Koniec z cwaniactwem. Mandat z fotoradaru zapłaci właściciel auta
Rząd ma gotowe przepisy, które mają zapobiec unikaniu mandatów wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów. Dziś część zmotoryzowanych korzysta z luki, by uniknąć płacenia kary lub zatrzymania prawa jazdy.
26.11.2021 | aktual.: 14.03.2023 14:15
Projekt nowelizacji przepisów dotyczących karania kierowców na podstawie zdjęć z fotoradarów jest już gotowy i w połowie grudnia 2021 r. ma trafić do konsultacji publicznych — informuje RMF FM. Zgodnie z założeniami, o których pisałem początkiem 2020 r., zmiany mają wprowadzić zasadę zwiększonej odpowiedzialności właściciela pojazdu. Wszystko po to, by ukrócić praktykę omijania konsekwencji swoich wykroczeń. O co chodzi?
Właściciel uwiecznionego przez fotoradar pojazdu otrzymuje od GITD list. W kopercie znajduje się druk, na którym można przyznać się do popełnienia wykroczenia, wskazać innego sprawcę lub odmówić wskazania sprawcy. Ten system ma dwie luki.
Niektórzy zmotoryzowani wskazują inną osobę, ta zaś odsyła korespondencję, w której wskazuje na innego kierowcę. W ten sposób tworzy się łańcuszek, który uniemożliwia skuteczne wyegzekwowanie kary. Po zmianach, jeśli wskazana przez adresata listu osoba nie przyjmie mandatu, nie będzie dalszych poszukiwań. Karę zapłaci właściciel pojazdu.
Drugim problemem jest nadużywanie możliwości niewskazania sprawcy wykroczenia. Mechanizm ten powstał, by rozwiązać sytuację, kiedy właściciel pojazdu nie pamięta, kto w danej chwili prowadził, a zdjęcie udostępnione w korespondencji nie rozwiewa wątpliwości. Niestety, wielu kierowców nadużywa tej drogi, by uniknąć konsekwencji swoich czynów. Należy wówczas zapłacić karę za niewskazanie sprawcy, ale w razie przekroczenia dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h nikt nie traci prawa jazdy.
Niektóre przypadki takiego traktowania możliwości niewskazania przepisów wychodzą na światło dzienne. Najgłośniejszy przypadek tego typu dotyczył wykroczenia dokonanego przez kierowcę bentleya continentala gt. Funkcjonariusze GITD uzyskali zdjęcie właściciela pojazdu z urzędu gminy i porównali je z fotografią z fotoradaru. Cała sprawa znalazła finał w sądzie.
Zmiana przepisów o fotoradarach jest potrzebna, bo wiele osób unika konsekwencji swojej brawurowej i niebezpiecznej jazdy. Do rozwiązania pozostają jednak problemy związane z leasingiem czy wypożyczaniem samochodów. Zapewne rozwieje je publikacja projektu nowelizacji.