Kara za brak OC 2020 zależna od miejsca zamieszkania? Taki byłby skutek zróżnicowania płacy minimalnej

Wprowadzenie regionalnej płacy minimalnej oznaczałoby, że również kara za brak OC byłaby zróżnicowana. Pozwoliłoby to sprawiedliwiej traktować kierowców, ale wątpliwości budzi sposób, w jaki UFG mogłoby naliczać jej wysokość.

Sprawa kary za  brak OC może się niebawem mocno skomplikować
Sprawa kary za brak OC może się niebawem mocno skomplikować
Źródło zdjęć: © wp.pl
Tomasz Budzik

22.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:38

Wysokość niektórych wydatków kierowców jest zależna od miejsca zamieszkania. Dziś jest tak z cenami paliwa czy składką za polisę OC. Gdyby propozycja Adama Abramowskiego, rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, została wzięta pod uwagę, podobnie stałoby się z karą za brak OC. Ustawowo pełna kara za nieubezpieczenie samochodu osobowego wynosi dwukrotnie więcej niż minimalna pensja brutto. W 2019 r. jest to 4500 zł. Co będzie w 2020 r.?

Jeśli nic się nie zmieni, to pełna kwota kary za brak OC na samochód osobowy w 2020 r. wyniesie 5,2 tys. zł. We wrześniu bowiem Mateusz Morawiecki zapowiedział, że minimalna pensja będzie wynosiła 2600 zł brutto. To o 350 zł brutto więcej niż obecnie, co nie podoba się zatrudniającym. Jak informuje Fakt, Abramowski proponuje, by płaca minimalna była zróżnicowana w zależności od lokalizacji.

Abramowski zauważa, że za 1,8 tys. zł "na rękę" trudno znaleźć jakiegokolwiek pracownika w Warszawie. Jednocześnie są rejony kraju, w których taka pensja jest już uważana za przyzwoitą. Zdaniem rzecznika w stolicy minimalna pensja w 2020 r. powinna wynieść 2,8 tys. brutto, ale już w woj. podlaskim mogłoby to być 2,4 tys. zł.

Gdyby propozycja rzecznika miała zostać przyjęta, oznaczałoby to również konieczność zróżnicowania kar za brak polisy OC. Zamiast kwoty 5,2 tys. zł w 2020 r. mielibyśmy 5,6 tys. zł w Warszawie i 4,8 tys. zł w woj. podlaskim. W pozostałych częściach kraju kara również byłaby zależna od wysokości średniej pensji w danym województwie czy mieście.

  • Trudno mi na tym wstępnym etapie odnosić się do pomysłu regionalizacji płacy minimalnej - komentuje Aleksandra Biały, rzeczniczka prasowa Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. - Pamiętając, że kara za brak polisy OC liczona jest w relacji od minimalnego wynagrodzenia za pracę, to problemem może okazać się tu na przykład to, jak ta sankcja miałaby być ustalana: czy w zależności od miejsca zameldowania posiadacza pojazdu, czy miejsca jego zamieszkania, czy od miejsca zarejestrowania pojazdu, a może miejsca wykonywania pracy - zastanawia się.

Z jednej strony taki system byłby bardziej sprawiedliwy, bo dziś kara za brak OC dla kierowcy mieszkającego w Warszawie jest wyraźnie mniej dotkliwa niż dla osoby z Olsztyna czy Rzeszowa. Z drugiej strony UFG, który zajmuje się egzekwowaniem kar za brak OC, musiałby przyjąć uzależnianie należności od miejsca zarejestrowania auta. A wiele osób mieszka i pracuje w innej części kraju niż ta, w której są zameldowani. Takie osoby mogłyby zarabiać więcej, ale w razie nałożenia kary płaciłyby mniej niż wielu mieszkańców miasta, w których pracują.

By system był sprawiedliwy, trzeba byłoby uzależnić wysokość kary od miejsca, w którym zarabia właściciel pojazdu. W takim wypadku jednak jeszcze inaczej należałoby traktować tych, którzy zarabiają za granicą. Poza tym skąd UFG miałby czerpać dane o miejscu, w którym zarabia właściciel pojazdu? Sprawa wygląda więc na skomplikowaną.

Czas pokaże, czy propozycja Adama Abramowskiego zostanie wzięta pod uwagę. Jak na razie zgodnie z deklaracjami premiera minimalna płaca brutto ma wzrosnąć do 3 tys. zł w 2021 r. i 4 tys. zł w 2024 r. Jak łatwo obliczyć, oznaczałoby to, że kara za brak OC dla samochodu osobowego może wzrosnąć do 6 tys. zł w 2021 r. i aż 8 tys. zł w 2024 r.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)