Jechał bugatti 417 km/h po niemieckiej autostradzie. Grozi mu nawet 5 lat więzienia
Niemieckie autostrady słyną nie tylko z rozbudowanej sieci, ale także z faktu, że na wielu odcinkach nie ma ograniczeń prędkości. Do chwili. Może przekonać się pewien czeski milioner, który rozpędził się do 417 km/h, a teraz jego sprawą zajmie się prokuratura.
02.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:28
Pod koniec stycznia filmem z przejazdu niemiecką autostradą pochwalił się pewien czeski milioner – Radim Passer. Materiał (który możecie zobaczyć poniżej) wywołał duże poruszenie z dwóch powodów – pierwszym jest fakt, że mężczyzna porusza się na nim w bugatti chironie, natomiast drugi – prędkość, jaką osiągnął.
Bugatti Chiron on Autobahn - 417 KPH (GPS) On-Board CAM | POV GoPro
Wyposażone w 8-litrowy, 1500-konny silnik W16 bugatti z Passerem za kierownicą rozpędziło się według danych GPS do 417 km/h. Cała próba odbyła się na 10-kilometrowym odcinku autostrady A2 między Berlinem a Hanowerem. I chociaż nie obowiązuje ograniczenie prędkości, mężczyzna zwrócił uwagę nie tylko internautów, ale także rządu i policji.
Bardzo szybko odniosło się do niego niemieckie Ministerstwo Transportu, które potępiło zachowanie Czecha, wskazując na możliwe złamanie przepisów.
Jak zaznacza resort, każdy uczestnik ruchu drogowego ma zachowywać się na drodze tak, by nie narażać innych na niebezpieczeństwo i ryzyko utraty życia lub zdrowia. Decydując się na rozwijanie wyższych prędkości, należy robić to z zachowywaniem rozsądku. Poza tym zgodnie z niemieckim prawem każdy kierowca może jechać na tyle szybko, by w każdej chwili mieć pełną kontrolę nad samochodem.
Negatywnie sytuację skomentowała także policja, która wszczęła postępowanie. Jak się okazuje, zachowanie mężczyzny może zostać uznane jako nielegalne ściganie się z samym sobą na drodze publicznej. Sprawa trafiła do prokuratury. Postanowiłem sprawdzić, co mówią przepisy na ten temat.
Brak ograniczeń prędkości? I tak, i nie
Niektórych taki rozwój sytuacji może dziwić. W końcu próba została wykonana na odcinku, na którym nie ma ograniczenia prędkości. Trzeba jednak rozważyć tutaj kilka kwestii. Po pierwsze, fakt, że na danym odcinku niemieckiej autostrady nie ma ograniczenia prędkości, nie oznacza, że możemy bezkarnie jechać, ile nam się podoba. Wszystko do czasu.
Jeśli będziemy uczestniczyć w wypadku, niezależnie od przyczyn, zostaniemy uznani za współwinnych, a ubezpieczyciel może wręcz wystąpić o regres wypłaconego odszkodowania. Zalecaną prędkością na odcinkach bez ograniczeń, jest 130 km/h. Jeśli ją przekraczamy, godzimy się na ewentualne ryzyko.
Dochodzi do tego jeszcze kwestia zdrowego rozsądku. Co prawda mężczyzna broni się w opisie filmu, że bezpieczeństwo było dla niego priorytetem całego przejazdu, punktując, że wybrał prosty odcinek bez zakrętów z dobrą widocznością, próba odbyła się w godzinach niskiego natężenia ruchu (przed 5 rano), a przed "głównym przejazdem" wykonał próbne kółko, żeby zobaczyć, czy na drodze nie ma żadnych przeszkód.
Chociaż nie można powiedzieć, że Radim Passer nie panuje nad bugattim, osiągając 400 km/h, to sytuacja może się zmienić diametralnie, gdyby inny kierowca zdecydował się wjechać na lewy pas ruchu. Mimo szczerych chęci mógłby nie zobaczyć pędzącego ponad 400 km/h auta, które w czasie jednej sekundy pokonuje ponad 111 m.
Zobacz także
Inną kwestią jest, że hamowanie z 400 km/h do zera zajmuje chironowi prawie 500 m. A mówimy tylko o drodze hamowania. Jeśli dodamy do tego czas postrzegania i reakcji, wyjdzie, że całkowita droga do zatrzymania może wydłużyć się nawet do… 1 km. Tu znów kierowca broni się, że widoczność była dobra i sięgała nawet 3-4 km.
Niemieckie prawo surowo podchodzi do podobnych zachowań. Zgodnie z par. 1 pkt 1 niemieckiego kodeksu drogowego jazda bezcelowa oraz wywołująca nadmierny hałas i emisję jest zabroniona. Niedawno kara za to przewinienie została podniesiona i wynosi teraz 100 euro. Dotyczy to jednak tylko obszaru zabudowanego, dlatego policja przy wszczęciu postępowania wobec kierowcy bugatti brała pod uwagę inne przepisy.
Prawdopodobnie chodzi o par. 315d kodeksu karnego, który nie tylko zabrania uczestnictwa, organizacji czy prowokowania wyścigów ulicznych, ale także lekkomyślnej i bezwzględnej jazdy w celu osiągnięcia jak najwyższej prędkości.
Czy faktycznie doszło do złamania przepisów, oceni w najbliższym czasie prokuratura. Powstaje jednak pytanie, jaka prędkość na autostradzie bez ograniczeń prędkości faktycznie stwarza zagrożenie dla innych kierowców. Prawdopodobnie gdyby nie fakt, że całe przedsięwzięcie zostało nagrane i opublikowane w internecie, sprawa nie przybrała takiego obrotu.
Czechowi za złamanie par. 315d Kodeksu karnego może grozić grzywna lub nawet 2 lata więzienia. Jeśli z kolei prokuratura uzna, że mężczyzna swoją jazdą "zagrażał życiu lub zdrowiu innych osób lub mieniu osób trzecich o znacznej wartości", może mu grozić nawet 5 lat więzienia.
Cała sytuacja może po raz kolejny przywołać temat wprowadzenia stałych ograniczeń prędkości na niemieckich autostradach. Do sprawy odniosła się m.in. Swantje Michaelsen, członkini komisji ds. transportu, która w rozmowie z niemieckim "Spiegel" powiedziała: "nie możemy pozwolić, aby nasze autostrady były wykorzystywane jako tory wyścigowe i ludzie byli zagrożeni absurdalnie dużymi prędkościami". Choć frakcje opowiadające się za takim rozwiązaniem przywołują nie tylko kwestie bezpieczeństwa, ale także hałasu i ekologii, pomysł regularnie jest odrzucany.