Jak rozgrzać silnik przed ruszeniem? Złoty środek istnieje
Rozgrzewanie silnika na postoju i przed jazdą zawsze jest tematem, który rozgrzewa kierowców zimą. Już teraz jest czas, kiedy wiele osób skrobie szyby, z włączonym silnikiem. Inni włączają i od razu ruszają w drogę. Jak robić najlepiej i czy da się znaleźć złoty środek?
18.11.2022 | aktual.: 24.11.2022 09:41
Ile czasu silnik potrzebuje na rozgrzanie?
Jeśli chodzi o optymalną dla silnika temperaturę pracy, czyli ok. 90 st. C, to zimą potrzeba na to od kilku do nawet kilkunastu minut. Dłużej rozgrzewają się diesle, szybciej benzyniaki. Wiele jednak zależy od tego, jak jeździmy. W warunkach miejskich rozgrzewanie będzie trwało dłużej niż wtedy, kiedy po ruszeniu z miejsca wjedziemy na drogę szybkiego ruchu. Generalnie jednak trzeba przyjąć, że do rozgrzania silnika potrzeba ok. 10 min.
Nie oznacza to jednak, że do tego czasu nie można normalnie jechać – to mit. Należy jechać zgodnie z przepisami. Nie warto natomiast gwałtownie wciskać pedału przyspieszenia oraz wkręcać silnika na wysokie obroty. Nie oznacza to jednak, że nie wolno nam dynamicznie przyspieszać. Warto jedynie pamiętać, by robić to z umiarem i w średnim dla silnika zakresie obrotów. Optymalnie jest trzymać silnik w przedziale od 2000-3000 obr./min w przypadku benzyniaka i ok. 1800-2500 obr./min w przypadku diesla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile czasu rozgrzewać silnik, nim ruszę z miejsca?
Jeśli w silniku jest właściwy olej, to po kilkunastu sekundach od uruchomienia powinien być już rozprowadzony po magistrali olejowej i zacznie obmywać każdy ruchomy element, do jakiego ma dotrzeć. Co oznacza, że można ruszać. Ruszanie zaraz po włączeniu silnika nie jest dla niego zdrowe. Szczególnie stary olej lub o dużej lepkości potrzebuje chwili na rozpłynięcie się po kanałach olejowych.
Osobiście stosuję zimą zasadę takiej kolejności. Zamykam drzwi, uruchamiam silnik, zapinam pas, ustawiam nawiew klimatyzacji na szybę, włączam odpowiedni bieg i dopiero ruszam. Co oznacza, że w sposób zupełnie naturalny daję silnikowi kilkanaście sekund na wstępne przygotowanie do jazdy.
Dlaczego nie warto rozgrzewać silnika na postoju?
Z kilku powodów, a głównym jest to, że żaden konstruktor współczesnego silnika samochodu nie zakładał, że będzie on rozgrzewany w ten sposób. A więc optymalizuje jego pracę pod kątem jazdy, a nie pracy na wolnych obrotach. Dlatego też proces spalania bogatej mieszanki przebiega bardzo niekorzystnie, zwłaszcza bez obciążenia. To oznacza nie tylko dużo wyższą emisję spalin, ale także skrócenie żywotności kilku elementów. Należą do nich:
- Układ filtrów spalin – DPF, GPF oraz katalizator niszczy woda i nadmiar paliwa, a to drogie urządzenia, bez których silnik nie może poprawnie pracować. Praca na wolnych obrotach przyspiesza ich niszczenie.
- Cały układ wydechowy – dłużej będzie w nim woda, a jeśli auto nie zdąży się rozgrzać do zgaszenia, to w nim pozostanie. Powstawanie wody przy niskich temperaturach w układzie wydechowym jest procesem naturalnym i prowadzi do korozji.
- Olej silnikowy – im szybciej się rozgrzewa, tym szybciej odparuje z niego gromadząca się naturalnie woda. Pozostanie wody w oleju przyspiesza proces jego starzenia i zmniejsza właściwości smarujące.
- Ścianki cylindrów i pierścienie – woda i nadmiar paliwa mogą pogarszać smarowanie i tym samym przyspieszać proces niszczenia się silnika. Niespalone paliwo trafia także do oleju.
- Układ dolotowy i zawory – nierozgrzany silnik spalający bogatą mieszankę wytwarza duże ilości nagaru, który gromadzi się w całym układzie dolotowym i na zaworach.
- Łańcuchowy napęd rozrządu – łańcuch napinany olejowym napinaczem dłużej pracuje luźno, co niszczy również koła zębate.
- Alternator – kiedy silnik rozgrzewa się na postoju, zazwyczaj włączamy też ogrzewanie szyb, co zwiększa pobór prądu, ale na niedużych obrotach alternatora, więc pracuje on pod dużo większym obciążeniem niż w czasie jazdy.
Jak szybko ogrzać wnętrze?
Rozumiem w pełni osoby, które cenią sobie bardziej komfort, niż trwałość elementów silnika czy choćby niewielkie ryzyko otrzymania mandatu w symbolicznej kwocie 100 zł. Nie dziwię się, że lubią wsiadać do rozgrzanego samochodu, dlatego rozgrzewają go na postoju. Warto jednak pamiętać, że koszty (szczególnie paliwa) są dość wysokie, ponadto trujemy własne otoczenie (spaliny z zimnego silnika są wyjątkowo toksyczne).
Czy jest więc złoty środek? Moim zdaniem takie osoby powinny zadbać o szyby (ich czystość oraz osuszenie wnętrza), bo głównie z tego powodu rozgrzewają auto. Mogą też wydać pieniądze zamiast na dodatkowe paliwo, np. na osłonę przedniej szyby, która zapobiega jej zamarzaniu. Ewentualnie na dobrą skrobaczkę, np. z mosiężną końcówką albo mechaniczną – drogą, ale wyjątkowo wygodną. Ponadto mogą też od razu po rozpoczęciu jazdy, zamiast grzać motor na postoju, jechać dość dynamicznie, na wyższych obrotach lub z nieco większym obciążeniem niż normalnie (mocniej wciskać gaz). Wtedy silnik rozgrzewa się nawet dwa razy szybciej, a zużywa się tak samo jak na postoju.
Najlepszym rozwiązaniem dla takich osób jest jednak zakup... auta elektrycznego, które rozgrzewa się błyskawicznie i nie ma dla niego większego znaczenia obciążenie zależne od temperatury.