Ford Bronco wreszcie wjeżdża do Europy. Widziałem go na żywo i jest po prostu genialny
Wraz z prezentacją Forda Bronco, fani motoryzacji na całym świecie jęknęli z zachwytu. Problem był jeden — samochód nie był dostępny w Europie. Teraz się to zmienia. Co prawda na naszym rynku nie będzie dostępny pełen wachlarz opcji, ale zainteresowani mogą spać spokojnie. Dostaną to, co najlepsze.
Ford Bronco - premiera
Na fali elektryfikacji i odkopywania dawnych nazw modeli, Ford zaskoczył przywróceniem do życia Bronco i zaserwował go w najlepszy możliwy sposób — jako rasową terenówkę, która wyglądem nawiązuje do historycznego auta. Samochód świetnie przyjął się na rodzimym rynku, a teraz wreszcie i my doczekamy się go w salonach.
Jest tu jednak pewien haczyk. A właściwie dwa. Po pierwsze, Bronco będzie dostępny w Europie w limitowanej wersji. Jak bardzo? Tego niestety przedstawiciele Forda nie zdradzili. Jeśli więc bardzo go pragniecie i cena od 420 tys. zł was nie przeraża, biegnijcie czym prędzej do jednego z 10 salonów w Polsce, gdzie samochód będzie można zamówić. To właśnie drugi haczyk — Bronco będzie można zamówić tylko w jednym z 10 Ford Store'ów.
Teoretycznie jest jeszcze trzeci haczyk. Samochód nie będzie dostępny w pełnym wachlarzu wariantów jak w USA. Co nie znaczy, że europejski rynek będzie specjalnie pokrzywdzony. Dostępna będzie jedynie wersja 5-drzwiowa z twardym, modułowym dachem oraz jedna wersja silnikowa. I nie, nie będzie to 4-cylindrowy EcoBoost, a 2,7-litrowe, podwójnie doładowane V6.
Miło, prawda? Silnik generuje 335 KM i 563 Nm, więc na niedostatek mocy nikt nie powinien narzekać. Jednostka parowana jest u nas wyłącznie z 10-stopniowym automatem, a pierwsza setka pojawi się na zegarach po niespełna 7 sekundach. Niewątpliwie Bronco preferuje jednak inne podłoże niż gładki asfalt.
Tylko dwie wersje wyposażenia, ale za to jakie
Kolejną różnicą względem amerykańskiego rynku, będą dostępne wersje wyposażeniowe. U nas oferowane będą Outer Banks i Badlands, które plasują się na górze amerykańskiej oferty. Niestety, jeśli liczycie na Raptora, muszę was rozczarować. U nas go nie uświadczycie. Ale wspomniane wersje i tak zapewniają to, czego oczekuje się po Bronco.
Pierwsza z nich ma łączyć offroadową technikę z nieco większą elegancją oraz stylem. Druga z kolei przeznaczona jest już dla wytrawnych graczy i z zewnątrz wyróżnia się m.in. mniejszą liczbą elementów lakierowanych w kolorze nadwozia. W Outer Banks dostaniemy także większe felgi oraz ręcznie dołączany napęd 4x4.
W odmianie Badlands z kolei zagościł dodatkowy tryb automatycznego załączania drugiej osi w zależności od warunków oraz blokady mostów. Dodatkowo plastikowe zderzaki ustąpiły miejsca stalowym, stopnie progowe zamieniono na wzmocnienia progów, dodano możliwość odłączania przedniego stabilizatora przechyłów, podwozie jest chronione dodatkowymi, stalowymi płytami, a ponadto wspomnianą wersję wyposażono w zawieszenie HOSS 2.0, które wyróżnia się amortyzatorami Bilsteina o większym skoku z funkcją tłumienia zależnego od pozycji.
To wciąż nie wszystko, bo obie wersje Bronco dysponują systemem G.O.A.T., który w polskim samochodzie nazywałby się "P.P.K.T", czyli "przejedzie przez każdy teren". W Outer Banks dostaniemy sześć trybów (Normal, ECO, Sport, Slippery, Sand oraz Mud/Ruts), a w Badlansie siedem tryb Sport zamieniono na Rock Crawl, a bonusowym jest tryb Baja do szybkiej jazdy w terenie.
Możliwości terenowe naprawdę imponują
Ford chwali się także, że Bronco dysponuje jednymi z najlepszych możliwości terenowych w klasie. I faktycznie, z kątem natarcia 41 stopni, kątem rampowym 24 stopnie i kątem zejścia wynoszącym 33 stopnie bije Jeepa Wranglera w każdej z tych kategorii. Lepszy w drugiej i trzeciej wartości jest jednakże Defender. Także prześwitem 261 mm oraz głębokością brodzenia 800 mm, Bronco pokonuje Jeepa.
W terenie przyda się także system kontroli zjazdu, reduktor o wskaźniku przełożenia pełzającego 67,8:1 czy Trail Turn Assist, który pomaga skręcić w ciasnych miejscach, zmniejszając promień skrętu aż o 40 proc. Jest to możliwe m.in. dzięki dohamowaniu tylnego wewnętrznego koła, ale warunkiem skorzystania z systemu jest prędkość poniżej 20 km/h.
Dobre wyposażenie obu wersji nie ogranicza się tylko do terenowych dodatków. Na pokładzie znajdziemy m.in. podgrzewaną kierownicę, automatyczną klimatyzację, 560-wattowy system audio B&O, adaptacyjny tempomat, kamery 360 stopni, indukcyjną ładowarkę czy bezprzewodowe Android Auto i Apple CarPlay.
Jeśli jednak wolicie bardziej spartańskie wykończenie lub pragniecie zbliżyć się do otaczającej przyrody jeszcze bardziej, możecie zdemontować zarówno dach, jak i drzwi, na które przygotowano specjalne pokrowce do przechowywania. Ford przygotował także Bronco do montażu dodatkowych akcesoriów, dodając sześć przełączników przy górnej konsoli do urządzeń zewnętrznych.
Na koniec dodam jeszcze kilka słów od siebie. Ford Bronco na żywo wygląda wręcz fenomenalnie, a historyczne nawiązania stylistyczne tylko dodają pikanterii. Oczywiście w środku możemy liczyć na sporo opcji, ale pamiętajmy, że to rasowa terenówka. Dominuje tu więc plastik, którego głównym zadaniem nie jest zachwycanie pasażerów, a możliwość łatwego umycia oraz wytrzymałość.
Mimo to wnętrze zostało utrzymane w rasowym, nieco surowym stylu, który doskonale współgra z charakterem auta. Malkontenci nie powinni też narzekać na silnik — w końcu V6 to zupełnie wystarczająco wielkościowo jednostka, a nawet w USA nie oferują V8. Wygląda na to, że Wrangler i Defender będą miały kolejnego, groźnego rywala.
Bronco swoje kosztuje
Grymas mogą jedynie wywoływać ceny. Outer Banks zaczyna się od 419 300 zł. Zapytacie: "czemu tak dużo, przecież w bezpośrednim przeliczeniu w USA Bronco jest o wiele tańsze". To prawda. Jednak należy wciąż pod uwagę takie czynniki jak VAT, akcyza, cło czy koszty transportowe auta do Europy. W końcu jego produkcja odbywa się w USA.
To wciąż nie koniec, bo należy także wciąż pod uwagę koszt konwersji niektórych elementów zewnętrznych (reflektory, światło przeciwmgłowe) oraz doposażenie auta zgodnie z europejską homologacją. To wszystko kosztuje, a niespełnienie warunków wykluczyłoby możliwość wyjechania Bronco na europejskie drogi. Jak sami widzicie, to nie taka prosta sprawa. Cieszmy się więc, że Bronco w ogóle pojawiło się w Europie.