Dodge Charger Hellraiser to 1000-konna bestia z carbonu. Trafi do garażu gwiazdy kina
Konstrukcja z włókna węglowego ubrana w klasyczne linie, 7-litrowe V8 o mocy przekraczającej 1000 KM i sławny właściciel - tak w skrócie można opisać Chargera Hellraiser - najnowszy projekt amerykańskiej firmy SpeedKore, zrealizowany na zlecenie specjalnego klienta.
04.02.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:44
426 HEMI to jeden z najpotężniejszych silników Mopara, który dwa lata temu powrócił do oficjalnej dystrybucji pod nazwą Hellephant - 1000-konny potwór, dostępny jako indywidualny podzespół do wykorzystywania w tuningowych projektach. Zainteresowanie było tak duże, że wszystkie egzemplarze rozeszły się w ciągu 48 godzin.
Jeden z nich trafił pod maskę wyjątkowego samochodu, a właściwie projektu, który wreszcie doczekał się finału. To Dodge Charger Hellraiser autorstwa warsztatu SpeedKore, stworzony na zlecenie znanego aktora komediowego i wielkiego entuzjasty motoryzacji, Kevina Harta. Hart miał już w garażu jedno dzieło warszatu SpeedKore. To Plymouth Barracuda z 1970 roku, który - niestety - został zniszczony w wypadku drogowym.
Opisywany Charger również jest 51-latkiem, choć głównie w dokumentach. Auto zostało bowiem całkowicie przebudowane, żeby nie powiedzieć, że stworzone od podstaw. Oczywiście potężna 7-litrówka zdolna wykrzesać 1250 Nm maksymalnego momentu obrotowego jest tu główną atrakcją. Warto jednak pamiętać, że nie jedyną.
Na uwagę zasługuje również agresywnie wyglądające nadwozie, wykonane głównie z włókna węglowego. Oczywiście auto jest szersze i niższe od oryginału, co - w połączeniu z minimalnym prześwitem - przekłada się na bardzo atrakcyjny wygląd. Jak przystało na restomoda, nie brakuje współczesnych zdobyczy cywilizacji. Wśród nich znajdziemy m.in. pełne oświetlenie LED i wydajne hamulce Brembo.
Zawieszenie też jest całkowicie nowe, oparte na regulowanych amortyzatorach Penske. Wszystko to w połączeniu z lekkimi felgami HRE i oponami Michelin Pilot Sport 4S powinno przekładać się na całkiem współczesne wrażenia z jazdy. Podobnie jest we wnętrzu, które - choć wygląda dość spartańsko - jest przyzwoicie wyposażone. Oczywiście gości tu klatka bezpieczeństwa, jak i kubełkowe fotele z szelkowymi pasami.
Nie pozostaje nic innego jak pogratulować nabywcy. Kolekcja Kevina Harta zostanie wzbogacona o naprawdę wyjątkową maszynę. Oby tylko auto okazało się mniej pechowe od poprzednika.