Czy to możliwe? Auto z silnikiem V8 do 10 tys. zł
Hybrydy, trzycylindrowe silniki, ekologia. Jeśli jesteście rozczarowani kierunkiem w jakim zmierza obecnie motoryzacja, warto zerknąć w przeszłość – i to nie tak odległą. My sięgnęliśmy do portali z ogłoszeniami, szukając najtańszych aut z silnikami V8.
19.01.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:36
Dlaczego akurat V8? Przecież są paliwożerne, głośne i nieekologiczne – czyli dokładnie takie jakie lubimy. Kojarzone niemal od zawsze ze Stanami Zjednoczonymi wydają się być środkowym palcem wymierzonym we wszelakie hybrydy, auta ładowane z wtyczki czy inne wynalazki, którymi będziemy jeździć za kilka lat. Poza tym ich dźwięk ma więcej wyrazu niż anonimowe V6, nie wchodząc w wysokie, krzykliwe tonacje V10.
Zamiast jednak rozwodzić się nad walorami akustycznymi V8, zejdźmy na ziemię. Narzuciliśmy sobie limit w wysokości 10 tys. zł, przez co lista naszych proponowanych ogłoszeń drastycznie zmalała. Logicznym rozwiązaniem byłaby dokładna obserwacja ogłoszeń z amerykańskimi autami, ale naszą uwagę przykuło jednak auto na wskroś europejskie.
Nie jest tajemnicą, że najszybciej na wartości tracą ekskluzywne limuzyny. Pierwsze kliknięcia skierowały nas do Mercedesów klasy S W220, jednak na tym poziomie cenowym trudno znaleźć cokolwiek, co poruszałoby się o własnych siłach i nie było samochodem z Anglii. W teorii można również zastanowić się nad BMW serii 7, jednak nawet wyszukiwanie starszych egzemplarzy (E32) nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Nie zapomnieliśmy jednak o Audi.
Najtańsze egzemplarze flagowej limuzyny, A8, wycenione są w okolicach 5 tys. zł. Jest w czym przebierać, a naszą uwagę przykuł samochód z 1996 roku z deklarowanym przebiegiem 310 tys. km i ceną 9900 zł. Wrażenie robi lista wyposażenia: skórzana tapicerka, webasto, podgrzewane fotele, ksenonowe reflektory czy (niefabryczne) radio z bluetoothem. Dopiero dokładniejsza lektura ogłoszenia wskazuje na cenę lekko przekraczającą nasz budżet, gdyż wbrew informacji na górze ogłoszenia, sprzedający chce kwoty 11 900 zł. Mimo to wydaje się, że odpowiednie zdolności negocjacyjne pozwolą na zakup tego auta w określonej wcześniej kwocie.
Alternatywą dla Audi z silnikiem V8 może być Lexus LS400. Te samochody powoli zaczynają zyskiwać na wartości, więc egzemplarzy spełniających nasze kryteria jest coraz mniej. Znaleźliśmy dwa, które mieszczą się w 10 tys. zł. Każdy z nich jest lekko uszkodzony, lecz silnik V8 pracuje bez zarzutu. Trudno się dziwić, skoro Japończycy stworzyli to auto tylko w jednym celu – pokonania Niemców na ich własnym polu. Najważniejsze, by działał rozrusznik, bowiem jego wymiana w LS400 to karkołomny wyczyn.
Jeśli zejdziemy o segment niżej, możemy przebierać w ogłoszeniach sprzedaży Mercedesa klasy E W210. Przykładowy samochód w wersji kombi, z 1997 roku, wyceniony jest na 8500 zł. Zdumiewające, że Niemcy tak mało jeżdżą swoimi doskonale wyposażonymi autami, bowiem w ogłoszeniu można znaleźć informacje, że auto przejechało zaledwie 205 tys. km. Cóż, silnik o pojemności 4,2 litra swoje musi spalić, więc zapewne właściciel dojeżdżał nim tylko do kościoła.
Jednak V8 to symbol Ameryki. Jeśli tak, to gdzie pasowałby lepiej niż w Fordzie Mustangu? Niestety, w tej kwocie nie znajdziemy nawet najbardziej zaniedbanych egzemplarzy, a najbliżej naszej kwoty znajduje się auto z 1975 roku. Jeśli nie kojarzycie tej generacji, nic dziwnego – Ford chce o niej zapomnieć jak najszybciej. Jeśli nie Mustang, pozostaje nam Camaro. Tutaj można znaleźć jedną sztukę, z 1995 roku i przebiegiem 170 tys. km, choć w samym ogłoszeniu dokładnych informacji brak.
Okazuje się, że rynek samochodów amerykańskich z silnikami V8 jest spory, lecz z naszym budżetem niknie w oczach. Kolejną propozycję znaleźliśmy w ofercie Cadillaca, gdzie w naszym budżecie mieści się model STS/Seville. Swego czasu, w latach 90., było to najmniejsze auto w ofercie amerykańskiej marki. Później ten tytuł odebrała mu Catera, znana u nas jako... Opel Omega. STS miał przyciągnąć do salonów młodych klientów, lecz nie przeszkodziło to inżynierom w zapakowaniu pod maskę silnika o pojemności 4,6 litra.
Jeśli nie kręcą was limuzyny, zawsze można zainteresować się Jeepem. Najlogiczniejszym rozwiązaniem byłby zakup Grand Cherokee z legendarnym, niezniszczalnym, czterolitrowym silnikiem. Tyle tylko, że chwalona jednostka to zaledwie rzędowa szóstka, która co najwyżej zadymi waszą najbliższą okolicę. V8 w "szerokim" ma 5200 cm3 pojemności i pali... no cóż, ile się wleje.
Co ważne, ten jeep nie daje za wygraną poza drogą i jeszcze długo będzie pokazywał na co go stać. Oczywiście o ile będziecie ciągnąć za sobą cysternę z paliwem.