Używany Chrysler 300C - typowe awarie i problemy
Ogromne błyszczące felgi, 8-cylindrowy mięsień pod maską, muskularna sylwetka przywodząca na myśl czołg i maleńkie okienka – taki właśnie jest Chrysler 300C.
18.06.2012 | aktual.: 07.10.2022 20:34
Nie ma w nim nowatorskich rozwiązań ani elektronicznych nauczycieli stale poprawiających kierowcę („siedź prosto”, „przyhamuj, jedziesz za szybko”). To limuzyna prosta prawie jak budowa cepa, dzięki czemu ma wyrazisty charakter, a w wersji SRT8 potrafi zaskoczyć nawet najbardziej wybrednego fana niemieckich podrasowanych sedanów.
Historia modelu
Samochód w ramach oszczędności został opracowany na bazie nieco już przestarzałej płyty podłogowej, której dawcą był Mercedes klasy E W210. Nie było to jedyne auto, z którego części zaadaptowano do amerykańskiego krążownika. Część pochodzi także z nowszej generacji E klasy W211.
Dwa lata po premierze do salonów zawitała wersja z silnikiem wysokoprężnym 3,0 CRDi o mocy 218 KM. Jak się zapewne domyślacie, diesel miał być mieczem, którym Chrysler zawojuje Europę. Niestety ze względu na współpracę z Mercedesem amerykańska limuzyna była na straconej pozycji. Chrysler 300C nie mógł być przecież bardziej luksusowy niż E klasa, na takie zagranie z pewnością nie zgodziliby się Niemcy.
W 2007 roku auto przeszło facelifting i na rynku gościło aż do 2011 roku. Wówczas marka zniknęła z europejskiego rynku, ustępując miejsca bliźniaczym modelom spod znaku Lancii. Samochód był produkowany w USA, Kanadzie, a nawet Austrii.
Silniki
- V6 2,7 (193 KM)
- V6 3,5 (254 KM)
- V8 5,7 HEMI (345 KM)
- V8 6,1 HEMI (431 KM) SRT8
Diesle:
- V6 3,0 CRDi (218 KM)
Oszczędnym polecam przede wszystkim jednostkę wysokoprężną konstrukcji Mercedesa, która poza awariami układu wtryskowego, defektem przepustnicy i zacierającą się turbosprężarką nie powinna sprawiać większych problemów. Co prawda naprawy będą wymagały głębszego sięgnięcia do kieszeni, ale silnika Diesla odwdzięczy się niskokaloryczną dietą i oszczędnościami na stacjach paliw.
Odradzam benzynowe silniki V6 - ani 193-, ani 254-konny motor nie grzeszą osiągami. Mocniejszy motor V6 pierwszą setkę osiąga w około 9 s, a diesel robi to o prawie pół sekundy szybciej. Teoretycznie różnica jest niewielka, ale w praktyce dzięki dużo wyższemu maksymalnemu momentowi obrotowemu diesel jest dużo elastyczniejszy.
Prawdziwi fani amerykańskich aut powinni się zainteresować motorami V8 HEMI, a zwłaszcza topową wersją SRT8. Rozpędza się ona do ponad 270 km/h, osiągając pierwszą setkę w około 5 s. Musimy jednak pamiętać, że podczas jazdy miejskiej Chrysler 300C z najmocniejszymi silnikami spokojnie zużyje ponad 20 l/100 km.
Awaryjność
Przed zakupem trzeba koniecznie zwrócić uwagę na wycieki z okolic łączenia silnika ze skrzynią biegów - dotyczy 4-biegowych przekładni automatycznych. Nietrwała jest też przekładnia kierownicza, która w zdecydowanej większości egzemplarzy będzie już wymagać regeneracji.
Bardzo szybko zużywają też podzespoły zawieszenia, w tym między innymi łączniki stabilizatorów i wahacze. Zdarzają się też przypadki niedomagania elektryki: przepalające się żarówki podświetlenia zegarów, uszkodzenie panelu sterującego klimatyzacją, defekt alternatora, szwankujące radio, a także różnej maści czujników.
Naszym zdaniem
Amerykańska kolubryna z pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu. Dla rodzin z dziećmi Chrysler przewidział wersję kombi, ale nie liczmy na przesadnie pojemny kufer. Tu przede wszystkim ważny jest design, a nie przestronność. Jednych zniechęci słabej jakości wnętrze, inni będą obawiać się o koszty eksploatacji i dostępność części zamiennych. Chrysler 300C na rynku aut używanych kosztuje od 36 000 nawet do około 90 000 zł.