Chińczycy straszą cłami na europejskie auta. To reakcja na zapowiedzi UE

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © GETTY | Future Publishing

23.05.2024 12:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chiny rozważają wprowadzenie 25-procentowego cła na samochody z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Póki co jedynie na auta z większymi silnikami. Jeśli jednak zapowiedzi się spełnią, niektórzy producenci mocno ucierpią.

Chińskie marki motoryzacyjne coraz śmielej poczynają sobie na zagranicznych rynkach. Wystarczyło kilkanaście miesięcy, by zauważalnie przybyło ich w Europie i USA. Silna ekspansja zaniepokoiła władze, które postanowiły bliżej przyjrzeć się jej podstawom. Okazało się, że chińskie auta mogą być subsydiowane przez lokalny rząd, co jest pogwałceniem zasad konkurencyjności.

Stany Zjednoczone zareagowały stanowczo, wprowadzając 100-procentowe cło na chińskie auta elektryczne. Podobne, choć nie aż tak radykalne plany ma Unia Europejska, która zapowiada podniesienie dotychczasowego cła z 10 do nawet 30 proc.

Powodem są nie tylko podejrzenia dotyczące subsydiowania chińskich marek przez tamtejszy rząd, ale i brak transparentności działań po stronie chińskich graczy w Europie. Komisja Europejska zaznacza, że firmy jak BYD, SAIC czy Geely nie współpracują z europejskimi władzami w zakresie przejrzystości dotyczącej subsydiów czy łańcuchów dostaw.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niestety nic nie wskazuje, by miało się to zmienić. Chińczycy nie przedstawili bowiem dowodów mogących obalić zarzuty UE i USA. Zamiast tego zagrozili przeciwnymi cłami w wysokości 25 proc. na auta importowane z Europy i Stanów.

Chińska Izba Handlowa przy UE opublikowała w serwisie X oświadczenie, z którego wynika, że została poinformowana o chińskich planach przez "osoby posiadające dostęp do poufnych informacji".

Nawiązano przy tym do wywiadu opublikowanego we wtorek 21 maja, przez gazetę rządzącej partii komunistycznej "Global Times", w którym to Liu Bin, główny ekspert Chińskiego Centrum Technologii i Badań Motoryzacyjnych, wezwał do podniesienia stawki celnej na importowane samochody o pojemności powyżej 2,5 litra.

W ubiegłym roku Chiny importowały 250 tys. aut z tego przedziału, nakładając 15-procentowe cło. Zasady Światowej Organizacji Handlu dopuszczają jednak możliwość zwiększenia cła do 25 proc.

Jeśli faktycznie do tego dojdzie, najbardziej ucierpią europejskie marki premium takie jak BMW czy Mercedes, które sprzedają w Chinach wiele modeli z większymi silnikami. Ostateczne decyzje - przynajmniej oficjalnie - jeszcze nie zapadły. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta, a widmo wojny celnej przybiera wyraźniejszą formę.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)