Biedronkowe Bugatti Divo powstawało 2 lata. Było tak trudno, że prawie się poddali
Uczynienie wyjątkowego auta jeszcze bardziej unikatowym nie zawsze jest łatwym zadaniem. Przekonali się o tym specjaliści Bugatti, którzy poświęcili aż 2 lata, by spełnić życzenie wymagającego klienta. Tak powstało Divo Ladybug z niepowtarzalnym czerwono-czarnym malowaniem.
03.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:25
W 2018 roku, chwilę po premierze Divo w Pebble Beach, do Bugatti zgłosił się klient, który zapragnął zindywidualizowanego egzemplarza. Auto ozdobione wyjątkową kolorystyką i skomplikowanym wzorem miało być ukoronowaniem jego kolekcji.
Tajemniczemu wielbicielowi Bugatti zależało na geometrycznych kształtach nawiązujących do struktury diamentu, łączących kontrastowe barwy czerwieni Special Red i Grafitu. Graficy od razu wzięli się do pracy, by stworzyć wzorzec dopasowany do nadwozia Divo.
Biorąc pod uwagę współczesne, zaawansowane technologie, zadanie nie wydawało się przesadnie trudne. Jak się jednak okazało, skomplikowane załamania i wyoblenia karoserii znacząco wpływały na kształt ponad 1600 diamentów. Jak donosi Bugatti, osiągnięcie satysfakcjonującego efektu było bardzo trudne.
"Wszystko dlatego, że trzeba było nanieść grafikę 2D na trójwymiarową rzeźbę. Po wielu nieudanych próbach i pomysłach, które się nie sprawdzały, byliśmy bliscy kapitulacji. Chcieliśmy już oficjalnie przyznać, że nie sprostamy wymaganiom klienta" - powiedział Jorg Grumer, który w Bugatti odpowiada za kolorystykę i wykończenie. "Ostatecznie jednak wszystko się udało, co jest najlepszym dowodem na to, że nigdy nie powinniśmy się poddawać" - dodał.
Po uzyskaniu pożądanego efektu, dla pewności zastosowano wzór na pojeździe testowym. Następnie pracownicy Bugatti dokładnie analizowali każdy diament w poszukiwaniu niedoskonałości. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku, projekt trafił na właściwy egzemplarz, a ten z kolei do garażu właściciela, który ma już inne dzieła tego producenta.
"Po odebraniu auta byłem absolutnie zachwycony. Ten pojazd jest nie tylko prawdziwym dziełem sztuki, ale i ukoronowaniem mojej dotychczasowej kolekcji. To najbardziej dopracowane i skomplikowane auto, jakie kiedykolwiek miałem" - twierdzi właściciel.
Warto wspomnieć, że standardowe Divo to wydatek w wysokości około 5 mln euro. Biorąc pod uwagę ile pracy i czasu poświęcono na wydanie Ladybug, wolę nawet nie myśleć o jego wartości. Jedno jest pewne - drugiego takiego auta po prostu nie ma i nigdy nie będzie.