Kradną i wywożą na Wschód. Właściciele tych aut muszą uważać
Co dzieje się ze skradzionymi w Polsce autami, które nie są od razu rozbierane na części? Część z nich trafia na Litwę. Tam albo są rozbierane na części, albo zostają przetransportowane dalej na wschód. Dotyczy to jednak tylko aut niektórych marek.
30.10.2022 | aktual.: 30.10.2022 15:07
W ciągu ostatnich lat liczba kradzionych w Polsce samochodów drastycznie zmalała. Zmienił się jednak również sposób działania złodziei i rodzaj obieranych przez nich celów. Dawniej dominowały nieco starsze auta, które niemal natychmiast były rozbierane na części. Podzespoły szybko upłynniano – choćby za pomocą internetu. W 2020 r. nastąpił jednak przełom. Wówczas połowa skradzionych aut liczyła sobie nie więcej niż 4 lata. Dlaczego tak się stało?
Działający w Polsce złodzieje przyswoili sobie metodę "na walizkę". Polega ona na wykorzystaniu specjalnych urządzeń elektronicznych, które oszukują bezkluczykowy system dostępu do aut. W taki element wyposażone są jedynie stosunkowo nowe pojazdy – przede wszystkim te uznanych marek. Dlatego liczba skradzionych aut o takich parametrach wzrosła. Policja od początku twierdziła, że część pozyskanych w ten sposób samochodów przestępcy transportują na Wschód. Teraz wiemy już więcej na temat tego, jak działa ten mechanizm.
Według firmy Gannet, zajmującej się systemami dozoru i namierzania pojazdów, Litwa staje się coraz popularniejszym celem dla działających w Polsce grup złodziei samochodów. Do tego kraju coraz częściej trafiają skradzione samochody, które albo są rozbierane na części w tamtejszych złodziejskich dziuplach, albo przygotowywane są do dalszej podróży na wschód – m.in. na Białoruś i do Rosji. Szczególnym zainteresowaniem przestępców mają cieszyć się modele Audi, BMW i Jaguara.
Jak informuje firma Gannet, z analizy sygnałów GPS z urządzeń zabezpieczających auta wynika, że często trafiają one w okolice Kowna. Litewskiej policji od czasu do czasu udaje się nakryć przestępców w wykorzystywanych przez nich obiektach. Niektóre dziuple są imponująco rozbudowane. Zdarzały się przypadki, w których wymontowywane części były transportowane przez połączenia między budynkami na różnych posesjach. Niektóre są zorganizowane jak siedziby dużych firm – z pokojami socjalnymi i podziemnymi parkingami, które mają zagłuszać sygnał GPS.
Niektóre skradzione w Polsce samochody udaje się namierzyć, a nawet zdalnie unieruchomić jeszcze w drodze na granicę, co pozwala na uniknięcie sporych komplikacji w załatwianiu sprawy w obcym państwie. W porównaniu z sytuacją sprzed lat, złodzieje kradną dziś mniej aut. Wybierają jednak te cenne, więc strata dla właściciela jest bardziej dotkliwa, a po wyjeździe za granicę szanse na odzyskanie swojej własności – tym bardziej w jednym kawałku – maleją.