9 samochodów, które od 2022 r. mogą mieć żółte tablice. Przynajmniej w teorii
06.01.2022 07:21, aktual.: 14.03.2023 13:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Żółte tablice rejestracyjne to nie tylko przywilej w postaci bezterminowego przeglądu, ale też szereg obowiązków. Jednym z głównych kryteriów zaliczenia pojazdu do grona zabytkowych jest ukończenie 30 lat. Sprawdziłem, które samochody od 2022 r. mogą ubiegać się o to miano.
Przyznacie, że mówiąc o zabytkowym aucie, wyobrażamy sobie piękne linie, lśniące chromy i wytworny styl. Czas jednak biegnie szybciej, niż się spodziewacie. Poniżej znajdziecie listę aut, które w tym roku teoretycznie mogą starać się o żółte tablice rejestracyjne. Oczywiście pojazdów, które kończą w 2022 r. 30 lat, jest więcej. Tutaj kilka takich, które zasłużyły się w historii motoryzacji, jak i parę tych, których spotkanie na żółtych tablicach mogłoby wywołać salwę śmiechu.
Alfa Romeo 155
Alfa Romeo 155, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, dysponowała nowoczesnym napędem na przednie koła. Chociaż Alfa odniosła większy sukces rynkowy następcą – modelem 156 - to jednak 155 zasłużył się przede wszystkim swoimi występami w wyścigach aut turystycznych, gdzie dosłownie zionął ogniem, walcząc koło w koło m.in. z mercedesami W201 czy BMW E30.
Już podstawowe silniki zapewniały niezłą dynamikę i dziś takie egzemplarze kosztują niecałe 10 tys. zł. Najbardziej wartościowe i godne uwagi są wersje 2.0 Turbo Q4 z napędem przejętym w dużej mierze z Lancii Delty Integrale. W Polsce trudno je dostać, ale w Niemczech ceny takich egzemplarzy w dobrym stanie przekraczają już 100 tys. zł.
BMW E36 M3
Do E36 wciąż klei się łatka auta dla drifterów-amatorów. Co lepsze egzemplarze zaczynają być doceniane, ale jest wersja, która była poza zasięgiem młodych, spragnionych wrażeń i zasługuje na wyróżnienie. W 1992 r. zadebiutowało nie tylko coupe, ale też M3. Warto wspomnieć, że to pierwsze M3 z 6-cylindrowym, rzędowym silnikiem. W końcu E30 miało tylko R4. Strach pomyśleć, że BMW mogłoby wrócić do korzeni.
Pierwszą wersję napędzał 3-litrowy silnik o mocy 286 KM, co owocowało sprintem do setki w 6 sekund. Od 1995 r. montowano 3,2-litrowy silnik o mocy 321 KM. Ceny BMW M3 E36 już zaczęły iść w górę. Ładny i oryginalny egzemplarz to wydatek ok. 80-100 tys. zł. Samochody z USA mogą być o kilkanaście tysięcy złotych tańsze, ale gości tam nieco inny, słabszy silnik.
Dodge Viper RT/10
Jedna z legend amerykańskiej motoryzacji, z żądnym krwi 8-litrowym V10. Opracowana przez 85-osobowy zespół "żmija" pojawiła się w 1992 r. Bez klamek, ABS-u czy jakichkolwiek systemów wspomagających. Za to z mocą 408 KM przekazywaną wprost na tylne koła, która okazała się dla klientów… wciąż za mała.
Dodge Viper, gdzie się nie pojawia, tam wywołuje ogromne poruszenie. I nie ma się co dziwić. Przez ćwierć wieku był uosobieniem szaleństwa w czystej postaci. Pierwsza generacja zdążyła już znacząco podrożeć, a w Polsce jej kupno graniczy z cudem. Warto jednak rozejrzeć się w Niemczech albo USA. Trzeba się jednak liczyć z kosztem przekraczającym 200 tys. zł, jeśli zależy nam na ładnym egzemplarzu.
Honda CRX del Sol
Schodzimy powoli na ziemię. Trzecia generacja CRX-a nie tylko nieco zmieniła koncepcję znaną z poprzedników (jest dwudrzwiową targą), ale także, przynajmniej na razie, nie doczekała się podobnego uznania. Choć - podobnie jak w przypadku poprzedników - upatrzyli ją sobie domorośli tunerzy.
Silniki miały pojemność 1,5 lub 1,6 litra i generowały od 100 do nawet 160 KM. Największe wrażenie robił jednak mechanizm składania dachu TransTop, który wygląda niczym wyciągnięty żywcem z filmu o transformersach. Honda CR-X del Sol jeszcze musi poczekać na swoje pięć minut. W zależności od stanu i silnika można ją dostać za 10-20 tys. zł.
Mazda RX-7 FD
Trzecia i ostatnia ewolucja RX-7 pojawiła się w Europie w 1992 r., ale mazda bardzo szybko (już po czterech latach) z zniknęła ze Starego Kontynentu ze względu na normy emisji spalin. Nie ma się co dziwić – 1,3-litrowy silnik Wankla z podwójnym turbo o mocy 239 KM (później moc wzrosła do 280 KM) potrafił palić w mieście nawet 16 l/100 km.
Bohater drifterów i niepokonany samochód Doma Toretto z "Szybkich i wściekłych" jest rzadkim przypadkiem, kiedy nowszy model jest więcej wart od swoich poprzedników. Dziś trudno zdobyć egzemplarz nieskażony mniej czy bardziej udanym tuningiem. Często na rynku są też auta z kierownicą po prawej stronie lub po przekładce. Jeśli jednak pragniecie takiego, przygotujcie co najmniej 150-170 tys. zł.
Nissan Micra K11
Na liście jest też popularniejszy model. Nissan Micra K11 odniósł ogromny sukces rynkowy i został, jako pierwszy samochód z Japonii, Europejskim Samochodem Roku (w 1993 r.). I chociaż był ważny dla Nissana, trudno w nim upatrywać klasyka.
Nie doczekał się – niestety – żadnej sportowej wersji, a silniki o pojemności do 1,4 litra i mocy między 55 a 82 KM zapewniały co najwyżej emocje przy strzale ze sprzęgła. Dziś to bardziej tani sposób na dojazdy do pracy niż potencjalny kandydat do żółtych tablic. Ceny Micry K11 z reguły nie przekraczają 5 tys. zł.
Subaru Impreza
Król rajdowych OES-ów i rywal Mitsubishi Lancera EVO kończy w tym roku 30 lat. Ale nie mówię tutaj o WRX STi, który pojawił się dopiero 2 lata później. O ile pozbawione spojlera i sportowych zapędów (niektórym trudno wyobrazić sobie taką imprezę) wersje z 1,6- i 1,8-litrowym boxerem o mocy kolejno 90 i 103 KM raczej nie stanowią szczególnej wartości, tak 220-konne WRX – już tak.
Zanim jednak w myślach usłyszycie charakterystyczny warkot i syk odpuszczanego turbo, uzbrójcie się w cierpliwość przy poszukiwaniu nieprzerobionego egzemplarza. O ile znalezienie zwykłej wersji nie będzie trudne (ani kosztowne), tak oryginalny i zdrowy WRX będzie już stanowił duże wyzwanie.
Toyota Corolla E100
Toyota Corolla jest jednym z najdłużej produkowanych pod jedną nazwą modeli. Od 1966 r. sprzedano już blisko 50 mln egzemplarzy, a debiutująca w 1992 r. wersja E100 była siódmą odsłoną. I każdy mógł znaleźć coś dla siebie, bo Toyota oferowała Corollę E100 aż w sześciu nadwoziach. Jej stylistyka jest równie porywająca, co w przypadku kuchennego miksera, jednak tu główną rolę grała niezawodność.
To właśnie dzięki niej sporo egzemplarzy jeździ do dziś. Najlepszym dowodem jest fakt, że są one chętnie eksportowane do Afryki, gdzie w jeszcze trudniejszych warunkach jeżdżą dalej. Dziś wartość "zabytkową" może mieć co najwyżej egzemplarz należący niegdyś do Zdzisława Beksińskiego. Tyle że ten jest akurat w posiadaniu Muzeum Historycznego w Sanoku.
Volkswagen Vento
Zmiana dotychczasowej nazwy w Europie z Jetta na Vento miała pozytywnie wpłynąć na wizerunek i nieco podnieść prestiż modelu. W skrócie był to po prostu Golf III w przebraniu sedana, choć trzeba przyznać, że kilka zmian stylistycznych i bogatsze wyposażenie sprawiło, że prezentuje się on dostojniej niż hatchback.
Fanom motoryzacji kojarzy się przede wszystkim jako samochód Jessie’ego z "Szybkich i wściekłych", ale egzemplarz, który grał w filmie, wcale nie był tak szybki, na jakiego wyglądał – miał 2-litrowy silnik z automatem. Kto szuka więcej emocji, powinien skierować się w stronę 174-konnego VR6. O ile egzemplarze z przyziemnymi silnikami kosztują 2-9 tys. zł (co jest przesadzoną kwotą), tak VR6 potrafią być wycenione od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Jakie są zasady przyznawania żółtych tablic?
Przez wiele lat granicą wiekową do zarejestrowania samochodu jako zabytkowego było 25 lat. Dokładne przepisy leżą w gestii właściwego dla miejsca rejestracji Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Wiele z nich podjęło decyzję o podniesieniu tej granicy do 30 lat. Dlaczego?
Do grona zabytków zaczęły zaliczać się coraz młodsze i popularniejsze auta, które zwyczajnie nie powinny jeszcze nosić żółtych tablic. Nie oznacza to jednak, że samochody młodsze niż 25 lat nie mają szans na wpis do rejestru zabytków.
W oficjalnych wymaganiach "stara" granica wiekowa wciąż obowiązuje m.in. w województwie dolnośląskim. Poza tym pojazd młodszy niż 30 lat może uzyskać żółte tablice, gdy stanowi ważny element kolekcji, w przeszłości należał do znanej osoby, jest pojazdem unikalnym lub ma - według opinii rzeczoznawcy - szczególne znaczenie dla rozwoju motoryzacji.
Nie mniej ważne są jednak pozostałe kryteria. Od końca produkcji danego typu lub modelu musi minąć co najmniej 15 lat, a sam pojazd ma mieć co najmniej 75 proc. (w niektórych województwach 80 proc.) oryginalnych części. Ostateczna decyzja należy jednak do konserwatora.
Jakie są plusy rejestracji na żółte tablice?
Rejestracja pojazdu jako zabytkowy wiąże się przede wszystkim z bezterminowym przeglądem technicznym, który wykonywany jest raz, przy procesie uzyskania żółtych tablic - pod warunkiem, że pojazd nie służy do celów zarobkowych.
Poza tym inne zasady dotyczą pojazdów zabytkowych także w kwestii obowiązkowego ubezpieczenia OC. W przypadku aut na żółtych tablicach polisę można wykupić na krótki, określony czas, np. na okres letni, kiedy taki samochód faktycznie jeździ po ulicach. Zimą, gdy stoi w garażu, właściciel nie ponosi dodatkowych kosztów.