3 tys. dowodów rejestracyjnych policja odebrała za nadmierną emisję spalin. Znacznie więcej było innych wykroczeń
290 tysięcy skontrolowanych pojazdów i zaledwie 2932 odebrane dowody za nadmierną emisję spalin. Głośne i budzące kontrowersje comiesięczne akcje policji pt. "Smog" w 2019 roku okazały się mniej uciążliwe dla kierowców niż dla samych policjantów. Pokazały jednak, że Stacje Kontroli Pojazdów pobieżnie podchodzą do przeglądów.
06.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:23
Raz w miesiącu policjanci w całej Polsce przeprowadzali akcje mające na celu wyeliminowanie z dróg samochodów, które w nadmierny sposób zatruwają powietrze. Internauci nie szczędzili gorzkich słów, a sam pomysł uważali za kolejny sposób na wystawienie mandatów. Akcja z kolei była częścią programu "Czyste Powietrze", którego nadrzędnym celem jest ograniczenie emisji szkodliwych substancji do atmosfery i tym samym zmniejszenie smogu.
Zobacz także
Okazuje się, że na 290 tysięcy skontrolowanych przez cały rok samochodów, mniej niż 3000 pojazdów zostało skierowanych na powtórne badanie z racji zbyt dużej emisji szkodliwych substancji z rury wydechowej. O wiele więcej – bo aż 10 tys. dowodów rejestracyjnych – zostało odebranych za "inne naruszenia wymagań ochrony środowiska", czyli np. wycieki z silnika.
Policja jest w posiadaniu 136 sztuk urządzeń pozwalających na przeprowadzanie kontroli emisji spalin. To dymomierze i analizatory spalin, których użycie wymaga podniesienia obrotów silnika na wysoki poziom i utrzymywania ich na takim poziomie przez kilka sekund. Dla sprawnej jednostki nie jest to żaden kłopot.
Niestety, jak przyznają sami policjanci, takie badania często nie są w stanie wykryć pojazdów w których usunięto filtr cząstek stałych DPF. Tymczasem zdarza się, że kierowcy zlecają jego demontaż, ponieważ zapycha się on, gdy auto dużo przemieszcza się na krótkich odcinkach. Usunięcie DPF-u skutkuje z kolei tym, że do atmosfery trafiają cząstki stałe, które odpowiedzialne są za smog. A z nim cały czas walczymy.
Maciej Wąsik, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, odpowiadając na interpelację poselską, zauważa, że ciężar kontroli pojazdów powinien być realizowany w ramach stacji diagnostycznych. A tutaj ewidentnie istnieje problem. Ze statystyk wynika, że w Polsce badań technicznych "nie przechodzi" ok. 2 proc. pojazdów, podczas gdy np. w Finlandii – aż 25 proc. I nie świadczy to o tym, że w naszym kraju wszyscy jeżdżą zadbanymi autami. Inaczej nie byłoby tych 10 tys. dowodów rejestracyjnych odebranych za "inne naruszenia wymagań ochrony środowiska".