20 lat temu zadebiutowała druga część sagi "Szybcy i wściekli". Oto 8 rzeczy, których mogliście nie wiedzieć o filmie
Premiera jubileuszowej, 10. części sagi "Szybcy i wściekli" zbiegła się niemal idealnie z 20. rocznicą premiery drugiej części. To dobra okazja, by nie tylko przypomnieć bohaterów na czterech kołach, ale także przytoczyć kilka ciekawostek, których mogliście nie znać.
Podczas gdy 10. część "Szybkich i wściekłych" właśnie wjeżdża w oparach wysokooktanowej benzyny i kłębach palonej gumy do kin, niemal równo 20 lat temu, a dokładniej 6 czerwca 2003 r., do kin trafiła druga część — "Za szybcy, za wściekli". O sukcesie może świadczyć fakt, że film zarobił ponad 236 mln dolarów, choć w porównaniu do nowszych części, kwota wydaje się stosunkowo skromna.
Druga część sagi bezpośrednio kontynuowała akcję pierwszej części filmu, a dokładniej jednego z jej głównych bohaterów. Brian O’Conner (Paul Walker) pozwalający uciec przed policją Dominicowi Torreto (Vin Diesel), sam porzuca pracę jako stróż prawa i zbiega z Los Angeles. Dociera do Miami, gdzie wsiąka w środowisko nielegalnych wyścigów.
Saga "Szybcy i wściekli" to jednak nie tylko niesamowite historie i zawiłe relacje bohaterów, ale przede wszystkim wyjątkowe samochody, a tych nie zabrakło w drugiej części od pierwszych sekund. Szykujące się do wyścigu toyota supra mk IV, mazda RX-7 FD oraz honda S2000 czekają na przybycie czwartego – zaproszenie na pojedynek dostaje Brian, który po zapowiedzi Teja (Ludacriss), ma cztery minuty, żeby dotrzeć na miejsce swoim nissanem skylinem R34.
Kultowy zestaw czterech aut wielu kinomaniakom oraz wielbicielom motoryzacji zapadł na dobre w pamięci. Dzięki temu kwartet ten stał się jeszcze bardziej rozpoznawalny na ulicach. Sam fakt wystąpienia Paula Walkera u boku nissana w filmie nie był przypadkowy. Prywatnie był on bowiem fanem modelu – był posiadaczem kilku egzemplarzy.
Jednak wbrew krążącym plotkom, filmowy skyline nie należał do niego. Aktor był faktycznie widywany w aucie, które później zostało przygotowane do filmowej roli, jednakże wynikało to z długoterminowego wypożyczenia pojazdu przez firmę importującą auta z Japonii.
Mimo że nissan zagościł na ekranach przez jedynie kilka minut, zdążył zdobyć serca widzów i jest jednoznacznie kojarzony właśnie z drugą częścią "Szybkich i wściekłych". Ku uciesze widzów, produkcja została utrzymana w ulicznym klimacie. Ale czy wiecie o niej absolutnie wszystko? Oto 8 ciekawostek, które mogą was zaskoczyć.
1. Różowa honda S2000 to tak naprawdę samochód z pierwszej części
Różowa honda S2000 występująca w pierwszym wyścigu jest jednym z najbardziej charakterystycznych aut w filmie m.in. za sprawą jaskrawego koloru. Co ciekawe, pierwotnie filmowa Suki grana przez Devon Aoki miała zasiąść za kierownicą toyoty MR-2. Przystąpiono już nawet do szykowania aut, jednak plany uległy zmianie i postawiono na hondę.
Producenci zwrócili się więc do tej samej osoby, która użyczyła swojej S2000 w pierwszej części — wtedy poruszał się nim Johnny Tran, szef gangu konkurującego z Dominikiem Torreto. Co więcej, użyczającym hondę był RJ de Vera, który wystąpił w pierwszej części "Szybkich i wściekłych" jako Danny, czyli kierowca, grający przed pierwszym wyścigiem na konsoli w białej hondzie civic.
2. Devon Aoki nie miała prawa jazdy
Druga ciekawostka również dotyczy Devon Aoki. Podczas castingu okazało się bowiem, że aktorka nie ma prawa jazdy, ani żadnego doświadczenia w prowadzeniu aut. To dosyć nietypowa sytuacja, biorąc pod uwagę fakt, że Aoki miała zagrać charakterną i zaprawioną w boju ścigantkę, a podczas kręcenia filmu wiele scen podczas jazdy wykonywanych było samodzielnie przez aktorów, a nie kaskaderów.
Dlatego aktorka przy okazji kręcenia filmu pobierała lekcje nauki jazdy. Podobna sytuacja miała także miejsce wśród pań występujących w pierwszej części — uprawnień do kierowania nie miała Jordana Brewster (filmowa Mia) oraz Michelle Rodriguez (Letty).
3. Niezaplanowany efekt wypadku
Jak wspominam wyżej, w wielu scenach zamiast kaskaderów, za kierownicą zasiadali sami aktorzy. Nie miało to jednak miejsca w przypadku jednej ze scen, gdzie Brian O’Conner oraz Roman Pierce ścigali się z pozostałymi kierowcami chętnymi na pracę u Cartera Verone’a. Wtedy za sterami niektórych aut zasiedli kaskaderzy. Mimo to, nie udało się uniknąć wpadki.
Zapewne pamiętacie scenę, w której kierowca saleena mustanga, próbując wjechać między jadące blisko siebie ciężarówki, kończy zmiażdżony przez naczepę. Chwilę później we wrak mustanga wjeżdża corvette. O ile samo zderzenie tych dwóch aut było zaplanowane, tak koziołkowanie corvette'y - już nie. Efekt jednak był na tyle spektakularny i spodobał się reżyserowi, że postanowiono wykorzystać scenę w filmie. Samemu kaskaderowi, dzięki doświadczeniu i wiedzy jak zachować się w takiej sytuacji, na szczęście nic się nie stało.
4. Unikaty na planie
We wspomnianym wyścigu wziął także udział żółty dodge viper, który jako jeden z nielicznych właściwie nie był w żaden sposób zmodyfikowany. Wszystko z prostego powodu. W chwili kręcenia samochód dopiero wchodził na rynek, a producenci dogadali się z Dodgem, że firma wypożyczy im pierwsze cztery sztuki nowego Vipera do nagrań pod warunkiem, że auta wrócą do nich całe i zdrowe.
5. Posiadłość Verone'a należała wcześniej w rzeczywistości do Sylvestra Stallone’a
Pamiętacie okazałą rezydencję Cartera Verone’a (Cole Hauser) – barona narkotykowego – przed którą stało m.in. ferrari F355? Leżąca w Coconut Grove posiadłość należała wówczas do przyjaciela reżysera filmu, jednak w przeszłości jej właścicielem był sam Sylvester Stallone. Dom położony jest na ponad 5,5-hektarowym terenie i wybudowany został na początku lat 70. Gdy aktor kupował go w 1993 r., nieruchomość nie była w najlepszym stanie.
6. Producent filmu wcielił się w rolę jednego z policjantów
Neal H. Moritz był producentem wszystkich dotychczasowych filmów sagi "Szybcy i wściekli". Przy okazji nie szczędził sobie drobnych ról, dzięki czemu mogliśmy go oglądać przez krótkie chwile na wielkim ekranie. W pierwszej części wcielił się w kierowcę ferrari, które Brian i Toretto spotkali w drodze na pustynną wojnę. Z kolei w drugiej części widzowie musieli nieco bardziej wytężyć wzrok, by dostrzec Moritza.
Wystąpił on bowiem w roli jednego z policjantów, którzy ruszyli w pogoń za Brianem i Romanem, kiedy ci uciekali autostradą z zabraną chwilę wcześniej kasą z ogródka kempingowego Cartera Verone’a. Neil pojawia się na ekranie w ujęciu, kiedy skręca radiowozem, by ominąć inny samochód.
7. Jedna scena z pierwszego wyścigu została puszczona od tyłu
Patrzenie na siebie przed wyścigiem jest równie ikoniczne, co ciągnąca się w nieskończoność zmiana biegów podczas pojedynku bohaterów. Jeśli jednak dokładnie przyjrzycie się tej scenie, dostrzeżecie, że... została ona tak naprawdę puszczona od tyłu. Zdradza to m.in. nienaturalny ruch gałek ocznych przy odwracaniu się oraz osobliwe falowanie włosów Suki.
8. Niewiele zabrakło, a nissan skyline nie byłby gwiazdą filmu
Nissan skyline jest nieodłącznym elementem wielu części "Szybkich i wściekłych" i dzisiaj trudno sobie wyobrazić inny samochód na jego miejscu, szczególnie w pierwszym wyścigu drugiej części. Tymczasem niewiele brakowało, by nissan nie wystąpił w filmie. O sytuacji opowiadał kiedyś Craig Lieberman, który był doradcą technicznym ds. samochodów w pierwszych częściach sagi. Zdradził on, że producenci planowali Briana O’Connera wsadzić w... dodge’a neona SRT-4, który wówczas debiutował. Samochód napędzany był turbodoładowanym silnikiem o pojemności 2,4 l i mocy 215 KM, dzięki czemu pierwszą setkę osiągał w 5,6 s.
Gdy Craig Lieberman dowiedział się o planach, stanowczo zaprotestował, gdyż dodge kiepsko komponowałby się wizerunkowo w towarzystwie japońskich aut i zdecydowanie nie miał prezencji, którą mógł pochwalić się nissan. Jak wspomina, mówił producentom, że nawet zastosowanie 10 butli z nitro nie sprawi, że samochód przestanie przypominać świnię, którą ktoś pomalował szminką. Ostatecznie postawiono na skyline’a, a jednym z filmowych aut był egzemplarz należący właśnie do Liebermana.
Premiera 10. części sagi "Szybcy i wściekli" miała już miejsce 19 maja. Zapnijcie więc pasy i przygotujcie się na kolejną porcję wyjątkowych aut, wybuchów, zapierających dech w piersiach kaskaderskich scen oraz szybkiej akcji.