Właściciele starych aut będą mieć problem od nowego roku

Właściciele starych aut będą mieć problem od nowego roku

Dziś, jadąc na stację, mamy niemal pewność otrzymania pieczątki. Ale z tym koniec
Dziś, jadąc na stację, mamy niemal pewność otrzymania pieczątki. Ale z tym koniec
Źródło zdjęć: © Andrzej Zbraniecki/East News
Tomasz Budzik
10.08.2022 12:33, aktualizacja: 13.03.2023 16:15

1 stycznia 2023 r. w życie mają wejść zmiany w przepisach dotyczących obowiązkowych przeglądów technicznych pojazdów. Będzie kara finansowa za spóźnienie, nowe procedury i zmiana zasad kontroli samych stacji. Wszystko po to, by na drogi nie wyjeżdżały niesprawne samochody.

Karty wreszcie na stole

W marcu 2021 r. Ministerstwo Infrastruktury opublikowało projekt zmiany przepisów dotyczących przeglądów pojazdów. Prace nad nim przebiegały w spokojnym tempie i dopiero 26 lipca 2022 r. projekt wreszcie trafił pod obrady Rady Ministrów, a następnie tego samego dnia został przez nią zaaprobowany. Podczas konferencji prasowej reprezentujący resort Rafał Weber mówił o zmianach ogólnikowo. Teraz do Sejmu trafił już kompletny i ostateczny dokument. Jakie plany ma rząd?

Zmiany mają wejść w życie 1 stycznia 2023 r. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, głównym ich celem jest poprawa bezpieczeństwa na drogach poprzez wykluczenie tych pojazdów, które ze względu na swój stan nie powinny się po nich poruszać. Według danych Ministerstwa Cyfryzacji na koniec 2018 r. 17 proc. zarejestrowanych pojazdów nie miało ważnego badania. Na koniec 2019 r. było to już 22 proc. pojazdów. Remedium na rosnącą liczbę pojazdów poruszających się po drogach bez przeglądu mają stanowić kary.

Po wejściu w życie nowych przepisów osoba, która do przeglądu przyjedzie po 30 dniach od wyznaczonego terminu lub później, otrzyma karę w postaci opłaty dodatkowej, wynoszącej 100 proc. stawki za przegląd. W przypadku samochodu osobowego będzie to więc dwa razy 98 zł, czyli 196 zł. W przypadku samochodów z instalacją LPG będzie to już jednak dwa razy 161 zł, czyli 322 zł. Do tego w każdym przypadku należy doliczyć złotówkę za wpis do Centralnej Ewidencji Pojazdów.

Dla spóźnialskich będzie drożej. Z drugiej jednak strony zyskają solidni zmotoryzowani. W myśl nowych przepisów na przegląd będzie można przyjechać do 30 dni przed wyznaczonym terminem i po wykonanym badaniu otrzymać pieczątkę na rok od oryginalnie wyznaczonego dnia. W efekcie taki kierowca nie będzie "tracił" dni, jeśli planowy termin wypadnie w niedzielę lub święto, albo wcześniejszy przyjazd zostanie spowodowany np. planowanym urlopem.

O pieczątkę będzie trudniej

Od czasu do czasu policja zatrzymuje diagnostów, którzy podbijali pieczątki w dowodach rejestracyjnych pojazdów, które w ogóle nie pojawiły się na przeglądzie. Rząd chce ukrócić taki proceder. Od 1 stycznia 2023 r. diagnosta będzie miał obowiązek wykonania zdjęć badanego pojazdu na stanowisku. Konieczne będzie również sfotografowanie liczników tak, by widoczny był przebieg. Fotografie mają być przechowywane przez stacje przez pięć lat. Wszystko po to, by urzędnik kontrolujący stację mógł sprawdzić, czy dane auto w ogóle pojawiło się na badaniu.

W myśl nowych przepisów obowiązkowe przeglądy mają być dokładniejsze. W złożonym w Sejmie projekcie czytamy, że obowiązkiem diagnosty jest "(...) przeprowadzanie badania technicznego zgodnie z określonym przedmiotem, zakresem i sposobem jego przeprowadzania oraz przy użyciu wymaganego wyposażenia kontrolno-pomiarowego". Dziś nie jest to normą. Rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów wśród czynności diagnosty wylicza m.in. kontrolę zanieczyszczeń gazowych lub zadymienia spalin. Tymczasem obecnie w praktyce badanie spalin podczas obowiązkowego przeglądu jest rzadkością.

Efektem zmian ma być skuteczniejsze eliminowanie z dróg pojazdów, które nie spełniają wymogów bezpieczeństwa lub nadmiernie szkodzą środowisku. Dziś w Polsce pieczątki nie otrzymuje około 2,5 proc. pojazdów. W Niemczech odsetek ten sięga 20 proc.

Dokręcą śrubę SKP

Stacje kontroli pojazdów po wejściu w życie przepisów czekają duże zmiany. Przede wszystkim będą one dotyczyć kwestii przydzielania uprawnień, ale także kar za postępowanie niezgodne z przepisami. W 2017 r. Najwyższa Izba Kontroli przyglądała się kwestii nadzoru nad SKP. Jak się okazało, na 21 starostw aż w 19 nie wykonywano corocznej kontroli SKP. Stwierdzono wówczas, że na poddanym kontroli terenie niektóre stacje nie były sprawdzane od kilkunastu lat. Teraz ma się to zmienić.

Po zmianach starostwo będzie musiało co roku kontrolować stacje pod względem zakresu zgodności z wymogami formalnymi dotyczącymi działalności takich firm. Z kolei Transportowy Dozór Techniczny będzie prowadził kontrole merytoryczne. W losowo wybranych stacjach pracownicy TDT będą towarzyszyć diagnoście podczas badania pojazdów. Będą także sprawdzać archiwalne badania techniczne – na przykład kontrolować, czy pojazd w ogóle pojawił się na stacji, na potwierdzenie czego stacja powinna mieć stosowne zdjęcia. Kontrola będzie musiała rocznie objąć nie mniej niż 0,3 proc. wszystkich badań technicznych, jakie miały miejsce w kraju w roku poprzedzającym kontrolę.

Wykrycie nieprawidłowości nie zakończy się jedynie upomnieniem czy wystawieniem niepochlebnej opinii. W przypadku stacji kontroli pojazdów pierwsze wykrycie nieprawidłowości zakończy się karą finansową. Druga wpadka będzie już oznaczać zakaz prowadzenia działalności.

Nowe przepisy określają również konsekwencje dla nieprawidłowo wykonujących swoje zadania diagnostów. TDT będzie cofać uprawnienia diagnoście, który rażąco naruszy przepisy dotyczące badań technicznych. Nowością jest również dokładne określenie, co jest takim rażącym naruszeniem. Projekt wymienia tu: podbicie przeglądu mimo występowania usterek zagrażających bezpieczeństwu, podbicie pieczątki przeglądu mimo braku przeprowadzenia badania, dwukrotne przeprowadzenie badania technicznego bez wyposażenia kontrolno-pomiarowego, dwukrotne przeprowadzenie badania technicznego bez dostępu do centralnej ewidencji pojazdów (z winy stacji), o ile dostęp jest wymagany, a także odmowa poddania się czynnościom kontrolnym w ramach nadzoru.

Z czasem wszyscy diagności będą też musieli uzyskać uprawnienia do wykonywania zawodu od Transportowego Dozoru Technicznego, bo od 1 stycznia 2023 r. to ta organizacja ma się zajmować ich nadawaniem. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, "(...) uprawnienia wydane diagnostom przez starostów przed dniem wejścia w życie ustawy będą uprawniać do przeprowadzania badań technicznych pojazdów do dnia wydania świadectwa kompetencji diagnosty, nie dłużej niż przez okres 36 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy".

Nowe przepisy będą oznaczały nadejście trudnych czasów dla właścicieli wysłużonych i niesprawnych pojazdów. Dziś wiele takich osób jest w stanie "dogadać się" na stacji kontroli pojazdów. Po 1 stycznia 2023 r. przymykanie oczu na niedociągnięcia aut będą obarczone o wiele większym ryzykiem.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (162)