Z pamiętnika posiadacza: Daihatsu Sirion
Uwaga, jeśli nie lubisz języka młodzieżowego, opuść artykuł w TYM momencie.
07.03.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:46
Dwa miesiące temu podjąłem decyzję o zakupie swojego pierwszego samochodu w życiu.
Z początku szukałem czegoś, czego rozbicie skutkowałoby mną zamkniętym w ubikacji i płaczącym w niebo głosy. Z pomocą przyszli mi jednak zaufani ludzie, którzy akurat mieli na sprzedaż swój sprzęt.
Sam fakt, że mój pierwszy samochód nie będzie od handlarzyny z wąsem jak szczotka bardzo mnie ucieszył. W dniu zakupu przebieg wynosił 184 tysiące kilometrów, co może wydawać się dużo, ale wolę oryginalne 184 niż kręcone 150. Samochód wyniósł mnie 3500zł, co po rejestracji i ubezpieczeniu złożyło się na nieco ponad 4000. Było mnie stać na coś "lepszego", ale po co?
Ogólnie samochód zniósł dobrze próbę czasu. Uwierzysz w to, że ma już 17 lat?
Dlaczego akurat Daihatsu Sirion? Cóż, egzotyk. Po moim mieście jeżdżą trzy takie, z czego jeden jest mój. Nie wiem, czy w Polsce jest ich ze 100. Poza tym, Daihatsu należy do Toyoty, a Toyota słynie z niezawodności, co przy samochodzie do nauki jazdy może być przydatną cechą.
Pierwsze wrażenia z jazdy były mega pozytywne, od razu skojarzyło mi się z gokartem. Samochód waży tyle co zeszyt 16 kartkowy, co przy litrowym, trzycylindrowym silniku o mocy 70 koni (montowanym też w Yarisie) sprawia, że do najwolniejszych nie należy. Tak, wiem, że Twoja Bunia 328i zjadłaby go na pierwszym biegu, ale nie jestem chamem na drodze i BMW nie jest mi potrzebne.
Jeżeli chodzi o wyposażenie, to patrząc na rok i segment samochodu, jest bardzo dobrze. Dwie poduszki powietrzne, elektryczne szyby, lusterka, klima (jak jest włączona to samochód nie chce jechać, ale to nic), skórzana kierownica ze wspomaganiem. Nie ma tylko ABS-u, a szkoda.
Jeżeli chodzi o miejsce w środku, to nad głową mam go całkiem sporo. Gorzej z nogami. Moje odnóża są całkiem długie, przez co nie bardzo mam gdzie je podziać w środku Siriona. Podobnie sytuacja ma się z tyłu, ale ja tam nie jeżdżę.
Bagażnik jest. Fotele można złożyć. Nie ma co się rozwodzić w tym temacie, bo nie wożę tam nic specjalnego.Otwiera się go na kluczyk, lub od środka, magiczną wajchą.
Plastiki w środku są raczej kiepskiej jakości. Czy przeszkadza mi to? W życiu. Moja ukochana marka, czyli Alfa Romeo też nigdy nie słynęła z wyrafinowanych materiałów, a i tak ma tysiące fanów.
Podsumowując, z czystym sercem mogę polecić Daihatsu Siriona na pierwszy samochód. Po niełatwym dla niego tysiącu kilometrów nic się nie zepsuło, pali tyle co kosiarka i chyba najważniejsze - jazda nim czysto sprawia przyjemność. Nauczysz się parkować, manewrować i ogólnie jeździć, nie wydając nie wiadomo ile.Nie miałem póki co żadnej stłuczki (niech tak zostanie), ale nawet jeśli mi się takowa przydarzy, to samochodu jakoś mega szkoda nie będzie.
Czekam na hejty.