Elektroniczne systemy bezpieczeństwa są wrażliwe. Przekonał się o tym czytelnik
Miały być bezawaryjne, okazują się wrażliwe jak żaden inny element samochodu. Czujniki i systemy wymagają obchodzenia się jak z jajkiem, o czym świadczy problem np. niedziałającego adaptacyjnego tempomatu. Auto naszego czytelnika jest najlepszym przykładem.
20.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:52
Dwie awarie tempomatu adaptacyjnego zakończone wizytami w serwisie przy przebiegu 20 tys. km – na takie przygody mógł liczyć pan Michał podczas jazdy swoim volkswagenem. Objawy były różne: od niewłączającego się systemu do efektownego migania kontrolki na desce rozdzielczej. Inne układy – jak np. utrzymywanie pasa – działały bez problemu. Okazuje się, że adaptacyjny tempomat, system pozwalający na utrzymywanie odległości od poprzedzającego pojazdu, niemal podstawowy dla jazdy autonomicznej, jest bardzo, ale to bardzo wybredny.
Awaria tempomatu – czym jest spowodowana?
Większość awarii adaptacyjnego tempomatu można "wyleczyć" kalibracją. Jak dowiedziałem się od Huberta Niedzielskiego, kierownika PR firmy Volkswagen, przyczyn awarii tempomatu może być wiele, ale sam system nie powinien sprawiać problemów. "Jeśli sterownik nie zostanie przestawiony w skutek np. kolizji, mechanicznego uszkodzenia, zasłonięcia radaru np. nieautoryzowanym uchwytem tablicy rejestracyjnej, nie jest zabrudzony, to system ACC jest bezawaryjny i nie ma (bez przyczyny) konieczności przeprowadzenia kalibracji” – stwierdza. Podobne stanowisko prezentuje np. polski importer Mercedesa.
Co ciekawe, ewentualna kalibracja systemu jest dokonywana przez Autoryzowaną Stację Obsługi gdy tzw. poprzeczny pas pojazdu był naprawiany np. z powodu stłuczki. Co więcej, ponowne ustawienie jest wymagane, gdy zmieniona została zbieżność tylnej osi auta. Ta może się "przestawić" przy wjechaniu w dziurę czy przez naturalne zużycie elementów zawieszenia. Jeśli chcielibyśmy kalibrować system na własną rękę, trzeba się liczyć z wydatkami rzędu kilkuset złotych za jeden moduł.
Temperatura, sól, woda
Nawet niewielkie różnice w ustawieniu komponentów sprawiają, że auto może np. "zauważać" samochody będące na sąsiednim pasie, co skończy się (w najlepszym przypadku) gwałtownym hamowaniem na autostradzie. Problem zauważyli sami poddostawcy i osoby zajmujące się bezpieczeństwem.
"Jak (komponenty – dop. red) reagują na temperaturę, sól, wodę i inne elementy? Degradacja tych systemów to główny temat dotyczący funkcjonowania i bezpieczeństwa samochodów autonomicznych” – stwierdził Karl Obermaier, dyrektor sekcji przyszłości mobilności w TUV Rheinland (niemiecki organ zajmujący się np. homologowaniem pojazdów). "Wielu producentów, poddostawców 1. i 2. szczebla powoli zdają sobie sprawę, że to jest naprawdę duży, nadchodzący problem”.
Wydaje się więc, że to kolejna przeszkoda w rozwoju nawet nie tyle aut autonomicznych, co wyposażonych w systemy wspomagające kierowców. Ci z kolei są królikami doświadczalnymi, którzy muszą płacić niemałe pieniądze by systemy, które może wyłączyć większa dziura, w ogóle działały.