Wypadek i co dalej? Odpowiedzialność kierowcy po śmiertelnym potrąceniu pieszego

Wielu tragedii na przejściach dałoby się uniknąć. Brak ostrożności i nieznajomość przepisów to bardzo niebezpieczna mieszanka
Wielu tragedii na przejściach dałoby się uniknąć. Brak ostrożności i nieznajomość przepisów to bardzo niebezpieczna mieszanka
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

31.05.2021 19:45, aktual.: 14.03.2023 16:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Polska to jedno z tych europejskich państw, w których piesi są najbardziej narażeni na potrącenie. W 2020 r. na naszych drogach z winy kierujących zginęły 283 osoby. Wielu kierowców może nie zdawać sobie sprawy, jakie konsekwencje czekają ich za śmiertelne potrącenie.

Jak wynika z danych Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC), pod względem bezpieczeństwa pieszych nie mamy się czym chwalić. W latach 2016-2018 w Polsce w ciągu roku zginęło ok. 221 pieszych na 10 mln mieszkańców kraju. Średnia dla Unii Europejskiej wyniosła 104, a gorzej niż u nas było tylko na Łotwie, Litwie i w Rumunii.

Częścią winy za taką sytuację można obarczyć fatalną infrastrukturę drogową – jak choćby przejścia wybudowane niezgodnie z wymogami bezpieczeństwa. Duża część winy spoczywa jednak na kierowcach. W Polsce spośród śmiertelnych potrąceń spowodowanych przez zmotoryzowanych w 2020 r. aż 60 proc. miało miejsce na przejściach dla pieszych. Obowiązujące wcześniej przepisy zmieniły się 1 czerwca 2021. Teraz wiele zależy od kierowców, a ci – niestety – mają sporo na sumieniu. Lekkomyślność zmotoryzowanych może się wiązać z brakiem wiedzy na temat konsekwencji czekających kierowcę po spowodowaniu potrącenia, w którym ginie człowiek. Postanowiłem porozmawiać na ten temat z prawnikiem.

Tomasz Budzik, Autokult.pl: Co dzieje się ze sprawcą wypadku, w wyniku którego ginie osoba? Jaka grozi mu kara?

Adw. Piotr Zemła, wspólnik w firmie Zemła Szymański Adwokaci: Sprawca takiego wypadku musi się liczyć z zatrzymaniem, a w niektórych sytuacjach – także z tymczasowym aresztowaniem. Kara, jaką sąd może wymierzyć, to nawet 8 lat pozbawienia wolności, choć sąd może poprzestać na wymierzeniu grzywny czy ograniczeniu wolności. Inaczej sprawa wygląda, gdy sprawca był nietrzeźwy – wtedy minimum to 2 lata bezwzględnego więzienia, maksimum – 12 lat.

T.B.: Jaka jest różnica w odpowiedzialności w sytuacji, gdy sprawca jechał zgodnie z przepisami, a w razie ich łamania?

P.Z.: Z perspektywy samego zagrożenia ustawowego fakt, czy przed spowodowaniem wypadku jechaliśmy zgodnie z przepisami, czy np. przekraczaliśmy prędkość, nie ma znaczenia. Ale okoliczność ta będzie istotna dla sądu, który wymierza karę w ramach ustawowego zagrożenia (i dla sądu rozpoznającego ewentualny wniosek o areszt, który musi antycypować, jak surowa może być orzeczona w przyszłości kara).

Inaczej będzie potraktowany kierujący, który jechał z przepisową prędkością i spowodował wypadek na skutek przeoczenia, inaczej sąd podejdzie do osoby, która znacznie przekroczyła prędkość i pisała SMS-a w trakcie przejeżdżania przez przejście dla pieszych. Rażące lekceważenie zasad ruchu drogowego zawsze będzie okolicznością obciążającą.

Refleksja, że można było jechać wolniej i ostrożniej, czasami przychodzi za późno
Refleksja, że można było jechać wolniej i ostrożniej, czasami przychodzi za późno© Policja

T.B.: Po głośnym i tragicznym wypadku, który miał miejsce na ul. Sokratesa w Warszawie, sprawca został oskarżony o zabójstwo. Kiedy możliwe jest postawienie takiego zarzutu i jakie mogą być wówczas konsekwencje?

P.Z.: Postawienie zarzutu zabójstwa jest możliwe zawsze, gdy sprawca chce zabić. Na przykład zabójca strzela w serce albo przewiduje, że jego zachowanie może pozbawić kogoś życia i godzi się na to. Gdy zabójca strzela w kolano, wprawdzie nie chce, by ofiara zmarła, ale wie, że śmierć może nastąpić na skutek wykrwawienia i godzi się z tym, oddając strzał. Ta druga sytuacja – zabójstwo w zamiarze ewentualnym – zaczyna być wykorzystywana do sytuacji, w których kierujący w sposób rażący łamie przepisy. Prokuratorzy wychodzą z założenia, że sprawca, który tak rażąco łamie prawo, musi liczyć się z tym, że jego zachowanie może pozbawić kogoś życia i godzi się na to.

Osobiście uważam, że przyjmowanie koncepcji zabójstwa w zamiarze ewentualnym nie jest szczęśliwym rozwiązaniem i może prowadzić do wątpliwości interpretacyjnych, a przecież jedną z naczelnych zasad prawa karnego jest ta informująca, że nie ma przestępstwa bez jasnego przepisu ustawy. Brakuje jasnej granicy, która mówiłaby, kiedy mamy do czynienia ze spowodowaniem wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a kiedy z zabójstwem w zamiarze ewentualnym.

T.B.: Kiedy w praktyce mogą pojawić się takie wątpliwości?

P.Z.: Czy za zabójstwo w zamiarze ewentualnym odpowie sprawca, który spowodował wypadek, jadąc 100 km/h po drodze, na której prędkość ograniczono do 50 km/h? Intuicyjnie część z nas chciałaby odpowiedzieć, że tak, bo przecież dwukrotnie przekroczył dopuszczalną prędkość, ale gdy uświadomimy sobie, że najniższa dopuszczalna przepisami prędkość wynosi 20 km/h w strefie zamieszkania, to czy tak samo ochoczo skażemy za zabójstwo sprawcę, który w takiej strefie, jadąc 40 km/h, śmiertelnie potrąci pieszego? Co ze sprawcami śmiertelnych wypadków będących w stanie nietrzeźwości? Każdy z nich jest potencjalnym zabójcą? Jeżeli tak, to dlaczego ustawodawca zaostrzył odpowiedzialność nietrzeźwych sprawców wypadków – przecież gdyby chciał, by byli oni skazywani za zabójstwo, nie wprowadzałby surowszego przepisu.

Kierowca tego samochodu śmiertelnie potrącił pieszego na przejściu i uciekł. Był pijany. Za taki czyn grozi 12 lat "odsiadki"
Kierowca tego samochodu śmiertelnie potrącił pieszego na przejściu i uciekł. Był pijany. Za taki czyn grozi 12 lat "odsiadki"© Policja

T.B.: Jaka jest praktyka sądowa? Czy sprawca śmiertelnego wypadku oczekuje na proces w areszcie, czy wychodzi na wolność? Jeśli to drugie, to - jak sądzę - ma zakaz prowadzenia. Co jeśli go złamie?

P.Z.: Wszystko zależy od okoliczności konkretnej sprawy i – niestety – od tego, czy jest ona medialna. Wzmożone zainteresowanie mediów powoduje, że wniosek o areszt jest bardzo prawdopodobny, choć szczęśliwie sądy nie zawsze je uwzględniają. Pamiętać należy, że tymczasowe aresztowanie to nie kara, a środek zapobiegawczy – ma zapewnić sprawny tok postępowania, w szczególności to, że sprawca nie będzie mataczył ani nie ucieknie.

Jakie realne możliwości mataczenia ma sprawca wypadku? Otóż niewielkie. Najczęściej w momencie jego zwolnienia z zatrzymania miejsce wypadku jest już poddane oględzinom, a naoczni świadkowie przesłuchani. Inaczej sprawa się ma, gdy sprawca jest pod wpływem alkoholu albo jest obcokrajowcem – wówczas areszt jest dużo bardziej prawdopodobny. U nietrzeźwego sprawcy uzasadnieniem aresztu może być grożąca mu surowa kara (do 12 lat więzienia), u obcokrajowca – obawa ucieczki.

Sprawca wypadku pozostający na wolności na czas postępowania może kierować samochodem, jeżeli ma prawo jazdy. Policjant obligatoryjnie zatrzymuje je nietrzeźwemu lub odurzonemu sprawcy wypadku drogowego. Może, ale nie musi, zatrzymać je trzeźwemu sprawcy wypadku. Zatrzymanie prawa jazdy nie jest równoznaczne z zakazem prowadzenia pojazdów – jazda bez prawa jazdy jest wykroczeniem, nierespektowanie prawomocnego, sądowego zakazu prowadzenia pojazdów określonego typu stanowi przestępstwo. Okres zatrzymania prawa jazdy wlicza się do okresu, na jaki sąd w wyroku zakazuje prowadzenia pojazdów mechanicznych (jeżeli taki środek karny zostanie orzeczony).

T.B.: 1,5 roku więzienia dla kierującej, która w Poznaniu zabiła przechodzącą na zielonym świetle 8-latkę. Rok i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu dla kierowcy, który w okolicach Sandomierza śmiertelnie potrącił 33-latka i uciekł. 8 lat więzienia (mimo zarzutu o zabójstwo i proponowanych przez prokuratora 25 lat) dla uczestnika nielegalnego ulicznego wyścigu w Jeleniej Górze, który - jadąc przynajmniej 160 km/h - zabił na przejściu dwójkę pieszych. Po takich doniesieniach można utwierdzić się w przekonaniu, że nasze przepisy są łagodne. Jak plasuje się polskie prawo w tym względzie na tle rozwiązań przyjętych w innych europejskich państwach?

P.Z.: Kary za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym są w Polsce porównywalne z rozwiązaniami niemieckimi, które są jedynie nieznacznie bardziej surowe. W Zjednoczonym Królestwie kara za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym może wynieść do 5 lat, ale jeżeli wypadek był rezultatem niebezpiecznego prowadzenia samochodu, kara może wynieść do 14 lat, a więc czasami łagodniej, a czasami surowiej niż w Polsce.

Dalsze podnoszenie zagrożenia ustawowego to droga donikąd. Spójny system prawa karnego to taki system, który ma zarówno kary łagodne za drobne przestępstwa, jak i kary surowsze, szczególnie za ciężkie przestępstwa umyślne. Spowodowanie wypadku nie jest takim przestępstwem. Jest jasne, że nie pochwalam popełniania wykroczeń drogowych czy – tym bardziej – przestępstw, ale zwolennicy zaostrzenia kar widzą tylko jedną stronę medalu – stronę pokrzywdzoną. Wypadek ze skutkiem śmiertelnym można spowodować, będąc najbardziej uważnym kierowcą, to ryzyko związane z dobrodziejstwem korzystania z pojazdów mechanicznych.

Nie lekceważę perspektywy rodzin ofiar takich wypadków, ale mam wrażenie, że w debacie publicznej zapomina się o perspektywie sprawców – to także ludzie, czyjeś córki, synowie, żony, matki, rodzice. Oczekiwanie społeczne jednak wymusza populistyczne działania osób odpowiedzialnych za tworzenie prawa. W takich warunkach dobre prawo nigdy nie powstanie, ponieważ prawo nie może być tworzone dla konkretnego przypadku, a dla społeczeństwa. Kary zawsze powinny być sprawiedliwe. Co nie oznacza, że zawsze powinny być surowe.

Źródło artykułu:WP Autokult
wywiadybezpieczeństwoprawo i przepisy