Wtryskiwacze diesla do roboty - naprawiać, czekać, czy może sprzedać auto?
Zużyte wtryskiwacze to jeden z typowych problemów diesli z większym przebiegiem. Często pytacie, czy warto naprawiać, czy to już oznacza koniec silnika. Jeździć i robić dopiero wtedy, jak całkiem padną? Czy lepiej sprzedać, póki działają? Podpowiadam.
02.10.2021 | aktual.: 14.03.2023 14:54
Żadne z tych rozwiązań nie jest dobre i tanie. Najlepiej wtryskiwacze naprawić (wymiana lub regeneracja), ale to kosztuje. Trzeba liczyć się z kosztem minimum ok. 2-4 tys. zł.
Najprostsze wtryskiwacze starszej generacji da się zregenerować za ok. 500 zł za sztukę, natomiast są i takie, które trzeba wymienić na nowe za ok. 2 tys. zł za sztukę. Tu ceny są mocno uzależnione od rodzaju silnika i normy Euro, jaką spełnia. Im wyższa, tym z reguły droższy w naprawie lub zakupie wtryskiwacz.
Czy naprawa układu wtryskowego przyniesie dobry efekt? Bywa z tym różnie. Zwykle wtryskiwacze zużywają się powoli, kiedy przebieg auta przekracza już 200 tys. km. To oznacza, że inne podzespoły mogą niebawem szwankować. Jeśli jednak były naprawiane wcześniej, to naprawa wtrysków da dobry efekt. Pod warunkiem, że nie szukacie oszczędności (zakup używanych, czyszczenie starych).
[b]Typowe objawy zużycia wtryskiwaczy diesla:[/b]
- []Trudności z uruchomieniem silnika[]Nierównomierna praca silnika (odczuwalne na postoju)[]Kopcenie na czarno przy obciążeniu[]Głośne klekotanie[]Wysokie spalanie[]Częste wypalanie DPF
Czekać bym nie radził
Jeśli wtryskiwacze wykazują pierwsze objawy zużycia, to warto już zacząć szukać dobrego warsztatu, który najpierw zweryfikuje ich działanie, a jeśli trzeba, zajmie się wymianą lub regeneracją.
Czekanie, aż wtryski padną do końca, może przynieść inne usterki. Kiedy układ wtryskowy nie pracuje prawidłowo, bardzo szybko zużywa się filtr DPF oraz elementy wrażliwe na wibracje (koło dwumasowe i łańcuch rozrządu). Dodatkowe obciążenie przenoszone jest także na koła pasowe napędu osprzętu.
Warto zaznaczyć, że nawet jeśli nierównomierna praca silnika jest dla was nieodczuwalna, to tylko dlatego, że macie sprawne koło dwumasowe. Jego żywotność diametralnie się skraca, kiedy stale musi tłumić wibracje.
Jeszcze gorzej, kiedy wtryski "leją". Oznacza to, że otwierają się wcześniej i przy niższym ciśnieniu, niż powinno to nastąpić. Może to spowodować uszkodzenie tłoków, głowicy i świec żarowych. Właściwie wszystkiego, co ma styczność z mieszanką paliwową.
Kiedy mamy problemy z uruchomieniem silnika i potrzeba dłużej kręcić rozrusznikiem, to również akumulator i rozrusznik będą miały skróconą żywotność. Słowem: czekanie to nie tylko odkładanie naprawy w czasie, lecz także dokładnie kolejnych napraw, które mogą być konieczne w niedalekiej przyszłości.
Sprzedać? Tak, ale trzeba być ostrożnym
Jeśli macie świadomość (była diagnoza), że układ wtryskowy nie jest już w pełni sprawny, to — jeśli myśleliście o sprzedaży — warto to zrobić. Choć oczywiście wiele zależy od waszego zadowolenia z auta oraz jego ceny. Czym innym jest wydatek 4 tys. zł na naprawę auta wartego ok. 6 tys. zł, a czym innym, kiedy tyle samo wydacie na naprawę samochodu wartego 30 tys. zł. Trzeba na to popatrzeć też z drugiej strony i odpowiedzieć sobie na pytania:
- Czy kupię auto, które napraw nie będzie wymagało?
- Czy za te same pieniądze kupię auto w lepszym stanie?
- Czy nie lepiej naprawić swoje i wiedzieć, co mam?
Jeśli jednak zdecydujecie się na sprzedaż takiego samochodu, to należy być ostrożnym. Sprzedajecie bowiem auto z wadą, o której wiecie.
- Z punktu widzenia nabywcy auto można uznać za wadliwe, choć zużyte wtryskiwacze to typowo eksploatacyjna usterka – wyjaśnia Oskar Możdżyń, prawnik zajmujący się sprawami związanymi z samochodami. – Jeśli za cel zakupu uznamy korzystanie z samochodu bez kosztownych napraw, a celowość w przypadku rękojmi jest bardzo istotna, to taki pojazd tego celu nie spełnia, bo zgodnie z art. 5561 par. 1.3 Kodeksu cywilnego "nie nadaje się do celu, o którym kupujący poinformował sprzedawcę przy zawarciu umowy, a sprzedawca nie zgłosił zastrzeżenia co do takiego jej przeznaczenia” – dodaje.
Często sprzedawcy twierdzą, że można "wsiadać i jeździć". I tu tkwi pułapka, bo błędne przekonanie kupującego wywołane przez sprzedawcę może być podstawą odpowiedzialności tego drugiego.
Prawnik stwierdza też, że same wtryskiwacze to trochę za mało, by z dużą dozą prawdopodobieństwa wywalczyć coś w sądzie. Koszty czynności podjętych przez nabywcę mogą być niewspółmiernie wysokie do osiągniętej korzyści. Szczególnie kiedy mówimy o aucie tanim.
- Ja w takich sytuacjach proponuję dużą ostrożność przy tworzeniu umowy sprzedaży i ogłoszenia – mówi Oskar Możdżyń. – Najlepiej, jakby nabywca został poinformowany o problemie i dobrze jest wpisać w umowie np. "wtryskiwacze do sprawdzenia/regeneracji/wymiany – rękojmia wyłączona". Należy jednocześnie uważać na opis w ogłoszeniu i nie pisać np. "bez wkładu własnego" lub "nie wymaga wkładu finansowego" – podkreśla prawnik.