"Wilcze oczy" można spotkać przy drodze. Tłumaczymy, czym są
Wielu kierowców zna tzw. kocie oczy, które można spotkać w pobliżu przejść dla pieszych czy progów zwalniających. A czym są "wilcze oczy"? Bynajmniej nie jest to synonim. Prosty system pozwala jednak znacznie zwiększyć bezpieczeństwo na drodze, szczególnie po zmroku.
Wtargnięcie zwierząt na drogę stanowi ogromne zagrożenie nie tylko dla nich, ale także dla uczestników ruchu. W 2024 r. doszło do 175 wypadków, w których zginęło aż 9 osób. Mowa tu o oficjalnych liczbach, ponieważ duża liczba zdarzeń nie jest zgłaszana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy, elektryczny Mercedes GLC - niech stanie się światłość!
Wielu kierowców nie zdaje sobie sprawy z realnych zagrożeń, jakie mogą wynikać ze zderzenia z sarną, jeleniem czy łosiem. Spotkanie z większą zwierzyną może skończyć się tragicznie dla kierowcy i pasażerów. Ciągła modernizacja infrastruktury drogowej pozwala na szczęście zminimalizować zagrożenia.
Do urządzeń zapobiegających wtargnięciu zwierzyny na ruchliwą drogę należą tzw. wilcze oczy. Są to odblaski montowane od zewnętrznej strony przydrogowych słupków (hektometrów). Wspomniane odblaski najczęściej są czerwone, białe lub niebieskie.
Jak działają "wilcze oczy"?
Światła jadących drogą samochodów obijają się od wspomnianych powierzchni i tworzą świetlne błyski wzdłuż drogi, co odstrasza zwierzynę i zniechęca do wejścia na jezdnię. Jest to swoista optyczna zapora, która działa tylko, gdy na drodze jadą samochody. Po ich przejechaniu zwierzęta mogą bezpiecznie pokonać drogę.
Takie rozwiązania montowane są przede wszystkim przy drogach krajowych, wojewódzkich i powiatowych w pobliżach lasów, miejsc większego zagęszczenia dzikich zwierząt oraz przy ich szlakach migracyjnych.
Chociaż rozwiązanie zaczęto stosować już kilkanaście lat temu, nie doczekaliśmy się stosownych regulacji pozwalających na szersze i obligatoryjne montowanie podobnych odblasków. Należy zaznaczyć, że jest to rozwiązanie stosunkowo tanie, ponieważ jeden odblask kosztuje ok. 40-50 zł. Dziś możemy je spotkać w kilkudziesięciu lokalizacjach w całej Polsce.