WEC 2014 Bahrajn: Davidson i Buemi mistrzami
Przedostatnia eliminacja Długodystansowych Mistrzostw Świata przyniosła rozstrzygniecie w rywalizacji kierowców. Wyścig znowu wygrała Toyota, a Audi znowu wypadło słabo. Wiadomo też już, kto jest mistrzem w klasie GT.
16.11.2014 | aktual.: 17.11.2014 11:11
KWALIFIKACJE
Najważniejszym wydarzeniem sesji treningowych i kwalifikacji było uszkodzenie podwozia Audi numer 1, którego kierowcy Kristensen i Di Grassi nie mieli już nawet teoretycznych szans na zdobycie mistrzostwa w tym sezonie, ale walczyli o punkty dla zespołu. Awaria samochodu wykluczyła niemiecką maszynę z sesji kwalifikacyjnej, ale w wyniku niejasnej decyzji sędziów startowała ona nie z ostatniego pola, tylko z 12. miejsca.
Z pierwszego rzędu ruszały Porsche #14 i Toyota #8. Widać, że Porsche jest coraz szybsze w kwalifikacjach i jeśli przełoży się to na wyścigi, to na pewno w przyszłym roku Toyota będzie miała groźnych rywali.
Z pierwszego pola w LMP2 startował Ligier zespołu G-Drive, którego kierowcy ścigali Sergieja Żłobina, będącego do tej pory liderem klasyfikacji słabszych w prototypów. W GTE brylowali dotychczasowi liderzy – Bruni i Vilander, zaś jedyny zawodnik, który miał jeszcze możliwość odebrania im tytułu (Makowiecki w Porsche) zaprezentował się bardzo słabo.
WYŚCIG
Tuż po starcie na prowadzeniu zmieniały się Porsche i Toyoty, kierowcy Audi numer 2 pozostawali na piątym miejscu, a Audi #1 starało się awansować na szóstą lokatę. Te działania ułatwiła nieco neutralizacja po około 30 minutach zmagań, która pozwoliła Kristensenowi, Duvalowi i Di Grassiemu przesunąć się nawet na chwilę na drugie miejsce.
Jeszcze wcześniej pecha miał CLM (zespół Lotus), który zepsuł się już na pierwszym okrążeniu. To oczywiście popsuło zabawę w kategorii LMP1-L, choć trzeba zdawać sobie sprawę, że „Lotus” mocno odstawał od Rebellionów.
Do sporego zamieszania na początku doszło też w LMP2. Kontakt między Oreką ekipy KCMG i Ligierem G-Drive sprawił, że ten ostatni musiał zjechać do boksów na naprawę, co z kolei znacznie utrudniało walkę o mistrzostwo z wozem prowadzonym przez Minassiana, który znalazł się w tej chwili na pierwszym miejscu w LMP2.
W GTE początkowo słabo spisywały się oba Porsche – jedno z nich nawet znajdowało się na końcu stawki, ale neutralizacja w wyścigu sprawiła, że nagle oba niemieckie wozy awansowały na czołowe lokaty. Niestety dla nich duet Bruni/Vilander była tego dnia w dobrej formie (jak zresztą przez cały sezon) i już niedługo Ferrari #51 odzyskało pierwsze miejsce. W podkategorii amatorskiej brylował Nicki Thiim prowadzący Astona Martina.
Po niespełna dwóch godzinach Toyota #8 (Davidson i Buemi) trafiła do boksów na 30-minutową naprawę. Powodem było uszkodzenie podwozia. Japoński wóz tracił kolejne miejsca w klasyfikacji, a do tego André Lotterer piął się powoli w górę w generalce zajmując przez jakiś czas trzecie miejsce. Takie rozstrzygnięcie oznaczałoby oczywiście, że zawodnicy Toyoty z ewentualnym zdobyciem mistrzostwa muszą poczekać do ostatniego wyścigu. Oba prototypowe Porsche jechały coraz szybciej, ale nie były w stanie dogonić prowadzącej Toyoty numer 7. Z kolei Audi numer 1 jechało po prostu na piątym miejscu.
Powracający z kilkoma okrążeniami straty kierowcy Ligiera robili co w ich mocy, żeby odrobić straty do prowadzącego tercetu Żłobin/Minassian/Mediani. W tej chwili to właśnie Żłobin był liderem mistrzostw w LMP2.
Prowadzący po 3 godzinach Toni Vilander oddał kierownicę Gianmarii Bruniemu, by ten kontynuował ucieczkę przed dwoma Porsche i Astonem Martinem numer 97. Kolejne zjazdy do boksów na tankowania i wymianę opon sprawiły, że na czele w GTE Pro znowu było Porsche (z Lietzem za sterami), choć wcale niemieckie auto nie było najszybsze na torze. W GTE Am spokojnie prowadzili Thiim/Heinemeier-Hansson/Poulsen w Astonie #95.
Po dwóch trzecich czasu rywalizacji pierwsza była nadal Toyota #7 (Wurz/Sarrazin/Conway), a za nią dwa miejsca zajmowały Porsche #14 i #20 co jakiś czas zmieniając się ze sobą. Dalej były oba Audi i Rebelliony. W LMP1 niewiele zmieniło się mimo neutralizacji spowodowanej uszkodzeniem słupka na jednym z łuków toru.
Znacznie więcej działo się w LMP2, gdzie Żłobin spadł na drugie miejsce, a do tego tercet Ligiera awansował na 4. miejsce w klasyfikacji, co oznaczało, że przewaga Rosjanina na Canalem, Pla i Rusinovem zmalała do 13 punktów. Niestety dla zespołu korzystającego z francuskiej maszyny, Ligier znowu się zepsuł – tym razem trzeba było wymienić wahacz – i stracił kilka minut w boksach.
W klasie GTE Pro dominował Astona Martin #97 (Turner/Mücke), który wyprzedzał Ferrari #51 (Vilander/Bruni). Tym ostatnim wystarczyło dojechanie do mety przed Makowieckim w Porsche #92, a akurat ten wóz spisywał się słabo. Z kolei drobne kłopoty w GTE Am miał Poulsen (lider w Astonie #95), który po kontakcie z innym autem wpadł w poślizg. Na szczęście kolizja nie miała wpływu na brytyjski samochód.
W końcówce rywalizacji Webberowi w Porsche udało się nawet wyjść na prowadzenie, ale niedługo potem je stracił na rzecz Toyoty #7 (z Wurzem za kierownicą). Australijczyk oddał też drugie miejsce Neelowi Janiemu, ponieważ załoga Porsche #14 jest wyżej w klasyfikacji generalnej.
Linię mety jako pierwsi przekroczyli Wurz/Conway/Sarrazin w Toyocie #7, drugą lokatę zajęło Porsche #14, trzecią Porsche #20, a dalej były Audi #2 i Audi #1. Goniąca czołówkę niemal cały wyścig Toyota #8 (Davidson i Buemi) uplasowała się na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej, co oznacza, że ci dwaj ostatni kierowcy zdobyli mistrzostwo w wyścigach długodystansowych.
Niespodziewane rozstrzygnięcie miała walka w klasie LMP2. Po małej kolizji z Audi #1 prototyp Oreca ekipy SMP (Złobin/Minassian/Mediani) spadł na drugie miejsce, ale mimo to przewaga Rosjanina nad tercetem Ligiera wzrosłaby w porównaniu do poprzedniego wyścigu. Niestety niewiele przed końcem wyścigu Oreca zapaliła się i Minassian nie mógł kontynuować jazdy. Dzięki temu czwarte miejsce Ligiera wystarczyło, żeby Pla, Canal i Rusinov wyszli na pierwsze miejsce w klasyfikacji ogólnej LMP2. Zawody w Bahrajnie wygrali Howson/Imperatori/Bradley z zespołu KCMG ścigający się Oreką.
W klasie GTE Pro mistrzostwa na swoją korzyść rozstrzygnęli Vilander z Brunim, którzy zameldowali się na mecie jako pierwsi. Co prawda jeszcze na 40 minut przed metą tracili 20 sekund do prowadzonego przez Turnera Astona Martina #97, ale ten musiał zjechać na tankowanie pozostawiając wolną drogę Ferrari #51. Marna jazda duetu Makowiecki/Pilet sprawiła, że kierowcy Ferrari już teraz mogą cieszyć się z tutyłu.
W teoretycznie słabszej kategorii GTE Am mistrzostwo zdobyli Heinemeier-Hansson i Poulsen w Astonie Martinie #95, a pomógł im w tym wydatnie Nicki Thiim, który w tym wyścigu startował z nimi jako trzeci kierowca.
PODSUMOWANIE
Mamy już rozstrzygniętą rywalizację wśród kierowców w klasach LMP1, GTE Pro i GTE Am. Pozostaje jedynie pytanie czy Pla, Canal i Rusinov nie dadzą się pokonać Żłobinowi w LMP2.
W tej chwili do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia mistrzostwa producentów w kategorii LMP1. Tutaj Toyota ma 40 punktów przewagi (do zdobycia jest jeszcze 51), więc tylko cud może sprawić, że Japończycy nie triumfują na koniec sezonu. Na pewno natomiast Porsche (167 pkt.) nie wyprzedzi Audi (219 pkt.).
Nie wiadomo też czy Ferrari obroni się przed Porsche w klasyfikacji producentów w GTE Pro. Przewaga włoskiej firmy wynosi 25 punktów, zatem Niemcy nie są na straconej pozycji, ale forma Porsche jest obecnie słaba i trudno wyobrazić sobie, żeby Ferrari nie wygrało tych mistrzostw.
Ostatni wyścig tego sezonu odbędzie się w São Paulo 30 listopada.