Uderzenia młotkiem, wjazdy na krawężniki. Tak Koenigsegg testuje auta
Testy zderzeniowe prowadzone przez producenta mają zapewnić bezpieczeństwo w każdej sytuacji – nie tylko podczas prób Euro NCAP. Jak jednak poradzić sobie z licznymi próbami, gdy twój samochód kosztuje 2 mln dolarów?
30.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:09
Przed takim problemem stanął Christian von Koenigsegg, którego samochody można nazwać dziełami sztuki. Dodajmy, że bardzo drogimi i limitowanymi. Twórca zauważa, że podczas 16 crash testów sedana za 25 tys. dolarów producent traci 400 tys. dolarów. 16 Koenigseggów to już roczna produkcja i 30 mln dolarów rozbitych o ścianę. To tak, jakby Toyota rozbijała 1200 egzemplarzy Camry. A nie zapominajmy, że szwedzka firma ma wielokrotnie mniejszy budżet niż japoński koncern.
Zobacz także
Jak więc Christian radzi sobie z tym problemem? Szwedzkie supersamochody tworzone są wokół monokoku wykonanego z włókna węglowego z domieszką aluminium. To rozwiązanie wykorzystywane jest w Formule 1 i stanowi najdroższą część samochodu. Sprawdzi się więc na drogach i podczas wielokrotnych testów.
Jeden samochód (a raczej jego monokok) poddawany jest próbom zderzeniowym. Auto wjeżdża zdecydowanie za szybko na progi zwalniające i imitacje krawężników, jest uderzane młotkami, a w środku eksplodują poduszki powietrzne. Wszystko to, co można wymienić – panele nadwozia, elementy zawieszenia – jest montowane nowe, ale sam monokok pozostaje jeden.
Jeśli testowy Koenigsegg może tyle wytrzymać, to chyba całkiem nieźle świadczy o jakości "cywilnych" egzemplarzy.