Test: Seat Arona - taniej niż z Chin
Tak, jeszcze robią takie samochody - to moja pierwsza myśl po tym, jak wsiadłem do Seata Arony. To prosty, niczego nie udający i tani samochód. Ale zarazem widać, że nie brakuje mu niczego i został zaprojektowany przez doświadczonych ludzi. Jeśli przymknie się oko na drobne potknięcia, to jest to ciekawa propozycja dla tych, którzy chcą nowe auto za mniej niż 100 tys. zł.
Takie modele jak Seat Arona uświadamiają mi, jak mocno zmieniły się samochody w ciągu ostatnich lat. Mały SUV jest na rynku od nieco ponad siedmiu lat i w branży motoryzacyjnej to już sporo. Oczywiście w tym czasie przeszedł lifting - w 2021 r. W efekcie mamy połączenie nowoczesności ze stara szkołą (np. ekran w miejscu zegarów, ale też klasyczną dźwignię hamulca ręcznego). Bez wątpienia taki miks to pod wieloma względami dobra wiadomość. A do tego w aktualnej promocji cennik otwiera kwota 74 900 zł, co pokazuje, że chińskie marki cały czas mają mocnych i bardziej doświadczonych konkurentów z Europy. Wystarczy wspomnieć, że konkurencyjny MG ZS w podstawie to wydatek 79 800 zł.
Wygląda to dobrze
Stosunkowo wysokie nadwozie SUV-a segmentu B jest charakterystyczne dla takich samochodów, a jego stylistyka to typowe dla Seata połączenie volkswagenowej prostoty form z urozmaicającymi ją detalami, które wyróżniają hiszpańska markę. Opcjonalny kontrastujący dach, czy "iksy" na tylnych słupkach dodają charakteru temu generalnie zachowawczemu projektowi.
Najważniejsze jednak jest w środku. Budżetowe samochody często mają proste wnętrza, przez które wyglądają tanio. Wydaje się jednak, że Arona powstawała w czasie, gdy koncern VW jeszcze do końca nie wiedział, że Seat stanie się tą budżetową marką w ich portfolio. Dzięki temu mimo atrakcyjnych cen, nie jest wcale tak spartańsko.
Oczywiście, plastiki są twarde, ale projekt wnętrza nie wygląda budżetowo. Ładne nawiewy z kontrastującymi detalami, eleganckie linie ciągnące się przez całą szerokość deski rozdzielczej czy konsoli centralnej. Całość prezentuje się estetycznie. Niestety nie wszystko jest tak dobre, na jakie wygląda.
Dosłownie - nawiew znajdujący się nad klasycznym i wygodnym w obsłudze panelem klimatyzacji (to jedna ze wspomnianych dobrych stron starej szkoły) trzeszczy i rusza się, gdy się go dotyka. A jest to akurat ten element wnętrza, który faktycznie dość często jest używany i ruszany. Inni, w tym również budżetowi producenci, potrafią lepiej. Zresztą nawet w tej samej Aronie tworzywa np. na drzwiach są spasowane idealnie i twarde jak skała.
Bywa budżetowo, bywa wręcz odwrotnie
Takich kontrastów jest więcej. Np. w kabinie brakuje oświetlenia w drugim rzędzie siedzeń, za to sterowanie szybami odbywa się dwupozycyjnymi przełącznikami (zarówno z przodu, jak i z tyłu), dzięki czemu nie trzeba ich trzymać, aby w pełni otworzyć lub zamknąć okno. Podobnie mieszane odczucia powoduje system multimedialny, który prezentuje się dobrze i ma estetyczne grafiki. Przeciętna rozdzielczość nie przeszkadza szczególnie mocno, ale za to Apple CarPlay potrafił się zawieszać zarówno przy połączeniu bezprzewodowym, jak i po kablu. W takiej sytuacji potrzebny był restart połączenia, a czasem wystarczyło jedynie wyjść do systemu Seata i otworzyć CarPlay, nawet bez rozłączania go.
Seat Arona przedstawia też typowe podejście niemieckich koncernów - całe wyposażenie można dokładnie dostosować do swoich preferencji i potrzeb. Tak jak wielu konkurentów ogranicza się od kilku opcji wyposażenia i ew. również niewielkiej liczby dodatkowych pakietów, tak w Seacie można szczegółowo pozaznaczać opcje, które chce się mieć na pokładzie. I nawet elementy ujęte w "pakiecie wspomagania jazdy" dostępne w wersji bardziej podstawowej i bogatszej, która oprócz aktywnego tempomatu dodaje utrzymywanie pasa ruchu czy asystenta jazdy w korku.
Warto o tym pamiętać. Z jednej strony daje to większą elastyczność przy konfigurowaniu samochodu i brak potrzeby wydawania pieniędzy na rzeczy, których się nie chce. Jednak z drugiej można tu przeoczyć ważną opcję - np. testowany egzemplarz mimo niemal maksymalnego wyposażenia FR nie miał kluczyka zbliżeniowego. Oczywiście jest on dostępny, więc nie ma problemu z zamówieniem tej opcji.
Tylko benzyna
Raczej miejski charakter Arony oznacza, że nie powinno dziwić, iż ofercie są jedynie silniki benzynowe TSI. Z drugiej strony Volkswagen nie ma klasycznych hybryd, więc w efekcie lista wersji napędowych modelu Seata nie jest długa, ale mimo to każdy znajdzie opcję dla siebie.
Gamę napędową otwiera 1.0 TSI o mocy 95 KM, który współpracuje z 5-biegowym manualem. Dostępny jest on tylko z dwoma niższymi wariantami wyposażenia, czyli Style i Marina. To opcja dla tych, którzy celują w jak najniższy koszt zakupu auta. To właśnie z tym silnikiem można liczyć w promocji na ceny poniżej 80 tys. zł.
Poniżej tej kwoty (za 78 400 zł z podstawowym wyposażeniem) łapie się też mocniejszy silnik 1.0 TSI oferujący 115 KM parowany z 6-biegową przekładnią manualną. Właśnie taki napęd znajdował się w testowanym egzemplarzu. Co ciekawe, już sam producent podaje, że mimo 20 KM więcej, jest to bardziej oszczędna opcja od bazowej. Zapewnie głównie dzięki szóstemu biegowi.
I choć podawane katalogowo średnie 5,3-5,4 l/100 km (w zależności od wyposażenia) to raczej trudne do spełnienia życzenie, to faktycznie w sprzyjających warunkach można osiągnąć niewiele więcej. Natomiast na trasie przy 120 km/h odnotowałem wynik 6,6 l/100 km, a przy autostradowych 140 km/h było to 8,2 l/100 km. Zatem ograniczając się do tej niższej prędkości Arona okazuje się dość oszczędna. Dla porównania nieco słabsze MG ZS takie samo 6,6 l/100 km ma w katalogu jako dolną granicę tego, co teoretycznie da się uzyskać.
Co więcej - 115 KM wydaje się też idealnym kompromisem w kwestii dynamiki. Niezależnie od prędkości, nie mogłem szczególnie narzekać na brak mocy, a okrągłe 10 s do 100 km/h też nie jest złą wartością w tej klasie. Alternatywą jest ten sam silnik łączony z 7-biegowym automatem DSG. Natomiast na szczycie oferty znajduje się 1.5 TSI 150 KM. To jednak już droższa opcja, choćby dlatego, że dostępna jest tylko ze wspomnianą skrzynią automatyczną, ale też jedynie z najbogatszym wyposażeniem FR.
Europa nie powiedziała ostatniego słowa
W ostatnim czasie chińskie marki starają się mocno namieszać na rynku. W wielu przypadkach jednym z ich głównych argumentów jest cena. Należy jednak pamiętać, że europejskie koncerny to widzą i cały czas oferują samochody, które pod względem kosztów konkurują z propozycjami z Kraju Środka. Seat z Arona jest dobrym przykładem na to, że (szczególnie, gdy jest odpowiednia promocja) można w dobrej cenie dostać sprawdzony model bez większych wpadek jakościowych.
Przy aktualnych obniżkach testowana odmiana kosztuje 91 600 zł. Zatem nawet dorzucając parę opcji, jak ciekawszy lakier czy bezkluczykowy dostęp, nadal mowa o kwocie pięciocyfrowej. W zamian dostajemy może i stosunkowo prosty, ale dobrze prowadzący się samochód, który mimo przynależności do segmentu B oferuje sporo miejsca nie tylko z przodu, ale też z tyłu.
- W promocji bardzo atrakcyjna cena
- Estetyczne wnętrze
- Niezły i oszczędny silnik
- Kilka elementów, jak z droższych modeli
- Przestronna kabina
- Możliwości konfiguracji
- Jakość środkowego nawiewu
- Przerywający Apple CarPlay
- W kilku miejscach widać, że to budżetowy model
Seat Arona Crossover Facelifting 1.0 TSI 110KM 81kW od 2021 | |
---|---|
Rodzaj jednostki napędowej | Spalinowa |
Pojemność silnika spalinowego | 999 cm³ |
Rodzaj paliwa | Benzyna |
Typ napędu | Przedni |
Skrzynia biegów | Manualna, 6-biegowa |
Moc maksymalna | 110 KM przy 5500 rpm |
Moment maksymalny | 200 Nm przy 2000 rpm |
Przyspieszenie 0–100 km/h | 10.3 s |
Prędkość maksymalna | 190 km/h |
Pojemność zbiornika paliwa | 40 l |
Pojemność bagażnika | 400/1280 l |