Test: nowy Renault Master, czyli nowy mistrz w swojej klasie
Odświeżone Renault Master to tak naprawdę zupełnie nowa generacja francuskiego dostawczaka. Ma przekonstruowaną ramę i zostało jeszcze lepiej przemyślane pod kątem funkcjonalności, ale największe zmiany zaszły we wnętrzu i pod maską.
Renault Master to bez wątpienia lider swojego segmentu w Europie, a w Polsce dzięki działowi Renault Modyfikowane, również kluczowy gracz w segmencie pojazdów ściśle dostosowanych do potrzeb klienta.
By utrzymać prowadzenie i nie zostać za konkurentami w dziedzinie komfortu jazdy, wydajności czy bezpieczeństwa, nie można już było modernizować poprzednika, który miał 14-letni staż. Powstała więc nowa generacja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za Kulisami Plebiscytu: Auta Biznesowe w Obiektywie
Kwadratowy
Tak kanciastego dostawczaka już dawno nie było. Owszem, tego typu pojazdy dominowały w latach 80., ale od dwóch dekad w klasie dużych furgonów dominują raczej obłości. Jednak fachowcy od aerodynamiki doszli do wniosku, że proste powierzchnie i ostre cięcia przynoszą więcej pożytku niż szkody.
Ma to znaczenie nie tylko dla wyglądu pojazdu, ale także jego przestrzeni ładunkowej. W praktycznie każdym kierunku udało się wygospodarować po kilka centymetrów, a w górnej części pod dachem szerokość wzrosła o kilkanaście. To, za co cenimy Mastera, to bardzo płaska ściana grodziowa, prawnie nie wnikająca do przestrzeni ładunkowej. Dzięki temu przestrzeń jest niemal tak samo długa na podłodze, jak i na większej wysokości. Co jednak bardzo istotne, nie odbyło się to kosztem kabiny kierowcy.
Wymiary przestrzeni ładunkowej | |
---|---|
Długść minimalna | 360 cm |
Szerokość pomiędzy nadkolami | 138 cm |
Szerokość maksymalna | 177,5 cm |
Szerokość przy dachu | 152 cm |
Wysokość minimalna | 188 cm |
Wymiary otworów drzwiowych | |
Szerokość otworu bocznego (minimalna) | 130 cm |
Wysokość otworu bocznego (minimalna) | 174 cm |
Szerokość otworu tylnego (minimalna) | 154 cm |
Wysokość otwory tylnego (minimalna) | 171 cm |
Przestrzeń dla kierowcy i dwóch pasażerów zaprojektowano w podobny kanciasty sposób, opierając się na koncepcji poprzednika. Największe zmiany to przestawienie kąta mocowania centralnego ekranu bardziej na kierowcę i zmiana kąta położenia pokręteł sterowania układem wentylacji – bardziej w górę. Zupełnie nowe są też multimedia.
Z mniej istotnych zmian – zrezygnowano z wysuwanego stolika, a głęboka kieszeń przy drążku skrzyni biegów zmieniła się w półkę na telefon z ładowarką indukcyjną. Obok niej są dwa porty USB. Wygodniejsze są panele przycisków, tempomat włącza się już na kierownicy.
Pozycja kierowcy jest dobra, a miejsca na kolana nawet wyższej osobie wystarczy. Obsługa samochodu jest wzorowa, a nakierowany na kierowcę ekran działa poprawnie i nie ma opóźnień. Ma przejrzyste menu i nawigację Google, co samo w sobie jest świetne.
Nowością, a raczej usprawnieniem jest lusterko wsteczne, które można zamienić w monitor pokazujący widok za samochodem. Wcześniej stosowano podobne rozwiązanie, ale zwykłym ekranie wystającym z sufitu – większym, ale o gorszej rozdzielczości. Bardzo przydatna rzecz.
Nie wszystko jest jednak idealne. Kiepsko wymyślono włącznik ogrzewania fotela kierowcy, który znajduje się przy zaczepie pasa bezpieczeństwa. Jest w takim miejscu, że niełatwo w niego trafić, a żeby sprawdzić, jak fotel grzeje (są dwa poziomy), trzeba tam zajrzeć. A to oczywiście może być niebezpieczne podczas jazdy. Przydałaby się jakaś kontrolka na panelu wskaźników lub ekranie środkowym.
Wciąż też nie pomyślano o lewym podłokietniku fotela, jak np. w Volkswagenie Crafterze. Byłoby wygodniej na długich trasach. I ostatnia uwaga – uchwyty na napoje przesunięto bliżej kierowcy. Wciąż są za płytkie, więc teraz przy gwałtowniejszym manewrze nie zalejemy sobie podszybia, tylko kolana. W ogóle z uchwytami na kubki jest słabo, bo zniknął też ten środkowy, wysuwany z deski rozdzielczej.