Test: Audi SQ8 TFSI – czego chcieć więcej? Odpowiedź znajdziesz w środku
Jak by nie patrzeć na SQ8, nie jest ono najdroższym modelem w gamie Audi. Przyglądając się jednak specyfikacji technicznej, nie można pozbyć się myśli: czego więcej jeszcze mógłbym potrzebować?
Audi SQ8 – test, opinia
Audi SQ8 odeszło od jednostki wysokoprężnej (podwójnie doładowanej plus wspomaganej przez elektryczną sprężarkę!) i wróciło do starego, dobrego, benzynowego V8. Sami przedstawiciele marki idą w zaparte, że wynika to z trendu w segmencie kosmicznie drogich, nieprzeciętnie szybkich i totalnie pozbawionych sensu super-SUV-ów. Co po niektórzy stwierdzą jednak złośliwie, że silniki Diesla pomogły Niemcom uniknąć srogich kosztów za przekroczenie emisji dwutlenku węgla. Teraz, gdy e-trony wyjeżdżają z salonów coraz częściej, można wrócić do wrzucania benzyn pod maski.
Choć przyznam, że dalej doceniam jednostki wysokoprężne, tak ciężko przyczepić się do 4-litrowego silnika V8. To doskonale znana, pokazująca się to w Porsche, to Bentleyach konstrukcja. To nie jest jakiś niecywilizowany brutal – gładzie cylindrów pokryto żelazną powłoką by zmniejszyć tarcie, a połowa z nich może być wyłączona w celu oszczędzania paliwa. Dwie turbosprężarki (każda z nich dmuchająca 1,5 bara) umieszczono w rozwidleniu "fałki", by szybciej reagowały na wciśnięcie pedału gazu. Dzięki temu do dyspozycji jest 770 Nm w zakresie od 2 do 4 tys. obrotów.
By to wytłumaczyć, najlepiej powiedzieć, że przez całe 500 km niemal nie przekraczałem 2,5 tys. obrotów. To miało miejsce tylko wtedy, gdy wcisnąłem gaz do podłogi, 8-biegowa skrzynia zrobiła błyskawiczną redukcję i już gnałem prędkością nadświetlną SUV-em wielkości kiosku. Podobne wrażenie miałem w przypadku Mercedesa G63, ale tam kiosk uważał polecenia wydawane za pomocą kierownicy jedynie za sugestie.
SQ8 jest jednak zbiorem wszystkich tych najlepszych technologii, jakie ma do zaoferowania marka. Pneumatyczne, trójkomorowe miechy współpracują z aktywnymi stabilizatorami, przez co bez zająknięcia SQ8 przejedzie przez ostry zakręt, nawet nie przechylając się o centymetr. Ma skrętną tylną oś, więc nawet jeszcze ostrzejsze łuki nie stanowią problemu. Jasne, jak to w przypadku Audi, układ kierowniczy nie jest najbardziej komunikatywnym rozwiązaniem na świecie, ale w takim natłoku wrażeń można przymknąć na to oko.
System quattro (kosmicznie upraszczając: "ten prawdziwy", nie dołączany) faworyzuje tylną oś ze sportowym dyferencjałem. Do tego – aktywne mocowania silnika. I to wszystko katapultuje się do setki w 4,1 sekundy, ważąc przy tym 2,3 tony.
Po takim połączeniu mechanicznych czarów zajęcie miejsca za kółkiem sprawia, że emocje opadają. Tutaj znajdziemy kokpit doskonale znany chociażby z limuzyn serii A6, A7 czy A8. To chłodne, wyrafinowane wnętrze, w którym obsługa np. dwóch ekranów multimediów nie przysparza większych problemów. Z jednej strony producent podkreśla, ile pracy kosztowała go obsługa haptyczna ekranów, czyli ich drganie w momencie dotknięcia palcem. Z drugiej jednak strony w aucie mającym jedynie 30 tys. km i kosztującym ponad pół miliona złotych nie spodziewałem się trzeszczącego podłokietnika, porysowanych plastików (piano black pełne tzw. swirli) czy braku wykończenia bocznych kieszeni chociażby najtańszym materiałem, jak np. w tanich kompaktach.
Takie jakościowe wpadki zdarzają się jednak coraz częściej w tzw. segmencie premium. Mimo tego SQ8 dalej do siebie przekonuje, pozwalając na relaksujące toczenie się przy przyjemnym bulgotaniu jednostki napędowej. W takim scenariuszu trzeba liczyć się ze spalaniem na poziomie 15 l/100 km, wyjazd na autostradę to już wyniki oscylujące wokół 11 l/100 km.
Dochodzimy więc do najważniejszego zagadnienia: czy można chcieć od auta czegoś więcej? Szczerze mówiąc, ciężko mi sobie to wyobrazić, ale odpowiedź na to pytanie najwyraźniej znaleziono w samym Ingolstadt, bowiem w ofercie istnieje jeszcze RS Q8. Ma 600 KM, 800 Nm i przyspiesza do setki w 3,8 s, 0,3 s szybciej niż SQ8. Tyle tylko, że te 0,3 s kosztuje ponad 172 660 zł. Nawet jeśli chcielibyście coś podobnego do SQ8, ale z innej marki, w samym Porsche trzeba zdecydować się przynajmniej na wersję Turbo za 744 tys. zł (słabszy GTS - 589 tys. zł przed dodatkami). I to wszystko sprawia, że SQ8 wydaje się okazją.
- Około 4 s do setki w aucie ważącym 2,3 tony
- Wyciszenie, nawet pomimo bezramkowych szyb
- Wygoda, dzięki której można przejechać kilkaset kilometrów i wysiąść wypoczętym
- Wpadki wykończeniowe
- Diesel miał jednak więcej charakteru
Pojemność silnika: | 3996 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Skrzynia biegów: | Automatyczna, 8-biegowa tiptronic | |
Moc maksymalna: | 507 KM przy 5500 rpm | |
Moment maksymalny: | 770 Nm przy 2000-4000 rpm | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 4,1 s | |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h | |
Pojemność bagażnika: | 605/1755 l | |
Spalanie: | ||
Średnie zużycie paliwa (katalogowo): | 17,7 -12,1 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa w mieście: | 15 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa na drodze krajowej: | 9 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa na drodze ekspresowej: | 10,2 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa na autostradzie: | 11 l/100 km | |
Ceny: | ||
Model od: | 359 900 zł | |
Wersja napędowa (SQ8)od: | 505 600 zł | |
Cena testowanego egzemplarza: | 733 320 zł |
Szczegółowe dane techniczne znajdziesz na AutoCentrum.pl