Superformance Mk III‑R Cobra to połączenie dwóch światów. Siedmiolitrowe V8 i gwintowane zawieszenie
W ostatnich latach producenci i tunerzy przyzwyczaili nas, że topowe odmiany aut sportowych mają nadwozia z wydatnymi wlotami i lotkami, więcej mocy, wyczynowe zawieszenia oraz literkę R na końcu nazwy. Amerykanie z Superformance pokazali, co się stanie, jeśli tę szkołę zastosuje się wobec Cobry.
18.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:32
Choć największy boom na repliki Cobry już minął, to nadal na rynku zostało parę firm, które wykorzystują tę ponadczasową formę sportowego roadstera do tworzenia coraz ciekawszych – i szybszych – kreacji. Jedną z najbardziej godnych uwagi jest zlokalizowany w Kalifornii warsztat Superformance.
Firma ta zajmuje się tworzeniem replik Cobry, ale nie należy jej od razu skreślać, ponieważ a) ceny najbardziej pożądanych wersji oryginału jak Mark III z silnikiem o pojemności 427 cali sześciennych mogą przekraczać milion dolarów; b) są to jedyne repliki tworzone za przyzwoleniem samego Carrolla Shelby'ego, który ten model wymyślił.
Dlatego też konstrukcja znana jako Superformance Mk III ma swoje uzasadnienie i jej kolejne wersje wyjeżdżają z warsztatu w Kalifornii już od blisko 25 lat. W końcu, jak to w takich historiach bywa, przeszedł czas na postawienie kroku dalej i stworzenie na jej bazie ekstremalnej pochodnej z literką R w nazwie.
Superformance Mk III-R Cobra: zakres zmian
Tak powstał Superformance Mk III-R, który poszedł szlakiem przetartym już przez Jaguara F-Type'a R, Porsche 911 GT3 R, Abta RS6-R, Bentleya Continentala GT3-R czy Pagani Zondę R. Dobrze znana bryła została zachowana w całości, ale przyobleczona w wywodzące się ze środowiska motorsportu elementy aerodynamiczne pokroju splittera, spojlerów i dyfuzora. Można się sprzeczać, czy taki efekt pasuje w przypadku liczącego już ponad pół wieku projektu, ale na pewno jest zgodny z obecnymi trendami tuningu.
Również zgodnie z obecnymi trendami pod spodem zainstalowano w pełni niezależne zawieszenie gwintowane Bilsteina z możliwością regulacji ustawień. Obok niego pracuje współczesny układ hamulcowy z sześciotłoczkowymi zaciskami. Dzięki temu Mk III-R niewątpliwie prowadzi się dużo lepiej niż oryginał, który - nie bójmy się spojrzeć prawdzie w oczy - nigdy nie był rewelacyjny jako samochód wyścigowy.
Współczesne zdobycze technologii przyniosły tutaj także układ kierowniczy ze wspomaganiem, światła LED i obręcze kół o średnicy osiemnastu cali (oryginał jeździł na piętnastocalowych kołach). Na modernizacji zyskało także wnętrze, które jest teraz starannie pokryte skórzaną tapicerką i wyposażone w nowe, elektroniczne wskaźniki. Tak jak w nowych autach (i nie jak w prawdziwej cobrze) silnik uruchamia się przyciskiem.
Zabiegi te są o tyle ciekawe, że przecież zastosowano je dalej wobec cudownie niedzisiejszego, w głębi serca archaicznego muscle-roadstera, jakim niezmiennie jest AC Cobra. Pod tymi wlotami i poszyciem z włókna szklanego znajduje się w końcu prosta rama rurowa ze stalowymi wzmocnieniami.
Nawet w roku 2020 do Cobry nie dotarł na szczęście downsizing. Od czasu 427 S/C jej specjalizacją są duże silniki i pod tym względem Mk III-R nie zawodzi. Wzorem wspomnianej wersji oryginału, Superformance proponuje połączenie podwozia z jednym z potężnych silników Forda V8 po tuningu Rousha. Do wyboru pojemność 5, 5,7, 7 lub 7,5 litra.
W tym egzemplarzu twórcy poszli na rozsądny kompromis w postaci wariantu siedmiolitrowego. Generuje on całe 510 KM, które są sprawne przenoszone na tylne koła za pomocą kolejnego klasyka amerykańskiego tuningu, pięciobiegowej ręcznej skrzyni biegów Tremec TKO600.
Takie połączenie, jak na standardy amerykańskiej motoryzacji, składa się na całkiem duży rachunek. Prezentowany samochód jest aktualnie na sprzedaż u amerykańskiego dealera Hillbank Motor Sports za 119 495 dolarów. Po sprowadzeniu do Polski ostateczny koszt wyniósłby sporo powyżej pół miliona złotych. Ale z drugiej strony, czy to rzeczywiście dużo za zbudowany według współczesnych norm samochód sportowy z siedmiolitrowym V8?