Subaru BRZ 2.0i Sport+ 6AT (2017) – test [wideo]

To przedstawiciel zapomnianego gatunku. Prosty, niedrogi sportowy samochód. Czy tegoroczny facelifting go jeszcze poprawił?

Subaru BRZ 2.0i Sport+ 6AT (2017) – test [wideo]
Project Automotive

07.09.2017 | aktual.: 01.10.2022 19:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Subaru BRZ 2.0i Sport+ 6AT (2017) - test [PL] | Project Automotive

Wystarczy jedno spojrzenie na odświeżone Subaru BRZ i już wiemy, że mamy do czynienia ze starym, dobrym znajomym. Zajmując pozycję za kierownicą dosłownie wpadamy w nisko umieszczony i świetnie wyprofilowany fotel. Podpiera on ciało w każdym punkcie i jest jednocześnie zaskakująco miękki i wygodny. Nogi mamy wyciągnięte daleko do przodu, a przed nami znajduje się umieszczona niemal pionowo kierownica – w nowym modelu jeszcze mniejsza, od teraz też z przyciskami do sterowania radiem. Nasza ręka samoczynnie szuka przycisku startera i po chwili budzi do życia silnik, a do uszu dociera niepodrabialny gang jednostki typu bokser.

Obraz

To ten sam motor co przed zmianami – nadal ma 200 koni i 215Nm momentu obrotowego. Pozwala na niezłe osiągi: setkę w 7,6 sekundy i rozwinięcie 226km/h. W segmencie opanowanym przez coraz szybsze hot hatche nie są to rzucające na kolana dane, ale w BRZ liczy się co innego – zdolność do pokonywania zakrętów. Aktywujemy nowy tryb Track i zaczynamy zabawę. Pierwszy zakręt Subaru przejeżdża jak przyklejone. W kolejnym pozwalam sobie na trochę więcej, a auto raczy mnie uślizgiem tylnej osi. Wszystko w granicach rozsądku, bo nowa opcja pozwala na nadsterowność, ale jedynie „usypia” system ESP – w sytuacji granicznej elektronika pomoże nam wyprostować samochód. Dla głodnych wrażeń jest też kolejne ustawienie, w którym będziemy już w całości zdani na siebie. Jednak nawet wtedy auto nie przeraża – mechanizm różnicowy typu Torsen, niemal idealny rozkład masy (53:47) i środek ciężkości znajdujący się 42 cm nad ziemią – to wszystko pomaga w kontroli poślizgów. Nie zawodzi też bardzo precyzyjny układ kierowniczy, który pomimo wspomagania elektrycznego stawia znaczny opór i przekazuje masę informacji z kół.

Obraz

Jazda modelem BRZ jest trochę jak zajęcia praktyczne z sił działających na samochód. To auto pozwala fizycznie czuć przesuwanie się masy zarówno podczas skręcania, jak i przyspieszenia i hamowania. Dzięki świetnemu wyważeniu nie jest to transfer, nad którym nie możemy zapanować, a raczej wskazówka przy szukaniu limitów przyczepności na bocznych drogach. Dołóżmy do tego sztywnie zestrojone zawieszenie i metaliczne brzmienie silnika, który kręci się nawet do 7500 obrotów/min, a otrzymamy samochód, z którego nie chce się wysiadać.

Obraz

W tym morzu pochwał jest jedna rzecz, która mi w tym aucie zupełnie nie pasuje. To automatyczna skrzynia, czyli opcja za którą trzeba dopłacić 6000 zł. Lepiej przeznaczcie te pieniądze na paliwo – przekładnia w trybie automatycznym pracuje wolno, potrafi szarpnąć, nie reaguje też dobrze na kickdown. Sytuację nieco polepsza zablokowanie jej w tryb manualny, bo wtedy nie wrzuci ona sama kolejnego przełożenia, lecz przyjemność z operowania łopatkami jest wątpliwa. Na każdym kroku czuć, że to auto było konstruowane jako lekkie coupe z manualem, a automat został po prostu dołożony do skończonego projektu.

Obraz

Ciesząc się jazdą i pokonując kolejne kilometry można nie zauważyć, że BRZ przeszedł też inne zmiany. W kabinie znalazł się system inforozrywki z ekranem dotykowym, na tablicy przyrządów pojawił się wyświetlacz, jest też kilka zmian z zewnątrz. To minimalne ulepszenia, które jednak sprawiają, że Subaru jest jeszcze lepsze niż dotychczas.

Obraz

Zapraszamy także na projectautomotive.pl oraz do śledzenia nas na Facebooku www.facebook.pl/projectautomotive.

Źródło artykułu:WP Autokult
blogiSubarutesty samochodów
Komentarze (0)