Strefy zeroemisyjne - czy wpłyną na sprzedaż pojazdów elektrycznych?

Temat samochodów zeroemisyjnych cały czas jest poruszany. Coraz to nowsze modele, większe zasięgi i bicie wyników sprzedażowych z roku na rok. Jednak mało kto mówi o strefach zeroemisyjnych i ich wpływie na potencjalną sprzedaż aut elektrycznych. Czy zdecydowane zwiększenie takich obszarów może mieć wpływ na wybory klientów co do pojazdu?

Wjazd tylko dla aut na prąd - mało mówi się o takich miejscach.
Wjazd tylko dla aut na prąd - mało mówi się o takich miejscach.
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe
Maciej Gis

29.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:16

Mało jednak mówi się o strefach zeroemisyjnych. Jest to o wiele trudniejszy temat, w szczególności, że dotyczy bezpośrednio mieszkańców, firm, jak też komunikacji miejskiej, co stanowi w ogólnym rozrachunku o wiele bardziej złożony problem.

Sprzedaż aut elektrycznych w Polsce

Zacznijmy jednak od sprzedaży pojazdów zasilanych prądem. Według licznika elektromobilności na koniec maja 2019 roku w kraju było 5889 sztuk pojazdów wykorzystujących silniki elektryczne do samodzielnego napędu. W tym całkowicie elektrycznych (BEV) naliczono 3723 szt. (co stanowi 63 proc.) oraz 2166 szt. aut typu PHEV (hybryd plug-in) – 37 proc.

Od stycznia do końca maja 2019 roku zarejestrowanych w Polsce zostało 1633 auta (512 –PHEV oraz 1121 – BEV). Jest to ponad dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie przed rokiem, kiedy to było 815 rejestracji (379 – PHEV oraz 436 – BEV). Coraz lepsze wyniki są też w przypadku elektrycznych aut dostawczych i ciężarowych, gdyż na koniec maja było ich 314 sztuk, co stanowi wzrost o 170 proc. r/r.

Warto przy tej okazji podać, ile jest zarejestrowanych hybrydowych samochodów osobowych i dostawczych z uwzględnieniem nowych i używanych pojazdów. Według licznika elektromobilności ich liczba na koniec maja wyniosła 84 864 sztuk. Co więcej, w tym roku przybyło ich 13 110 sztuk, co jest o 20 proc. lepszym wynikiem niż w tym samym okresie przed rokiem (10 890 szt.).

Strefy zeroemisyjne w Europie

W Europie coraz głośniej mówi się o zamykaniu określonych stref dla pojazdów wyposażonych w silniki spalinowe, w szczególności tych starszej konstrukcji. Dotyczy to zwłaszcza jednostek wysokoprężnych.

Taki przykład stanowi m.in. Hamburg. Tam samochodami z silnikami Diesla nie można się poruszać po kilku ulicach. Innym przykładem jest Stuttgart, który objął restrykcjami całe miasto. Dokładnie dotyczy to aut nie spełniających norm emisji spalin Euro 5. Jednak zakaz ten może zostać rozszerzony również o Euro 5.

Docelowo może to spowodować, że mieszkańcy będą musieli zrezygnować z klasycznych pojazdów i przesiąść się na te napędzane alternatywnie. W pewnym sensie jest to stawianie zamieszkujących tam ludzi pod przysłowiową ścianą, ale może okazać się kluczem do rozwiązania problemu związanego z zanieczyszczeniem powietrza.

Przełożenie na wybory klientów

Strefy zeroemisyjne w miastach to trudny temat. Europa choć coraz lepiej rozwija się pod względem udziału aut zasilanych z gniazdka, to cały czas park tego typu samochodów stanowi około 2 proc. całego rynku. Jak łatwo zauważyć nie jest to dużo. Jednak wszystko może się zmienić. Tak samo jest z zeroemisyjnymi strefami.

Na chwilę obecną są to rejony w ścisłych centrach miast, gdzie wjechać nie mogą auta niespełniające normy emisji spalin Euro 5 albo nawet Euro 6 (dotyczy to zwłaszcza Diesli). Są jednak wyjątki, przynajmniej w tej początkowej fazie. Chodzi dokładniej o mieszkańców oraz dostawców, którzy mogą wjechać do takiej strefy bez obawy o mandat, jeżeli oczywiście mają odpowiednią przepustkę.

Tym samym na chwilę obecną raczej mieszkańcy nie będą hucznie atakować salonów sprzedaży, aby nabyć auto elektryczne i pozostać tym samym mobilnym. W tym wszystkim jest jeszcze jeden problem. Mowa o miejscach do ładowania. Bez odpowiedniej infrastruktury może być z tym kłopot, ponieważ wiele miast nie jest gotowych na takie obciążenia energetyczne, w momencie, gdy np. podłączy się cały blok, aby naładować auta elektryczne.

Czas pokaże co będzie

Tak naprawdę ciężko jednoznacznie stwierdzić, jaki wpływ na sprzedaż aut elektrycznych będą miały zeroemisyjne strefy. Biorąc pod uwagę liczbę firm, które znajdują się w centach miast oraz mieszkańców tam mieszkających, logicznym będzie wybór auta elektrycznego albo hybrydy typu plug-in, aby móc bezproblemowo poruszać się własnym autem po strefie.

Jednak zanim do tego dojdzie, muszą być konkretne ustalenia, jak takie strefy będą wyglądać, jaki będą obejmowały obszar albo po prostu czy poza obecnymi formami dotacji, czy dla mieszkańców lub pracowników strefy będą przewidziane dodatkowe bonusy.

Kolejną kwestią są punkty ładowania. Oczywiście jest ich coraz więcej. Jednak mimo to przy tak intensywnej wymianie samochodów, może dojść do zatorów. Co więcej, gdy załóżmy podłączy się do sieci połowa firmy, to czy nie dojdzie co "blackout’u"? Bez odpowiedniego zabezpieczania i zapewnień, zeroemisyjne strefy mogą być trudno akceptowalne, zwłaszcza że nie wiadomo tak do końca jaka mogłaby być kara za złamanie tego zakazu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)