Sprzedam dom, Ferrari dorzucę gratis
Od jakiegoś czasu słyszy się, że rynek nieruchomości w Stanach Zjednoczonych przeżywa poważny kryzys. Trudno jest tam dzisiaj znaleźć kupca na dom. Są jednak tacy agenci nieruchomości, którzy potrafią naprawdę poświęcić się swojej pracy. Jedni pracują 24 godziny na dobę, inni walczą o każdego klienta, jeszcze inni dają gratis Ferrari F40.
28.04.2010 | aktual.: 02.10.2022 20:35
Od jakiegoś czasu słyszy się, że rynek nieruchomości w Stanach Zjednoczonych przeżywa poważny kryzys. Trudno jest tam dzisiaj znaleźć kupca na dom. Są jednak tacy agenci nieruchomości, którzy potrafią naprawdę poświęcić się swojej pracy. Jedni pracują 24 godziny na dobę, inni walczą o każdego klienta, jeszcze inni dają gratis Ferrari F40.
Vahe Hagopian jest agentem nieruchomości w Malibu, który bezskutecznie próbuje sprzedać dom swojego klienta. Nie jest to byle jaki dom, chodzi tu o willę o powierzchni ponad 550 metrów kwadratowych. Żeby tam zamieszkać trzeba zaoszczędzić bagatela 4.4-miliona dolarów.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na zakup tej nieruchomości, w garażu będzie czekała na niego niespodzianka. Pan Hagopian dorzuci gratis prawdziwą legendę motoryzacji, Ferrari F40. Płacąc 4.4-miliona dolarów dostajemy więc ogromny dom na wybrzeżu Pacyfiku oraz jedno z najwspanialszych superaut w historii Ferrari.
Egzemplarz, który trafi do nabywcy nieruchomości ma przejechane zaledwie 743-mile, minusem może być jedynie powypadkowa przeszłość. To jednak nadal Ferrari.
F40 zadebiutowało w 1987 roku z okazji 40-lecia istnienia włoskiej marki. Nadwozie z włókna węglowego zostało osadzone na ramie, która trzyma w ryzach ręcznie montowane V8 o pojemności 3.0-litra. Dzięki dwóm turbosprężarkom jednostka ta produkuje 478 koni mechanicznych. Przez 5 lat produkcji z fabryki w Maranello wyjechało łącznie 1315 sztuk F40. Auto waży zaledwie 1100 kilogramów, a więc przyspieszenie od zera do setki trwa 3.8-sekundy. 324 km/h prędkości maksymalnej robi wrażenie nawet dziś, po prawie 23 latach.
Ciekawe jak wygląda ten konkretny egzemplarz i jaką prowizję przewidziano dla agenta, skoro może sobie pozwolić na taki gest.
Źródło: Carscoop