Sprzeciw nic nie dał. W Unii będzie zakaz "spalinówek"

Stosunkiem 279 głosów przeciw i 340 za Parlament Europejski przegłosował porozumienie dotyczące zakazu sprzedaży emisyjnych samochodów od 2035 r. Dokument – w zakresie motoryzacji – wpisuje się w europejską strategię "Fit for 55".

Z czasem takie sceny mają stać się w UE rzadkością
Z czasem takie sceny mają stać się w UE rzadkością
Źródło zdjęć: © WP | Michał Zieliński
Tomasz Budzik

14.02.2023 | aktual.: 14.02.2023 14:17

Zgodnie z porozumieniem, od 2035 r. na terenie Unii Europejskiej obowiązywać będzie zakaz sprzedaży emitujących CO2 nowych samochodów osobowych i lekkich pojazdów dostawczych. Zgodnie z założeniami przy średnim piętnastoletnim okresie użytkowania samochodów ma to zapewnić bezemisyjność na drogach UE od 2050 r.

Zgodnie z treścią porozumienia zawartego w grudniu 2022 r. ustanowiono także cel pośredni. Do 2030 r. emisja CO2 z rur wydechowych ma zostać obniżona względem wyniku z 2021 r. o 55 proc. w przypadku aut osobowych oraz o 50 proc. w przypadku lekkich aut dostawczych. Producenci, którzy rocznie oddają w ręce klientów do 10 tys. samochodów, zostaną zwolnieni z obowiązku sprostania wymogom pośrednim w 2030 r. Jednak w 2035 r. także i oni będą musieli zrezygnować ze sprzedaży aut emitujących CO2.

Co ważne, porozumienie nie oznacza, że dozwolone będą wyłącznie samochody elektryczne. Przepisy nie będą zakazywały sprzedawania nowych bezemisyjnych samochodów pracujących w innych technologiach. Czy jednak oznacza to, że samochody wykorzystujące wodór będą równie popularne jak elektryczne? Zapewne nie. Rozwój tej technologii i jej opłacalność pozostają na innym poziomie. Możliwą alternatywą pozostają też ekologiczne paliwa dla silników spalinowych, ale tu również brakuje gotowych i tanich rozwiązań.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jeśli jednak myśleliście, że droga do tego efektu usiana była różami, to jesteście w błędzie. W Brukseli nie było jednomyślności, a większość występujących przed głosowaniem parlamentarzystów opowiadała się przeciwko tak rygorystycznemu regulowaniu rynku.

Pascal Canfin, reprezentujący Zielonych, zauważył, że przepisy o zakazie sprzedaży emisyjnych pojazdów zagwarantują Europie innowacyjność w motoryzacji. Co za tym idzie, przemysł Europy pozostanie konkurencyjny. Zdaniem europosła w zakres zakazu należy włączyć również ciężarówki.

- Nieprzyjazna dla klimatu mobilność staje się nie do zniesienia. Mam nadzieję, że dziś zapadnie decyzja o zakazie sprzedaży emisji CO2 od 2035 r. - powiedział przed głosowaniem Michael Bloss (Bündnis 90/Die Grünen). - To da producentom czas na przygotowanie się do zmian. W Europie chcemy pracować nad tym, żeby silniki były bezemisyjne, były niezawodne. Coś innego byłoby polityką samozniszczenia.

Jak stwierdził Frans Timmermans, powrót do przeszłości to nie jest dobre rozwiązanie.

– Musimy wydać jasne wytyczne naszemu sektorowi motoryzacyjnemu, żeby być liderem – stwierdził Timmermans. – A spójrzcie co się dzieje w Chinach. Tam się mówi o zeroemisyjności i idzie w kierunku technologii elektrycznej. Z czasem uda się zmienił łańcuchy dostaw i uniezależnić od Chin. Obywatele widzą, gdzie jest przyszłość naszego kontynentu – w elektryfikacji. W skoncentrowaniu się na inwestycjach w elektryfikację.

Innego zdania był jednak szereg posłów i posłanek. Sylvia Limmer (Alternative für Deutschland) zauważyła, że nie ma mobilności bez emisji.

Emisję można jedynie przenosić. Z dróg do kopalni lub fabryk baterii. Emisja zostanie przeniesiona do krajów trzeciego świata. Podobnie jak miliony miejsc pracy – stwierdziła europosłanka.

– Wszyscy jesteśmy zwolennikami ograniczania emisji CO2 – powiedział Pietro Fiocchi (Fratelli d'Italia). – Jako przedsiębiorca uważam jednak, że to rynek powinien regulować rozwój motoryzacji. Nagła rezygnacja ze sprzedaży aut spalinowych sprawi, że znikną też miejsca pracy. Ryzykiem jest również uzależnienie się od Chin, gdzie produkowane są potrzebne autom elektrycznym podzespoły. Lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie dopłat za złomowanie najbardziej emisyjnych pojazdów. To pozwoliłoby ograniczyć emisję o 40 proc. – dodał europoseł.

Kateřina Konecna (Komunistická strana Čech a Moravy) również była przeciwna zmianom.

– Wprowadzenie propozycji Unii Europejskiej będzie oznaczał zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r. – powiedziała Konecna. – W Czechach przemysł samochodowych odpowiada za 10 proc. PKB. Przekazujemy naszą przewagę Chińczykom, którzy produkują baterie. Jesteśmy lata za Chińczykami w dziedzinie produkcji baterii elektrycznych.

– Nie mamy infrastruktury ładowania aut, nie ma również bazy potencjalnych klientów. W przypadku mniej zamożnych gospodarstw domowych wprowadzenie przepisów sprawi, że przez lata po drogach będą jeździć wiekowe auta spalinowe w fatalnym stanie – stwierdziła Edina Tóth (Fidesz).

– Problemem zakazu sprzedaży emisyjnych samochodów jest też to, że w praktyce będzie to oznaczało zamknięcie się do jednej technologii, czyli aut elektrycznych – powiedział Pascal Arimont (Christlich Soziale Partei). – A trzeba pamiętać, że produkcja aut elektrycznych nie jest neutralna klimatycznie. Trzeba mówić także o tym, że transformacja będzie oznaczała również utratę miejsc pracy. Mamy kłopot z infrastrukturą ładowania aut. Nie jestem przeciwnikiem aut elektrycznych, ale uważam, że zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. jest błędem.

Alexandr Vondra (Občanská demokratická strana) znacznie mniej ważył słowa.

– Nie mam nic przeciwko samochodom elektrycznym. Są dobre w mieście, młodzi i bogaci bardzo je lubią. Tak naprawdę jednak to jeden z najgłupszych przepisów, nad jakimi pracuje parlament. To będzie prezent dla Chin. Przyjmijmy rozwiązanie, które umożliwi nam konkurencję, a nie zamknie nas do jednej technologii – powiedział czeski poseł.

– Zmiana będzie oznaczała, że wiele osób nie będzie mogło pozwolić sobie na własny samochód. Nie chcę takiej przyszłości dla Holandii – stwierdził Robert Roos (Netherlands JA21).

– Aż chce się zadać pytanie o to, kto chce uzależnić Europę od Chin i chińskiej produkcji, od metali rzadkich, zwykle wydobywanych w krajach o niestabilnej sytuacji politycznej – zauważyła Elżbieta Łukaciejewska z Platformy Obywatelskiej. – Czy USA i Szwajcaria to kraje, które mniej cenią przyrodę. Czy społeczeństwo europejskie stać na elektryczne samochody? Nie! Czy mamy wystarczającą sieć stacji ładowania? Nie! Nie mamy też informacji o tym, jaka jest emisja CO2 w całym cyklu produkcji, użytkowania i utylizacji samochodów elektrycznych.

Porównując wyniki głosowania z poprzedzającą je dyskusją trudno oprzeć się wrażeniu, że zdania europarlamentarzystów w dużej mierze zależały od zamożności kraju, z którego pochodzą. Wyzwanie, jakie stoi przed biedniejszymi państwami Unii Europejskiej, są ogromne. Dużym problemem będzie zapewnienie odpowiedniej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych.

Według danych ACEA obecnie na 100 km dróg w Holandii przypadają 64 publiczne ładowarki. W Niemczech współczynnik ten wynosi 26, a w Polsce i Litwie odpowiednio 0,7 oraz 0,2. Wprowadzenie w życie europejskiego aktu będzie dla niektórych państw znacznie łatwiejsze niż dla innych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)