Specjaliści radzą. Jest jedna metoda na sprawdzenie kondycji diesla
Specjaliści z DEKRY zwracają uwagę na coraz niższą, ale jednak wciąż sporą popularność używanych aut z silnikami Diesla. Podkreślają też, że takie samochody mają w Polsce średnio 11 lat. Tym samym przestrzegają przed pochopnym zakupem ropniaków i mówią, jak kupić diesla rozsądnie.
11.09.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:12
Zdaniem ekspertów z DEKRY osoba chcąca kupić auto z dieslem powinna przede wszystkim zweryfikować swoje potrzeby, głównie odpowiedzieć na pytanie: jakie dystanse będzie pokonywała?
Drugą kwestią jest przebieg kupowanego auta, ale ten realny. Przy wyższym przebiegu, rzędu 150-200 tys. km, trzeba się liczyć z potencjalnymi drogimi usterkami.
Po trzecie, należy dobrze zapoznać się z historią użytkowania samochodu oraz jego napraw. Kluczowe znaczenie ma to, czy diesel głównie krążył po mieście, czy robił duże dystanse na autostradach. W tym drugim przypadku przebieg będzie większy, ale kondycja samochodu, a przede wszystkim silnika, może być znacznie lepsza.
Nierzadko sprzedający zaznaczają jako atut takie fakty jak: wymieniona turbosprężarka, koło dwumasowe czy wycięty filtr DPF. Jednocześnie zachęcają do skorzystania z wiedzy i doświadczenia specjalistów oraz oddają auto na duży przegląd przedzakupowy, na którym da się zweryfikować stan pojazdu.
- Samemu, bez odpowiedniej wiedzy, nie jesteśmy w stanie go zweryfikować i powinno się oddać te czynności w ręce profesjonalistów, którzy wyposażeni w urządzenia diagnostyczne w pierwszych krokach weryfikują działanie układu wtryskowego, koła dwumasowego oraz tak istotnej turbosprężarki — mówi Wojciech Śliz z Auto Raport DEKRA. - Te czynności to swoisty elementarz przy weryfikacji samochodów z silnikami wysokoprężnymi i bez znaczenia jest tu producent czy model – dodaje.
Zdaniem ekspertów najlepiej kondycję silnika i układu napędowego weryfikuje hamownia. Koszt badania auta na hamowni wynosi 100-300 zł. W przypadku diesli jest to szczególnie istotne, ponieważ są one dość czułe na usterki oraz nieprawidłowo wykonane naprawy, jak na przykład wymiana turbosprężarki.
Jest też ostrzeżenie dotyczące chiptuningu. Co prawda diesle mają pewne rezerwy mocy, nierzadko zduszone, by z jednego silnika stworzyć kilka poziomów mocy i sprzedawać go w różnych cenach, ale nie zawsze tuning jest robiony z głową.
Specjaliści z DEKRY podkreślają, że "operacja taka musi być wykonana w profesjonalny sposób, najczęściej z wykorzystaniem wspomnianej hamowni i w jednostkach dobrze tolerujących takie pozafabryczne zmiany".
- Źle wykonany chiptuning to duże ryzyko powstania poważnych awarii silnika w układzie doładowania, zakresie pracy wtryskiwaczy czy np. w działaniu koła dwumasowego — mówi Wojciech Śliz z Auto Raport DEKRA. - Takie nieprofesjonalne działania mogą być jego poważną wadą i ostrzeżeniem dla przyszłego właściciela – dodaje.
Ponadto chiptuning może być wykonany wyłącznie w celu usunięcia filtra DPF czy wyłączenia zaworu EGR lub ominięcia funkcji sterowania zawirowaniami powietrza w kanałach dolotowych. Są to — na gruncie prawa — operacje niedozwolone, choć warsztatowa praktyka pokazuje, że nierzadko konieczne z uwagi na ograniczony budżet właściciela auta.
Do tego ostatniego zdania dodam swoje pięć groszy – na diesla właściciela musi być po prostu stać. Jeśli nie jest w stanie w niemal każdej chwili zapłacić 2-4 tys. zł za naprawę jakiegoś podzespołu, to powinien jednak pomyśleć o aucie benzynowym i ewentualnych oszczędności szukać w zasilaniu gazowym.