Śmiało, elektrycznie, po miejsku. Ford Puma Gen-E – nowy rozdział w historii miejskich crossoverów
Jeszcze kilka lat temu elektryk w miejskim wydaniu brzmiał jak kompromis: z jednej strony styl, z drugiej ograniczenia. Albo fajnie wyglądał, ale nie dowoził w codziennym użytkowaniu. Albo był praktyczny, ale przywodził na myśl design rodem z katalogu sprzętu AGD. Dziś? Spójrzmy na Forda Puma Gen-E – świeżego gracza w elektrycznym świecie, który pokazuje, że miejski crossover może być jednocześnie zwinny, funkcjonalny, technologiczny i po prostu atrakcyjny.
Nowa Puma Gen-E to coś więcej niż znana i lubiana sylwetka crossovera. To całkowicie elektryczna reinterpretacja modelu, który w wersji spalinowej zdążył zyskać sympatię kierowców w całej Europie. Teraz dostajemy jego bezemisyjne wcielenie – z charakterem, pazurem i pakietem rozwiązań, które robią wrażenie nie tylko na fanach elektromobilności.
Ford nie silił się na rewolucję w stylistyce, ale wprowadził subtelne zmiany, które komunikują: to auto przyszłości. Nowe oświetlenie LED z charakterystyczną sygnaturą, bardziej muskularny przód i aerodynamiczne linie zdradzają sportowy potencjał, ale też praktyczne podejście do tematu – tu design idzie w parze z funkcjonalnością.
Elektryczne znaczy zwinne
Puma Gen-E to auto, które najlepiej czuje się w mieście – i nie udaje niczego więcej. Nie próbuje konkurować z SUV-ami, które ledwo mieszczą się w uliczkach starego Mokotowa czy centrum Wrocławia. Tu liczy się zwinność, zwrotność i szybkość reakcji. Elektryczny napęd o mocy 168 KM i momencie obrotowym 290 Nm sprawia, że spod świateł ruszamy z lekkością, jakiej próżno szukać w klasycznych benzyniakach. 0–100 km/h w 8 sekund? W miejskiej dżungli to jak sprint w butach z karbonową podeszwą.
I choć nie jest to hot hatch, frajda z jazdy naprawdę zaskakuje. W końcu Ford od zawsze potrafił budować auta, które prowadzą się z wyczuciem i lekkością. Puma Gen-E potwierdza tę regułę – układ kierowniczy jest precyzyjny, zawieszenie odpowiednio zestrojone, a praca układu napędowego… cóż, trudno się nie uśmiechnąć, gdy rusza się spod świateł szybciej niż sąsiad w klasie "premium".
Puma oferuje też najkorzystniejsze w tej klasie pojazdów zużycie energii, wynoszące ok. 9,4 kWh/100 km. Co ważne, po pełnym naładowaniu uzyskamy do 376 km zasięgu, które dadzą możliwość planowania długich podróży. W cyklu miejskim maksymalny zasięg wynosi z kolei 523 km (WLTP), co oznacza wiele dni korzystania z samochodu bez potrzeby ładowania.
Dzień jak co dzień?
Ale przecież nie samą dynamiką człowiek żyje. Ford Puma Gen-E powstała z myślą o codzienności – tej, która wymaga kompromisów, kombinowania i pakowania zakupów obok plecaka dziecka i torby na siłownię. I właśnie tu wjeżdża GigaBox – czyli jeden z najbardziej pomysłowych bagażników w segmencie. 523 litry pojemności, łącznie z innowacyjną przestrzenią pod podłogą, do linii okien (tak, więcej niż niejeden większy SUV) i dodatkowe 43 litry pod maską sprawiają, że to auto ma więcej przestrzeni, niż sugerowałaby jego długość.
Do tego płaska podłoga i przemyślane schowki – idealne dla tych, którzy nie lubią chaosu w kabinie. A skoro o kabinie mowa…
Wnętrze nowej Pumy to ukłon w stronę tych, którzy oczekują, że samochód będzie przedłużeniem ich smartfona. I nie chodzi tylko o dostępność Apple CarPlay czy Android Auto (choć są – bezprzewodowo). Chodzi o ogólną filozofię obsługi – minimalizm połączony z funkcjonalnością. Centralny ekran 12" pracujący na nowym systemie SYNC 4 to centrum dowodzenia, które reaguje szybko i logicznie. A jeśli nie chce się sięgać palcem – można użyć komend głosowych.
Wszystko to opakowane w nowoczesne materiały, dyskretnie podświetlone panele i ergonomiczną przestrzeń, która nie przytłacza, ale otula. Tak, to nie jest wnętrze premium, ale też nie próbuje nim być na siłę. Puma Gen-E stawia na balans między użytecznością a designem – i trafia w punkt.
Ile to wszystko kosztuje?
Czas zejść na ziemię – w końcu najciekawsze technologie przestają być dostępne tylko dla wybranych, kiedy trafiają na rynek w przystępnym przedziale cenowym. Ford Puma Gen-E startuje od 146 900 zł – i to w wersji, która zawiera już wszystko, czego potrzeba na start: 8-letni pakiet ochronny (Ford Protect), gwarancję i przegląd serwisowy lub wyposażenie dodatkowe o wartości 6400 zł w cenie, a także ładowarkę wallbox 22 kWh o wartości 4500 zł.
Po odjęciu całej dopłaty z programu NaszEauto, cena samochodu może wynieść nawet 106 900 zł! Dla kogoś, kto szuka swojego pierwszego elektryka – to nie tylko realna oszczędność, ale też poczucie, że producent pomyślał o wszystkim.
Puma Gen-E nie jest manifestem. Nie krzyczy: "patrzcie, jestem eko!". Jest raczej odpowiedzią na bardzo konkretne potrzeby ludzi, którzy po prostu chcą wygodnie, ekonomicznie i bez kompromisów przemieszczać się po mieście – z klasą, ale bez zbędnego zadęcia.
Czy to pierwszy elektryk dla kogoś, kto dotąd jeździł tylko spalinówkami? Bardzo możliwe. Czy sprawdzi się jako rodzinne auto na dojazdy do przedszkola, pracy i weekendowe wypady? Zdecydowanie. Czy warto umówić się na jazdę próbną? Tak, bo Puma Gen-E najlepiej mówi własnym głosem – poprzez wrażenia z jazdy.
Jeśli więc szukasz miejskiego crossovera z charakterem, który nie boi się zakrętów ani zatłoczonych ulic, a przy tym oferuje sensowny zasięg, przestrzeń i rozwiązania "na dziś, nie na jutro" – Ford Puma Gen-E może być strzałem w dziesiątkę. Nie rewolucjonizuje świata, ale robi wszystko lepiej niż się spodziewasz. I właśnie dlatego warto się nią zainteresować.
Jeśli chcesz poznać Forda Puma Gen-E z bliska – umów się na jazdę testową i sprawdź, czy to właśnie on wpisuje się w rytm Twojego miasta.