Sędzia po pijanemu spowodował kolizję. Sprawiedliwości śmieje się w twarz

Sędzia po pijanemu spowodował kolizję. Sprawiedliwości śmieje się w twarz

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik
15.01.2023 16:21

Najciemniej bywa pod latarnią i przypadek z Suwałk potwierdza to powiedzenie. Sędzia Waldemar M. przeszedł na emeryturę i będzie teraz otrzymywał więcej pieniędzy niż dotąd. W 2018 r. mężczyzna po pijanemu spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Do tej pory blokuje rozpoczęcie procesu w swojej sprawie.

W kraju, w którym wszyscy nie są równi wobec prawa, nikt na poważnie nie traktuje jego zasad. Przypadek Waldemara M. pokazuje, ze są równi i równiejsi. Mężczyzna właśnie przeszedł na emeryturę i będzie teraz otrzymywał więcej pieniędzy niż dotąd. Jak to możliwe? W sierpniu 2018 r. sędzia suwalskiego Sądu Okręgowego spowodował kolizję na ulicy Utrata w Suwałkach. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, prowadzony przez niego samochód uderzył w tył innego auta. Na pozór sprawa, jakich wiele. Potem jednak wszystko potoczyło się inaczej niż zwykle.

Kierujący nie pozostał na miejscu, by dopełnić formalności. Poszkodowany właściciel drugiego samochodu zapisał jednak numer rejestracyjny auta sprawcy. Po kilkudziesięciu minutach sędzia został zatrzymany w Augustowie, gdzie mieszka. Badanie alkomatem wykazało, że miał 1,75 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Waldemar M, który był przewodniczącym wydziału karnego Sądu Okręgowego w Suwałkach, został zawieszony, co oznacza, że otrzymywał 60 proc. swojego wynagrodzenia. Mężczyźnie groziła też kara do 2 lat pozbawienia wolności.

Najpierw sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Augustowie, gdzie prezesem była żona Waldemara M. Wszyscy sędziowie wydziału karnego złożyli wnioski o ich wyłączenie z orzekania. Sąd Okręgowy w Suwałkach przekazał sprawę do rozpatrzenia Sądowi Rejonowemu w Giżycku. Tam historia się powtórzyła. Sprawa trafiła więc do Sądu Rejonowego w Ostródzie. Jednak proces wciąż nie może się rozpocząć.

Jak informuje PAP, termin pierwszej rozprawy był zmieniany kilkukrotnie albo na wniosek oskarżonego albo jego obrońcy, bądź po przedłożeniu przez oskarżonego zwolnienia lekarskiego. Sąd zlecił więc biegłym przebadanie oskarżonego, pytając czy może uczestniczyć w postępowaniu sądowym.

Jak podał rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu Tomasz Koronowski, ostatnio nie doszło do badania oskarżonego w Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego Centralnego Szpitala Klinicznego MON, gdyż oskarżony nie stawił się w szpitalu, a potem przedłożył zaświadczenie lekarskie, które miało tłumaczyć całą sytuację. Tymczasem Waldemar M. przeszedł na emeryturę. Teraz otrzymuje 75 proc. swojego ostatniego wynagrodzenia, a nie 60 proc., jak wcześniej.

To przykre, że środowiska osób, które stoją na straży prawa, nie stać na zastosowanie wobec siebie tej samej miary, którą posługują się wobec innych w codziennej pracy. I jak tu wytłumaczyć zwykłemu kierowcy, że powinien szanować przepisy?

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (275)