Samochody elektryczne coraz bardziej dostępne. Volkswagen ID.3 to świetny przykład

Pojazdy elektryczne to najbliższa przyszłość motoryzacji. Dziś niewielu kierowców bierze jednak pod uwagę zakup takiego pojazdu obawiając się jego wysokiej ceny. To błąd.

Ładowanie samochodu na stacji zamiast jego tankowania będzie coraz częstszym widokiem
Ładowanie samochodu na stacji zamiast jego tankowania będzie coraz częstszym widokiem
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Robert Lubański

19.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:22

Fatalna jakość powietrza w miastach skłania klientów salonów samochodowych do rezygnacji z diesli. Jaką alternatywę dla silnika wysokoprężnego mają zmotoryzowani? Choć wielu z nich może się to wydać zaskakujące, jest nią samochód elektryczny. W świadomości wielu osób takie pojazdy to pieśń odległej przeszłości. Nic bardziej mylnego. Segment samochodów elektrycznych istnieje od kilku lat, ale dopiero teraz zaczyna się w nim robić naprawdę ciekawie.

Wielkie koncerny nie mają już złudzeń co do przyszłości motoryzacji i pracują nad autami elektrycznymi. Kwestią nieodległego czasu jest, gdy wyjdą one z motoryzacyjnego cienia i staną się istotnym segmentem rynku. O tym, że jest to w zasięgu ręki, najlepiej może świadczyć przykład Norwegii. W tym skandynawskim kraju 48 proc. nowych samochodów sprzedanych w pierwszej połowie 2019 r. miała napęd na prąd.

Oczywiście można powiedzieć, że Norwegowie są na tyle zamożni, że stać ich na elektryczne pojazdy. To prawda. W ciągu najbliższych miesięcy czeka nas jednak nowe otwarcie w segmencie aut na prąd. Dla wielu marek modele elektryczne staną się ważną częścią portfolio. Efekt skali przełoży się na wyraźne obniżenie ceny aut. Czego można się spodziewać?

Świetnym przykładem jest Volkswagen ID.3. Kompaktowego modelu nie ma jeszcze w salonach, ale już budzi nieprzeciętne zainteresowanie. Docelowo niemiecki koncern chce sprzedawać 100 tys. sztuk auta rocznie. Dzięki rozłożeniu kosztów powstania auta na taki wolumen udało się uzyskać atrakcyjną cenę. Jak deklarują Niemcy, podstawowy wariant ID.3 ma kosztować mniej niż 30 tys. euro (127,9 tys. zł). Co ważne, zasięg nie będzie jego piętą achillesową.

Gdy samochód na dobre zadebiutuje, oferta ID.3 będzie obejmowała trzy warianty baterii - o pojemności 44, 58 lub 77 kWh. W przypadku ostatniej z tych odmian zasięg samochodu ma wynieść 550 km. Taka wartość po prostu musi imponować. Dziś można wpisać się już na listę rezerwową potencjalnych nabywców startowej edycji auta, które do klientów zacznie trafiać w połowie 2020 r. W pierwszej kolejności w Europie sprzedane zostaną specjalne wersje o nazwie 1ST. Będą one mieć środkowy wariant baterii zapewniający zasięg wynoszący 420 km. Cena takiego samochodu nie przekroczy 40 tys. euro, czyli 170,5 tys. zł.

Cena ID.3 jest zbliżona do samochodu porównywalnej wielkości, ale z silnikiem Diesla. To jednak nie wszystko. Atutem samochodu elektrycznego są niższe koszty eksploatacyjne. Opłaty serwisowe wynoszą jedną trzecią obciążeń, z jakimi muszą liczyć się właściciele aut spalinowych. Do tego jazda na prądzie jest znacznie tańsza niż w przypadku auta na benzynę czy olej napędowy. Jeśli więc przyjrzymy się całości kosztów ponoszonych przez posiadacza auta, elektryczny pojazd wcale nie okazuje się taki drogi.

Czy kierowcy zainteresują się samochodami elektrycznymi? Co do tego nie należy mieć żadnych wątpliwości. Dość powiedzieć, że kiedy Volkswagen ogłosił na Starym Kontynencie możliwość wpisania się na listę przyszłych nabywców ID.3 w liczącej 30 tys. sztuk premierowej wersji 1ST, w ciągu doby spłynęło aż 10 tys. zamówień. Można więc powiedzieć, że jest to samochód wręcz rozrywany.

Nadchodzą czasy rozsądnie wycenionych samochodów elektrycznych. ID.3 to zaledwie początek drogi. Nad podobnymi propozycjami pracują praktycznie wszyscy producenci. Jaką skalę mogą przybrać ich działania? Do 2025 r. Volkswagen chce mieć w ofercie 25 aut elektrycznych. To świadczy o poważnych zamiarach branży.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)