Rząd zmienia przepisy, ale nie wspomina o apteczce. Pod tym względem jesteśmy jak Rumunia

Rząd zmienia przepisy, ale nie wspomina o apteczce. Pod tym względem jesteśmy jak Rumunia

Za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku - w jakiejkolwiek formie - grozi do 3 lat więzienia.
Za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku - w jakiejkolwiek formie - grozi do 3 lat więzienia.
Źródło zdjęć: © Tomasz Budzik
Tomasz Budzik
27.11.2020 09:56, aktualizacja: 16.03.2023 15:27

Kierowców czeka niebawem prawdziwa rewolucja w przepisach drogowych. Zmiany podyktowane są poprawą bezpieczeństwa na drogach. Zapomniano jednak o apteczce. Ta nie jest wymagana i na razie nic w tej kwestii się nie zmienia. Apteczki kupują tylko chętni, a najtańsze z tych, które można znaleźć w supermarkecie, właściwie nic nie zawierają.

Rząd powrócił do prac nad nowelizacją przepisów, które zmienią relację pomiędzy pieszymi i kierowcami, a także wprowadzą pojęcie minimalnego odstępu od poprzedzającego pojazdu na autostradzie. Oczywiście zmiany te mają pomóc w tym, by Polska - w kwestii bezpieczeństwa na drogach - nie była już w ogonie europejskich państw. Politycy nie pomyśleli jednak o zmianach dotyczących obowiązkowego wyposażenia samochodów.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami w samochodzie osobowym musi znajdować się trójkąt ostrzegawczy i gaśnica. Tak ukształtowane prawo to ewenement na skalę europejską. Identyczne wymagania w UE ma jedynie Rumunia, a nie jest to kraj, który pod względem bezpieczeństwa w ruchu drogowym mógłby nam imponować. Wielu kierowców neguje wartość gaśnicy w bagażniku. W końcu dziś samochody zwykle nie stają w płomieniach nawet w razie bardzo intensywnej eksploatacji czy po wypadku. Poza tym, jeśli już do takiej sytuacji dochodzi, mała gaśnica, jaka zwykle znajduje się w aucie, niewiele może pomóc. Zupełnie inaczej jest w przypadku apteczki.

Paradoksem jest, że choć przepisy nie wymagają wożenia w samochodzie zestawu pierwszej pomocy, to w razie zauważenia wypadku prawo obliguje nas do jej udzielenia. Jeśli nie ma tego, czym zrobić, pozostaje tylko wezwanie służb ratowniczych i zabezpieczenie miejsca zdarzenia. Tymczasem w Europie zestawu pierwszej pomocy w samochodach osobowych wymaga 11 państw. Czy podobnego przepisu doczekamy się i w Polsce?

Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. W dziedzinie bezpieczeństwa organem doradczym rządu jest Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. W programie realizacyjnym KRBRD na lata 2018-2019 znalazło się działanie o nazwie "Dokonanie standaryzacji polskiej normy dotyczącej wyposażenia apteczki samochodowej oraz analiza możliwości jej wprowadzenia jako elementu wyposażenia pojazdu". Mamy jednak koniec roku 2020, a nie powstały ani przepisy mówiące o obowiązku posiadania apteczki, ani nawet nie wprowadzono polskiej normy, która określałaby zawartość samochodowej apteczki.

To również ważne, bo osoba, która chce kupić produkt po prostu po to, by go mieć, może stać się właścicielem niemal bezwartościowego pudełka. W sieci najtańszą apteczkę można kupić już za nieco ponad 5 zł. W środku znajdziemy 2 bandaże, 2 plastry, 1 kompres i rękawiczki. Bardzo przydatne, jeśli skaleczysz dłoń podczas wymiany żarówki w światłach. Egzemplarz za blisko 20 zł zawiera już kilkanaście plastrów, 5 bandaży, koc termiczny i ustnik do sztucznego oddychania. Przyzwoity zestaw, który będzie faktyczną pomocą w razie wypadku, zgodny z niemiecką normą DIN 13164 Plus, kosztuje ok. 40 zł.

Wprowadzenie przepisów nakazujących posiadanie w samochodzie apteczki zapewne nie spodobałby się wielu kierowcom, a politycy nie od dziś unikają podejmowania kontrowersyjnych decyzji w obawie przed utratą poparcia. Szkoda, że rząd nie pokusił się choćby o przedstawienie polskiej normy dotyczącej zawartości apteczek. Już samo to pomogłoby zmotoryzowanym. Ci, którzy - mimo braku obowiązku - chcą mieć apteczkę w aucie, podczas jej zakupu mogliby dokonać w pełni świadomego wyboru.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)