Rząd nie zarobił w tym roku na fotoradarach, więc szykują się zmiany

Portal Money.pl przygotował raport dotyczący fotoradarów w 2013 roku. Dziennikarze sprawdzili, czy - jak szumnie zapowiadano - wzrosła liczba tych urządzeń na drogach i jakie są najbliższe plany Sejmu.

Źródło: http://lublin.naszemiasto.pl
Źródło: http://lublin.naszemiasto.pl
Artur Kuśmierzak

09.05.2013 | aktual.: 07.10.2022 21:24

W tym roku fotoradary miały zasilić Skarb Państwa kwotą 1 500 000 000 zł. Tymczasem do budżetu wpłynęło do tej pory "tylko" 22 000 000 zł. Bardzo podobnie było rok temu, kiedy to fotoradary zarobiły 23 000 000 zł, czyli niewiele w stosunku do 1 200 000 000 zł zakładanego wówczas dochodu. Czym jest to spowodowane? Jeździmy bezpieczniej? Zdaniem dziennikarzy Money.pl powody są inne.

Mniejsze wpływy do budżetu to wynik m.in. realizowanego przez władze w ślimaczym tempie Narodowego Programu Bezpieczeństwa Drogowego na 2013. Zakłada on, że do końca 2013 roku na polskich drogach pojawi się 160 nowych fotoradarów, 20 urządzeń rejestrujących przejazd na czerwonym świetle oraz 29 miejsc z odcinkowym pomiarem prędkości i taka sama liczba przenośnych urządzeń mierzących prędkość. Unia Europejska ma wspomóc Polskę w zakupie 400 fotoradarów.

Fotoradar ul. Sobieskiego i Sikorskiego (fot. polskalokalna.pl)
Fotoradar ul. Sobieskiego i Sikorskiego (fot. polskalokalna.pl)

Plany planami, a fakty są takie, że od początku roku nie postawiono ani jednego nowego urządzenia. Obecnie przy polskich drogach stoi 551 fotoradarów stacjonarnych (w tym 236 należących do gminnych straży miejskich), rozpoczęto montaż kolejnych 60, a Generalna Inspekcja Transportu Drogowego cały czas pracuje nad wskazaniem 100 nowych miejsc, w których można by umieścić kolejne urządzenia. Zdaniem portalu Money.pl zapowiedzi lawinowego wzrostu liczby fotoradarów są mocno przesadzone. Sytuację komentuje wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Motorowego Mariusz Stuszewski:

Problem jest taki, że powinno chodzić o bezpieczeństwo, ale tak naprawdę chodziło tylko o finanse. Szukać pieniędzy można wszędzie. Od wieków można je znaleźć na rozstajnych drogach, gdzie dawniej stali zbójcy, a teraz postawiono fotoradary.

Dziś w Sejmie ruszyły prace nad nowymi projektami dotyczącymi zmian w prawie drogowym. Największe szanse na wejście w życie mają oczywiście postulaty proponowane przez PO. Zgodnie z projektem tej partii pieniądze uzyskane z fotoradarów wystawionych przez inspekcję drogową trafią do kasy Krajowego Funduszu Drogowego i zostaną spożytkowane na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Trzeba pamiętać, że zadłużenie tej instytucji w 2012 roku wynosiło 41 000 000 000 zł.

Fotoradar (fot. Główny Inspektorat Transportu Drogowego)
Fotoradar (fot. Główny Inspektorat Transportu Drogowego)
Znakomity pomysł, ale jak to będzie wyglądało? Kto zdecyduje, co to znaczy bezpieczeństwo? Kto będzie definiował, które rozwiązanie czy działanie będzie wpływało na bezpieczeństwo, i dlatego damy na to pieniądze? Przez miesiąc analizowaliśmy Narodowy Program Bezpieczeństwa, który całą tę burzę radarową rozpętał, i muszę powiedzieć, że ktoś to napisał na szybko, bo rzucono hasło "teraz zajmijmy się bezpieczeństwem - twierdzi Mariusz Stuszewski.

Z kolei Solidarna Polska chce ograniczyć ilość fotoradarów nawet o 80%, a resztę z nich ustawić tylko w miejscach większego ryzyka, takich jak szkoły czy szpitale. Pomysł krytykuje Bogusław Kowalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR:

To bardzo mocno propagandowe hasło. Ten polityczny wyścig o to, kto będzie dla kierowców lepszym wujkiem i zmniejszy liczbę [fotoradarów](https://autokult.pl/ponad-80-procent-fotoradarow-moze-zniknac-z-drog,6808809005475457a), kończy się w ślepej uliczce.
(fot. poznan.naszemiasto.pl)
(fot. poznan.naszemiasto.pl)

Solidarna Polska planuje też założenie Funduszu Poszkodowanych w Wypadkach Komunikacyjnych, który będzie otrzymywał pieniądze z mandatów wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów. SLD chce zmniejszyć minimalną odległość między urządzeniami i zabronić używania fotoradarów przez gminy. Z kolei Prawo i Sprawiedliwość chce, aby ustawiono urządzenia w specjalnie wyznaczonych miejscach, w których w ciągu 5 ostatnich lat doszło do co najmniej 10 wypadków, a ich przyczyną była nadmierna prędkość.

Dlaczego nie dwa zamiast pięć, albo dziesięć? Jak zmierzyć jakość wypadków? W liczbie uszkodzeń ciała? Problemem oczywiście jest określenie tych niebezpiecznych miejsc, ale nie wyznaczałbym granicy, ile ofiar trzeba, żeby postawić fotoradar - komentuje Bogusław Kowalski.

Źródło: Money.pl

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)