Rząd pozbędzie się Ubera z Polski? [aktualizacja]
Jeszcze przed zakończeniem swojej kadencji posłowie PO postanowili dobrać się do skóry amerykańskiej firmie dostarczającej aplikację Uber i kierowcom, którzy dzięki niej zarabiają.
17.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:50
Można było się tego spodziewać, że transportowe eldorado nie potrwa długo. Rząd chce zmienić Ustawę o transporcie drogowym w taki sposób, by ukrócić proceder przewożenia osób w dużych miastach Polski za niewielkie pieniądze. Projekt nowelizacji został już złożony do Sejmu. Znowelizowana ustawa ma po podpisaniu dotyczyć również pośrednictwa przy przewozie osób samochodem osobowym, co teoretycznie zamieni Ubera w firmę przewozową, a w rzeczywistości nałoży na samych kierowców obowiązek wyrobienia stosownej licencji, założenia działalności gospodarczej i odprowadzenia podatków.
Aplikacja Uber działa od sierpnia zeszłego roku w trzech miastach Polski: w Warszawie, Krakowie oraz Trójmieście. Łączy ona osoby, które chcą skorzystać z przewozu osobowego z kierowcami, którzy znajdują się najbliżej takiej osoby. Przewóz jest co prawda płatny, ale z jednej strony dużo tańszy niż taksówką, a z drugiej opłacalny dla kierowcy, ponieważ nie musi on prowadzić działalności gospodarczej, a nawet odprowadzać podatku. 20 procent jego zarobku zabiera dostawca aplikacji. Nieopodatkowane pieniądze płyną więc do USA oraz do kieszeni kierowców. I to właśnie nie podoba się naszym rządzącym oraz taksówkarzom i innym firmom transportowym, które działają zgodnie z obowiązującym prawem, odprowadzając lwią część swoich dochodów do budżetu państwa.
Z kierowcami Ubera, bo oczywiście nie z amerykańską firmą, która pełni jedynie rolę pośrednika, walczy kilka krajów europejskich. Była w Polsce sytuacja w Krakowie, gdzie urzędnik skarbowy nałożył na kierowcę mandat w wysokości 10 tys. zł za pobranie opłaty za przewóz. W Belgii odebrano kierowcy samochód, a niektóre źródła donoszą, że to nie jednostkowy przypadek. W takich krajach jak Francja, Niemcy czy Hiszpania strajkują taksówkarze, którzy zamiast protestować przeciwko wysokim kosztom pracy/prowadzenia działalności, robią dokładnie na odwrót.
Podsumowując, państwa europejskie nie po raz pierwszy ciągną w dół, zamiast w górę, do czego już jesteśmy przyzwyczajeni. Bo któż na tym straci najwięcej? Przeciętni obywatele, od których majętności zależy stan gospodarki. Zniknięcie Ubera z Polski i innych krajów europejskich jest nieuniknione, to tylko kwestia czasu.
[aktualizacja 17 lipca]
Ostatnia informacja dotycząca problemów firmy Uber nie dotyczy co prawda Polski, ale jest istotna. Firma kojarząca kierowców i pasażerów została w stanie Kalifornia uznana za firmę taksówkarską i tamtejszy urząd wydający licencję firmom przewozowym żądał dokumentacji dotyczącej wypadków kierowców Ubera oraz dostosowania samochodów dla osób niepełnosprawnych. Uber co prawda przekazał dokumentację, ale była ona niekompletna. Sąd w Kalifornii nałożył więc grzywnę w wysokości 7,3 mln dolarów za niedostarczenie dokumentów. Ponadto firma straci licencję na prowadzenie działalności jeżeli nie dokona wpłaty grzywny i nie dostarczy kompletu dokumentów.
Uber sądowo stracił już zezwolenie na prowadzenie działalności w Niemczech, Belgii, Holandii, Francji i Hiszpanii. W Niemczech na ostrzał urzędników narażeni są kierowcy, którzy mogą zapłacić wysokie grzywny lub nawet trafić do więzienia.
Ostrzał na Ubera trwa niemal na całym świecie i my czekamy na rozwiązanie tej kwestii również w naszym kraju. W najbliższym czasie powinniśmy się dowiedzieć w jaki sposób nasi rządzący będą chcieli się pozbyć Ubera z Polski. Tymczasem według ostatnich doniesień, Uber ma już w planach ekspansję na chiński rynek, ale i tam może mieć kłopoty serwowane zarówno przez konkurencję jak i chińskie przepisy.
Źródła: brief.pl, bezprawnik.pl, forbes.pl, gazeta.pl, biznes.pl