Projektanci VW tworzą nowe modele w swoich domach. Dyrektor designu - Klaus Bischoff - opowiada nam, jak to się odbywa
Mimo paraliżującej wiele dziedzin naszego świata pandemii koronawirusa, dział designu Grupy Volkswagena nie zwalnia tempa działania. Doskonale wie, jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Szef tego działu, Klaus Bischoff, w przeprowadzonym online wywiadzie opowiada mi, jak właśnie w taki sposób, zdalnie, można projektować nowe wersje Golfa. Co zaskakujące, koronawirus w paru sprawach pomógł.
Po drugiej stronie komputerowego ekranu czeka na mnie niespełna sześćdziesięcioletni Niemiec. Klaus Bischoff nie jest najbardziej charyzmatycznym z projektantów aut, ale jest jedną z najbardziej wpływowych postaci w całym przemyśle samochodowym. Jako nowy szef designu całej Grupy Volkswagen nadzoruje od niedawna pracę dokładnie 414 osób, a jej efekty następnie przekazuje do około 10 000 inżynierów. Tak, to nie pomyłka, dziesięciu tysięcy. W koncernie Volkswagena jest tyle osób odpowiedzialnych za wprowadzanie aut do produkcji, ile wynosi populacja Ciechocinka.
Od połowy marca Bischoff kontaktuje się z nimi wyłącznie w taki sposób, jak teraz ze mną: przez ekran komputera. Jak przystało na lidera zespołu, w takiej właśnie pracy widzi szansę na rozwój. – Wirus COVID-19 pcha nas ku cyfrowej przyszłości – mówi bez obaw. – Dzięki nowej sytuacji możemy jeszcze efektywniej korzystać z narzędzi, którymi dysponujemy. Jedyne, co musieliśmy zmienić, to przepustowość naszych łączy – tłumaczy.
Od szkicu do modelu 3D w parę chwil
I od razu przechodzi od słów do czynów. Na ekranie mojego komputera widzę, jak w zaledwie kilkanaście minut parę linii na pustej kartce, po machnięciach wirtualnym pędzlem, przemienia się w realistyczny obrazek, przedstawiający nowego Volkswagena Golfa GTI, który chętnie powiesiłbym sobie na ścianie. Czy tak teraz będzie wyglądało projektowanie samochodów?
– To już się dzieje! – mówi Bischoff. – Przy użyciu podobnych narzędzi były już projektowane Golfy szóstej i siódmej generacji, ale z każdą kolejną możemy liczyć na coraz bardziej swobodne i szybsze projektowanie samochodów przez komputer. Efekt, na który jeszcze parę lat temu pracowało się parę godzin, dziś osiąga się w kilkanaście minut. To zasługa nowych i ciągle udoskonalanych tabletów i programów graficznych – wyjawia.
Co dały te nowe rozwiązania? – Na przykład możliwość tworzenia bardziej złożonych form przestrzennych, takich jak bardziej dopracowany wzór kratownicy w zderzaku nowego Golfa GTI. Ale przede wszystkim - niewspółmiernie szybsze tempo przetwarzania wielkich ilości informacji – wylicza szef działu designu Grupy Volkswagen.
Jednocześnie Bischoff jest świadom zagrożeń, jakie wiążą się z tymi nowymi systemami. – To jest trochę tak jak z aparatem w telefonie. W dzisiejszych czasach pstrykamy ogromną liczbę niepotrzebnych fotografii. Gdy w aparacie był film tylko na 36 klatek, do każdej podchodziło się z zastanowieniem – opisuje.
Dlatego jego zespół (podobnie jak i w przypadku wielu innych producentów samochodów) musi zachowywać dyscyplinę i działa na zasadzie wewnętrznego konkursu. Gdy jest do zaprojektowania nowy samochód, swoje wizje zgłasza kilkudziesięciu pracowników firmy, a nawet niezależni twórcy zewnętrzni. Następnie z ich projektów wyłania się trzy, a potem jeden, nad którym pracuje cały zespół. Także przegrani.
To wszystko obecnie każdy projektant VW robi z zacisza własnego domu. Klaus Bischoff - podczas naszej wideokonferencji - odpala na ekranie program do konstruowania modeli 3D. Wokół rzutów różnych części auta widzę kilkanaście poruszających się kursorów w różnych kolorach. Każdy z nich to inny projektant marki. Projekty w Volkswagenie powstają w ten sposób właściwie 24 godziny na dobę, bo kolejne zadania przejmują po sobie pracownicy trzydziestu narodowości, mieszkający na różnych kontynentach.
Można by przypuszczać, że taki system znacznie skrócił czas powstawania nowych aut, ale Niemiec wyznaje, że wcale tak nie jest. – Obecnie mamy do czynienia z dużo szybszym tempem działania, ale i proporcjonalnie większymi wymaganiami klientów i przepisów prawnych. Naszym osiągnięciem jest więc sam fakt, że może - co prawda - nie przyspieszamy, ale też nie zwalniamy, mimo rosnących wyzwań – twierdzi.
Niepisany król VW
Same modele także stają się dużo bardziej realistyczne, niż jest sobie w stanie wyobrazić nawet przeciętny fan grafiki komputerowej. Bischoff przybliża mi obraz ukończonego modelu Golfa. Oprócz najdrobniejszego szczegółu świateł czy opony widać na nim nawet chropowatą fakturę metalicznego lakieru. Wyrenderowanie takiego superrealistycznego modelu przez kilka bardzo wydajnych komputerów trwa tydzień.
Pocieszające jest, że mimo tej całej cyfryzacji, jak twierdzi Bischoff, ostatecznie każdy projekt na którymś etapie i tak musi zostać przeniesiony na rzeczywisty model wyrzeźbiony z gliny. Dopiero gdy jego zespół zbuduje jeżdżącą makietę i postawi ją w świetle dziennym, może przedstawić efekt swoich prac szefostwu i podjąć ostateczne decyzje. Pozostaje zatem tylko uszczypliwie spytać: kto w takim razie tu naprawdę rządzi – on czy szef marki? – Ostatecznego wyboru dokonuje zarząd, ale może on wybrać tylko jedną spośród tych opcji, które wcześniej przygotowałem z moim zespołem – nie kryje satysfakcji Bischoff.
Jeśli więc będziecie się zastanawiać, kto jest ostatecznie odpowiedzialny za wygląd któregokolwiek nowego Volkswagena, Audi, Bentleya, Seata, Skody czy motocykla Ducati – to jest to właśnie ten człowiek.