Premiera: Nowa Škoda Kodiaq – Czesi wyraźnie podnoszą poprzeczkę
Jest większy od poprzednika i w żadnym calu nie wygląda jak ubogi krewny innych marek Volkswagena. Czesi zaprezentowali nową generację swojego flagowego SUV-a. Škoda Kodiaq jest pod względem stylistyki i funkcjonalności dojrzałym samochodem, który naprawdę może zamieszać. Pod maską znajdziemy zarówno diesla, jak i obiecującą hybrydę plug-in.
Ostrożna ewolucja w dobrą stronę
Škoda Kodiaq pierwszej generacji trafiła do klientów w 2017 r. Duży SUV przemawiał do nabywców funkcjonalnością i gabarytami, ale nie wychodził poza stylistyczne ramy nakreślone przez inne modele czeskiej marki. Tym razem jest inaczej. Owszem, przód Kodiaqa drugiej generacji nieodwołalnie kojarzy się z poprzednikiem, ale zaszły tu zmiany o znaczeniu większym niż stylistyczna wolta. Nowe reflektory Matrix LED mają o 50 proc. więcej emitujących światło segmentów i, przynajmniej zdaniem producenta, są w stanie zapewnić o 15 proc. lepszą widoczność niż w poprzedniku.
Z punktu widzenia prezencji najważniejszą zmianą jest bok samochodu. Ten złagodniał, ale też nabrał cech nowoczesności. Subtelne przełamania karoserii nadają jej charakteru auta, które nie szuka akceptacji poprzez krzykliwą formę. Za słupkiem C linia karoserii unosi się, wchłaniając tylne światła. W niektórych wersjach ta linia współgra z pochyłym pasem, odróżniającym się kolorystycznie od reszty karoserii. Obraz boku dopełniają koła o średnicy od 17 do 20 cali. Tył to ponownie odwołanie do znanych i chętnie stosowanych w Škodzie motywów. Całość sprawia wrażenie samochodu dopracowanego stylistycznie i dojrzałego. Mnie przypadła do gustu.
Względem poprzednika auto stało się dłuższe o 61 mm i mierzy obecnie 475,8 cm. Szerokość (186,4 cm), wysokość (165,9 cm) oraz rozstaw osi (279,1 cm) pozostały bez zmian. Pojemność bagażnika Kodiaqa wzrosła do niebagatelnych 910 l (o 75 l więcej niż dotychczas), a pasażerowie trzeciego rzędu siedzeń mają nad głowami o 15 mm więcej. Dokładnie 920 mm. Pojemność podstawowej przestrzeni bagażowej wzrosła do 910 l (+75 l), a maksymalnej pojemności bagażnika po złożeniu siedzeń do 2105 l (+40 l) lub 2035 l w wersji siedmioosobowej (+ 80 l). Sposób ukształtowania karoserii wpłynął na dobry współczynnik oporu powietrza. W nowym Kodiaqu wynosi on 0,282.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wnętrze nowoczesne i tradycyjne
W środku również zaszły zmiany i na szczęście nie są one tak radykalne, jak w przypadku wielu pojawiających się ostatnio aut. Owszem, centralnym punktem deski rozdzielczej jest duży ekran o przekątnej 12,9 cala, będący przy okazji największym, jaki pojawił się w seryjnym samochodzie Škody. W podstawowej wersji ekran ma przekątną 10 cali. Samochód utrzymuje stały kontakt z internetem, dzięki czemu nawigacja wyznacza trasę z uwzględnieniem bieżących informacji o natężeniu ruchu. Samochód online pobiera również aktualizacje oprogramowania.
Na szczęcie pod względem stylistyki Czesi nie zdecydowali się, by pójść na całość z hasłem nowoczesności. Pod centralnym nawiewem znalazły się trzy pokrętła z ekranami o średnicy 32 mm, służące do obsługi najważniejszych funkcji. Całe szczęście, że nie zdecydowano się na zastąpienie tego intuicyjnego rozwiązania dotykowymi polami.
Jak łatwo się domyślić, dwa skrajne pokrętła służą do regulacji systemu klimatyzacji i elektrycznie podgrzewanych siedzeń. Funkcję środkowego da się zaprogramować. Po długim wciśnięciu pokrętła na środkowym ekranie pojawia się menu. Za jego pomocą można zaprogramować pokrętło do obsługi minimalnie jednej funkcji i maksymalnie czterech. Przełączanie pomiędzy obsługą poszczególnych funkcji odbywa się poprzez krótkie naciśnięcie pokrętła. Taki zestaw zapewnia łatwą obsługę, w zasadzie bez konieczności odrywania wzroku od drogi. W środkowym tunelu nie ma lewarka zmiany trybów pracy skrzyni biegów. Robi się to za pomocą wybieraka umieszczonego z prawej strony kierownicy. Obsługa wycieraczek została przesunięta na lewą stronę wieńca.
Jak łatwo się domyślić, w Kodiaqu jest sporo miejsca. Pasażerowie z tyłu mogą liczyć na prawdziwą wygodę i spory zasób przestrzeni przed kolanami. Większość materiałów użytych w kabinie jest przyjemna w dotyku. To, jak dobrze są spasowane, pokażą dopiero pierwsze jazy Kodiaqiem. Škoda kładzie duży nacisk na pochodzenie materiałów wykończeniowych. Dywaniki i inne poliestrowe elementy są wykonane z elementów odzyskanych. W opcjonalnej konfiguracji można też napotkać dzianinę w 40 proc. wykonaną z wełny.
Bez rozczarowania pod maską
Oczywiście odświeżony Kodiaq otrzymał też zmienioną gamę silnikową. Najważniejszą nowością jest hybrydowa jednostka plug-in o mocy 204 KM. Dzięki współpracy zespolonego z sześciobiegową skrzynią DSG, benzynowego motoru 1.5 TSI o mocy 150 KM i elektrycznego silnika z odpowiednio dużą baterią auto ma przejeżdżać 100 km na samym prądzie. Do wykorzystywania tej możliwości kierowców zachęcać będzie szybkie ładowanie. To może przebiegać z mocą do 50 kW w przypadku ładowarek prądu stałego lub do 11kW dla ładowarek prądu zmiennego.
A co z pozostałymi wersjami silnikowymi? W podstawowej wersji Kodiaq otrzymał pracującą w cyklu Millera jednostkę 1.5 TSI o mocy 150 KM, wyposażoną w 48-voltową instalację mild hybrid. Energia odzyskiwana podczas hamowania jest potem wykorzystana nie tylko do zasilania pokładowych systemów elektrycznych, ale też do wspierania silnika spalinowego. Ten — gdy występują umożliwiające to warunki — jest wyłączany podczas jazdy ze stałą prędkością, a podczas ruszania wspomagany motorem elektrycznym. Największy SUV Škody może być również wyposażony w dwulitrowy, benzynowy silnik TSI o mocy 204 KM. Wszystkie auta z taką jednostką będą posiadać napęd na cztery koła.
Kodiaq wciąż będzie dostępny z silnikiem Diesla. Pod maską może się znaleźć jednostka 2.0 TDI w jednej z dwóch opcji słabszej o mocy 150 KM oraz mocniejszej, oferującej 193 KM. Ta druga znajdzie się wyłącznie w autach z napędem 4x4. Co ważne, Škoda w nowym Kodiaqu zupełnie rezygnuje z manualnej przekładni.
Czesi do tej pory na całym świecie sprzedali ponad 800 tys. kodiaqów. Nowa generacja tego dużego SUV-a ma wszelkie atuty, by przynajmniej dorównać temu wynikowi. Pierwsze samochody trafią do klientów w pierwszym kwartale 2024 r. Niebawem poznamy też cennik największego SUV-a Škody.