Prawdziwe Historie pełne pasji i wspomnień. Jak Polacy traktują swoje auta?
Dbamy o nie, nadajemy im imiona, w wielu przypadkach traktujemy niemal jak przyjaciela. O kim mowa? O autach. Polacy na tle innych europejskich nacji mają wyjątkowo sentymentalny stosunek do swoich samochodów. To obiekty marzeń i westchnień. Łączy się z nimi masa rodzinnych historii, także tych świątecznych. Niektóre z nich można kupić za symboliczne ciasto.
– Nigdy nie mów mężczyźnie, że ma dziwny samochód. Jeśli sobie kupił taki samochód to znaczy, że to jest najwspanialszy samochód na świecie – mówi do towarzyszki podróży bohater grany przez znanego aktora w jednej z popularnych komedii romantycznych. Porównując uczucie, którym darzy auto do miłości. – Z autem jest jak z kobietami. Mężczyzna jak sobie kupuje nowy samochód, to o poprzednim zawsze mówi z sentymentem – rozmarza się.
Samochód jak przyjaciel
Choć to tylko filmowa fikcja, to obrazuje jaki Polacy mają stosunek do swoich aut. W tym aspekcie mocno wyróżniamy się na tle innych europejskich narodów. Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie marki Goodyear, większość polskich kierowców (53 proc.) postrzega swój samochód jako powód do dumy i radości. Niemal 70 proc. ankietowanych uważa, że auto jest wizytówką właściciela, a ze stanu pojazdu można wiele wnioskować o jego osobowości i charakterze.
Co więcej, 2/3 badanych przyznaje, że czuje się nieswojo, gdy przez jakiś czas nie ma dostępu do swoich czterech kółek. Dla porównania, we Francji i w Niemczech ponad 80 proc. respondentów zadeklarowało, że samochód jest dla nich głównie narzędziem do przemieszczania się z punktu A do B.
Polki i Polacy przywiązują się do swoich samochodów – czytamy z kolei w raporcie motoryzacyjnych sympatii przygotowanym przez agencję SW Research. Ponad połowa rodaków utożsamia auto z przyjacielem, a 23 proc. osób traktuje jak członka rodziny. Co piąty ankietowany przyznaje, że nadaje swoim pojazdom imiona, a w sytuacji, w której decyduje się na jego sprzedaż, odczuwa smutek. Prawie połowa kierowców odpowiedziała, że chętnie znów pojeździłaby swoim byłym autem.
Auta przywołują najpiękniejsze wspomnienia
Nigdy nie miałem większych problemów ze sprzedażą swoich samochodów, bo ponoć te w moich rękach zyskują. Choć zapewne 2-3-krotne wizyty na myjni w ciągu tygodniu wiele osób uzna – delikatnie mówiąc – za fanaberię. W efekcie jednak, im bardziej nie chciałem rozstawać się z którymś ze swoich aut, tym szybciej trafiał się zdeterminowany kupujący. Z mojej strony warunek był jeden – miał dalej o nie dbać.
Takie same oczekiwania ma właścicielka 40-letniego Wartburga, jedna z bohaterek świątecznej odsłony znanej kampanii OTOMOTO "Prawdziwe Historie". To nagrywane cyklicznie motoryzacyjne opowieści pełne pasji i wspomnień, w których marka udziela głosu prawdziwym sprzedającym z platformy i ich wyjątkowym pojazdom. Kobieta jakiś czas temu odkupiła Wartburga od swojego dziadka, który posiadał go od nowości. Cena? Ciasto upieczone przez wnuczkę. Mężczyzna przez dekady traktował auto jak członka rodziny, pojazd był dla niego jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Każdego dnia dbał o niego, aby nie utracił swojego blasku, a w późniejszych latach "wyprowadzał na spacer".
OTOMOTO | Prawdziwe historie (świątecznie): Wartburg
Dla wnuczki Wartburg był powrotem do czasów dzieciństwa, gdy odwiedzając dziadków spędzała z koleżankami w aucie każdą wolną chwilę. Ten samochód to także niepowtarzalny zapach świąt Bożego Narodzenia, gdy wspólnie z dziadkiem przewozili na dachu choinkę i pierniki w bagażniku.
Wartburg jest dziś już bardziej egzemplarzem kolekcjonerskim, niż użytkowym, dlatego kobieta chce kupić dla siebie nowy samochód. Uznała, że nie będzie potrafiła zajmować się autem tak dobrze, jak robił to dziadek i postanowiła znaleźć dla niego innego właściciela. Właściciela, który będzie traktował pojazd z należytą mu estymą i dalej pielęgnował tę wyjątkową motoryzacją historię.
Moja prawdziwa historia:
Autor tego tekstu doskonale to rozumie. W trakcie swojej ponad 20-letniej przygody z motoryzacją posiadałem kilkanaście samochodów – do dziś o każdym myślę z ogromnym sentymentem i chciałbym – choćby na jeden dzień – móc ponownie zasiąść za jego kierownicą.
Wszystko zaczęło się na początku tego stulecia od białego Fiata Cinquecento z potężną jednostką silnikową 700 cm3. Cóż to było za auto! Rozpędzając je do 90 km/h odczuwało się prędkość co najmniej dwukrotnie wyższą. Szybciej strach było jechać, bo wówczas drzwi od strony kierowcy wydawały dość niepokojący stukot. Po pewnym czasie postanowiłem jednak dodać nieco więcej mocy i zdecydowałem się na… polakierowanie zderzaków, lusterek i klamek na niebieski kolor.
Trzydrzwiowe, a zatem "sportowe" auta towarzyszyły mi przez wiele lat. Po Cinquecento było Seicento, do którego zamontowałem kubełkowe fotele, następnie Honda Civic V generacji, Ford Puma, MINI Cooper, czy Alfa Romeo 147 – w jedynym słusznym czerwonym odcieniu. Alfie, jak to Alfie, zdarzało się czasem kaprysić, ale dzięki niej miałem okazję dość dobrze poznać społeczność na popularnym wówczas forum internetowym "Alfaholicy".
Wśród bliskich tak bardzo byłem utożsamiany z "dziwnymi" wyborami (w ich opinii, rzecz jasna), że jak swego czasu przesiadłem się do BMW E91, kombi, to uznali, że chyba się postarzałem. Na swoje usprawiedliwienie dodam jednak, że była to wersja z fabrycznym M-pakietem, więc aż tak "źle" jeszcze ze mną nie było. Dziś, jako przykładny rodzic, jeżdżę dużo mniej emocjonującymi autami, ale... Trzy lata temu spełniłem swoje kolejne motoryzacyjne marzenie i zostałem właścicielem pięknego błękitnego Volkswagena Scirocco. Pojeździłem nim ponad rok, nacieszyłem się i, jak w przypadku każdego poprzedniego auta, znalazłem dla niego nowego właściciela poprzez platformę OTOMOTO.
Takie historie ma wielu z nas. Wspominamy swoje samochody, odbyte nimi podróże, osoby i wydarzenia, które przywołują w pamięci najpiękniejsze momenty. OTOMOTO – wiodąca platforma motoryzacyjna, pozwala na realizację najskrytszych motoryzacyjnych marzeń. Wspiera nas w poszukiwaniach nowego auta (nie tylko kolekcjonerskich i używanych samochodów, ale także tych nowych), ale pomaga także w znalezieniu nowego właściciela dla każdego wyjątkowego samochodu. Takiego jak moje biało-niebieskie Cinquecento czy rodzinny Wartburg.