Prace blacharskie, remont wnętrza i silnika, czyli renowacja klasyków… w mikroskali.
Od zawsze marzył wam się zakup klasyka tylko po to, aby spędzać godziny w garażu, doprowadzając go do perfekcyjnego stanu? Z wypiekami na twarzy oglądaliście odlotowe projekty tworzone w amerykańskiej telewizji w (rzekomo) tydzień? Okazuje się, że to marzenie jest bliżej, niż mogłoby się wydawać. Wystarczy zmienić skalę.
02.01.2023 | aktual.: 02.01.2023 16:02
Chwila międzyświątecznego lenistwa i odpowiednia sugestia instagramowego algorytmu wystarczyły, bym kilka minut później oglądał jeden z najbardziej satysfakcjonujących filmów od jakiegoś czasu. A potem kolejny. I może jeszcze jeden, ale teraz to już ostatni. Tak, oglądałem w pełni profesjonalną renowację samochodów w skali: od 1:24, przez 1:18 aż po 1:8.
Zaczyna się zawsze tak samo. Zupełnym przypadkiem, jak przy tych wszystkich barn-findach: człowiek znajduje zapomniany modelik samochodu. Jest zardzewiały, brakuje mu części, a inne są połamane. Samochód trafia na stanowisko i zostaje rozebrany na części pierwsze. Specjalny środek chemiczny utlenia lakier, inny usuwa osad z plastików wnętrza, foteli czy kół.
Restoration of the most expensive Jaguar in HISTORY | Restore Jaguar XJ220
W zależności od uszkodzeń elementy karoserii są pasowane na nowo, czasem potrzebna jest masa przypominająca szpachlę. Podłoga pokrywana jest "dywanem", w drukarni powstają nowe naklejki. Potrzebne są części zamienne? Może nowe przewody wysokiego napięcia? Wszystko jest posortowane w odpowiednich torebkach foliowych, gotowe do użycia. Dokładnie tak, jak byście tego chcieli.
Restoration Big Model Shelby GT500 Eleanor - Restoration Abanadoned Car 1/8
Szybko dotarło do mnie, że świat renowacji modelików jest znacznie większy, niż myślałem, a filmów tego typu są dziesiątki. Każdy jest równie ciekawy, choć niektóre modyfikacje czy wybory mogą być, delikatnie mówiąc, dyskusyjne. Niestety, jednocześnie okazuje się, że wszystkie znalezione auta, ku wielkiemu zaskoczeniu, wcale nie były zrządzeniem losu. Rynek części zamiennych do modelików również nie jest na tyle rozwinięty, aby umożliwić zakup lewego lusterka do tego konkretnego Ferrari F40.
Jak łatwo się domyślić (albo wyczytać z komentarzy), twórcy kupują dwa identyczne modele. Jeden zostaje złożony w duchu "rat-style", trochę popsuty i pozostawiony na kilka tygodni w kurniku, a drugi przyjmuje rolę dawcy. Czy to marnotrawstwo? Może, ale ogląda się je doskonale.