Pojedzie i poleci. Absurdalny wehikuł od Pal‑V zadebiutuje w Genewie
Czy patrząc na swój samochód masz wrażenie, że byłoby lepiej, gdyby mógł latać? Jeśli tak, to firma Pal-V będzie mieć coś dla ciebie. Na targach w Genewie pokaże pojazd, który wniesie się w przestworza, chociaż wątpię, by komukolwiek to przypadł do gustu.
02.02.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:36
Holenderskiej propozycji daleko do wizji latających samochodów znanej z filmów. Zamiast tego jest niespotykanie brzydką hybrydą trójkołowca i helikoptera. Ma więc składane, wielkie śmigło, chowany ogon i będzie mógł poruszać się po drogach zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych.
Można spodziewać się, że transformacja z wersji jeżdżącej w latającą będzie prosta i szybka. Nic bardziej mylnego. Według producenta potrwa od 5 do 10 minut, a kierowca będzie musiał użyć siły swoich mięśni. Biorąc pod uwagę, że dzisiaj w samochodach nawet fotele muszą być sterowane elektrycznie, nie wróżę temu wielkiego sukcesu.
Testy modelu Liberty zaczęły się jeszcze w 2011 roku, a pierwszy koncept zobaczyliśmy 3 lata wcześniej. Czy przez dekadę nikt nie zorientował się, że ten pomysł nie ma sensu? Najwidoczniej tak było, bo Pal-V chce rozpocząć sprzedaż tego tworu, a wyjściowa cena ma wynosić ok. 400 tys. dolarów (ok. 1,3 mln zł). Firma ciągle czeka na homologację.