Pierwszy DS 9 już w kraju. To coś więcej niż "odpicowany" peugeot

Produkowany tylko w Chinach, tylko z silnikiem 1,6 l i wymykający się klasycznym segmentom. Nowy DS 9 ma pozwolić Francuzom na powrót do segmentu premium. Pierwszy egzemplarz już pojawił się w Warszawie, a ja miałem okazję go poznać.

Przez pandemię koronawirusa europejska premiera tego auta przesunęła się o rok
Przez pandemię koronawirusa europejska premiera tego auta przesunęła się o rok
Źródło zdjęć: © fot. Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański

26.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Musiałem czekać ponad rok, by zobaczyć z bliska nową francuską propozycję klasy premium na żywo. DS 9 miał mieć premierę podczas salonu samochodowego w Genewie w 2020 roku, ale wszyscy wiemy, co się stało. Nowa (bo powstała zaledwie kilka lat temu marka) skupia się jednak na rynku chińskim, gdzie samochody pokroju DS 9 są już sprzedawane od jakiegoś czasu. W Polsce dalej jest egzotyką i nie raz podczas jazdy DS 7 – pierwszym modelem marki – byłem pytany, co to właściwie za auto.

DS9 z bliska. Elementy świateł poruszają się przy otwarciu auta
DS9 z bliska. Elementy świateł poruszają się przy otwarciu auta© fot. Mateusz Lubczański

DS 9 jest po części oparty na tej samej płycie podłogowej co Peugeot 508, ale rozstaw osi został znacząco zwiększony. Chińczycy uwielbiają "przedłużane" limuzyny, więc nic dziwnego, że zdecydowano się na taki krok. Może właśnie dlatego DS 9 plasuje się rozmiarowo pomiędzy segmentami D i E (to np. Audi A6).

Nowa limuzyna miejscami przypomina inne, tańsze francuskie samochody, ale styliści zdecydowali się na dodanie kilku istotnych dodatków. Mamy tu światła z ruchomymi elementami, chromowany pas ciągnący się przez całą maskę, wysuwane klamki czy kierunkowskazy na linii dachu, co jest oczywistym nawiązaniem do "pierwszego" DS-a. Nikt nie pomyli tego auta ze zwykłym citroënem.

DS 9 to klasyczny sedan, a nie liftback
DS 9 to klasyczny sedan, a nie liftback© fot. Mateusz Lubczański

O tym, że jest to limuzyna skupiona również na pasażerach z tyłu, niech świadczy fakt, że wszystkie miejsca mogą być zarówno wentylowane, jak i ogrzewane, a regulację fotela pasażera można przeprowadzić z tylnej kanapy. Z punktu widzenia kierowcy, miejsce jego pracy to tak naprawdę kabina przeniesiona z SUV-a, DS 7 Crossbacka.

Materiały są wysokiej jakości, może nawet lepsze niż użyte przez inżynierów Mercedesa w Klasie E, ale nieco gorsze niż chociażby w BMW. Na pewno poprawiono szybkość działania multimediów, lecz czy są odporne na zacięcia przekonam się podczas dłuższego testu.

Wnętrze DS 9.
Wnętrze DS 9.© fot. Mateusz Lubczański

Pod maską znajdziemy tylko benzynową jednostkę 1,6 l, która w bazowej wersji ma 225 KM. Może być połączona z układem hybrydowym typu plug-in (ładowanym z gniazdka). Akumulator ma 11,9 kWh pojemności, później w ofercie pojawi się wersja o mocy 250 KM z ogniwem powiększonym do 15,2 kWh. Polski importer nie ukrywa jednak, że najwięcej zapytań dotyczy wersji 360-konnej z napędem 4x4 (tylna oś napędzana elektrycznie).

Przewidywana sprzedaż - przy optymistycznym scenariuszu - ma wynieść 15 sztuk miesięcznie. DS-a nie można kupić w salonie Citroëna czy Peugeota, a jedynie w jednym z 6 wyspecjalizowanych punktach DS Store, które pokrywają 80 proc. polskiego rynku premium. Ceny DS 9 zaczynają się od ok. 200 tys. zł.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/8]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (69)