Pierwszeństwo łamane i sygnalizacja świetlna. Dzielą kierowców i powodują kolizje

Połączenie tzw. pierwszeństwa łamanego i sygnalizacji świetlnej spędza sen z powiek internautom. Oczywiście problemem są jak zwykle w tej sytuacji niedokładnie sprecyzowane przepisy, ale też brak szerszego spojrzenia na nie. Zatem i my postanowiliśmy się tym zająć.

Na szczęście w sytuacji opisanej w tym artykule dochodzi najwyżej do kolizji, nie do wypadków.Na szczęście w sytuacji opisanej w tym artykule dochodzi najwyżej do kolizji, nie do wypadków.
Źródło zdjęć: © fot. Shutterstock / Anna Baburkina
Marcin Łobodziński

Pierwszeństwo łamane – co to jest?

Od tego należałoby zacząć, ponieważ jest to określenie umowne, nie zawarte w żadnych przepisach czy kodeksie drogowym. O pierwszeństwie łamanym mówimy wtedy, gdy pod tablicą D-1 "droga z pierwszeństwem" lub A-4 "ustąp pierwszeństwa" znajduje się tablica pomocnicza T-6, która wskazuje rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem.

Zmienia ona więc sytuację, ponieważ bez niej na klasycznym skrzyżowaniu czterech dróg zawsze przebiega ono po linii prostej, jeżeli znajdują się tam znaki D-1 i A-7.

Od lewej znak D-1, A-7, T-6
Od lewej znak D-1, A-7, T-6

Pojawia się sygnalizator – pojawia się problem?

Sytuacja staje się trudniejsza, gdy przed skrzyżowaniem pojawiają się sygnalizatory świetlne, które w myśl ustawy o ruchu drogowym są nadrzędne nad znakami drogowymi. Dlaczego trudniejsza? Ponieważ pomimo działania sygnalizacji, znaki pionowe, w tym tablice T-6 wciąż są widoczne dla kierowców, a ci traktują je jako obowiązujące.

W tym miejscu kierowcy popełniają błąd, ponieważ źle interpretują poniższy zapis kodeksu drogowego:

[b]art. 5.3.[/b]Sygnały świetlne mają pierwszeństwo przed znakami drogowymi regulującymi pierwszeństwo przejazdu.

Kierowcy interpretują to na dwa sposoby:

  • Sygnały świetlne rozstrzygają o pierwszeństwie, a jeżeli to nie wystarczy, to w drugiej kolejności rozstrzygają znaki pionowe.
  • Sygnały świetlne odwołują znaki pionowe, a jeżeli to nie wystarczy, rozstrzygają ogólne zasady ruchu drogowego.

Różnica polega przede wszystkim na tym, że ci pierwsi traktują ważność sygnałów stopniowo, czyli w pierwszej kolejności rozstrzyga osoba kierująca ruchem, w drugiej sygnalizacja, w trzeciej znaki pionowe, a na końcu ogólne zasady.

Natomiast w drugim przypadku nie ma stopniowania, więc gdy ruchem steruje sygnalizacja świetlna, wówczas w przypadkach spornych stosujemy się wyłącznie do ogólnych zasad ruchu drogowego, a znaki pionowe po prostu nie obowiązują. Jest to o tyle problematyczne, że w sytuacji pokazanej na poniższej ilustracji, przy tych dwóch różnych opiniach, różne pojazdy miałyby pierwszeństwo.

Jeżeli interpretujemy przepisy zgodnie z pierwszym podejściem, wówczas pierwszeństwo ma autobus, ponieważ znajduje się na drodze z pierwszeństwem przejazdu, o czym informuje tablica T-6 pod znakiem D-1.

Jeżeli jednak zgadzamy się z drugą interpretacją, wówczas pierwszeństwo ma czerwone auto osobowe, ponieważ autobus w myśl zasad ogólnych musi je przepuścić mając je po swojej prawej stronie w chwili skrętu. Jak jest naprawdę?

Wspomniany art. 5. 3. kodeksu drogowego należy interpretować w taki sposób, że dopóki sygnalizacja świetlna działa, dopóty to ona reguluje pierwszeństwo przejazdu i przez ten czas znaki pionowe nie obowiązują. Z tym zgadza się każdy, dopóki nie ma tablicy T-6. Dlaczego więc miałoby być inaczej, gdy się ona pojawia, skoro jest jedynie tablicą pomocniczą do znaku D-1 lub A-7?

Oczywiście na taką tezę znajdą się setki przeciwników, ale już sam obrazek wskazuje na fakt, że jest ona słuszna. Są na to dwie logiczne przesłanki: zielone światło dla pojazdu czerwonego (który nie ma pierwszeństwa?) oraz czerwone dla pojazdów z jego prawej strony.

Zgodnie z logiką, gdyby pojazd czerwony nie miał pierwszeństwa do jazdy na wprost, miałby czerwone światło. Gdyby pierwszeństwo w tej sytuacji miał autobus, wówczas zielone światło powinny mieć również pojazdy nadjeżdżające z drugiej strony drogi, która na tablicy T-6 jest oznaczona jako ta z pierwszeństwem. Inaczej nie ma to sensu i jest nielogicznym utrudnieniem ruchu.

To dlatego ustawodawca opracował przepis – choć w sposób niezbyt precyzyjny – który w praktyce odwołuje znaki pionowe, jeżeli na skrzyżowaniu pojawia się sygnalizacja świetlna. Inna sprawa, to pytanie: dlaczego miałaby ona odwoływać znaki D-1 i A-7, a tablice pomocnicze T-6 do tych znaków miałyby być nieodwołane? To również byłoby wbrew logice.

Co zatem należy sobie zapamiętać i utrwalić? Po pierwsze, że sygnały świetlne mając pierwszeństwo nad znakami pionowymi i w praktyce odwołują je dopóki działają. Po drugie, w przypadku sytuacji spornej, jak na obrazku, gdzie sygnalizacja nie ustala ściśle pierwszeństwa, działają wyłącznie przepisy ogólne, które zawarto w kodeksie drogowym:

[b]art. 25.[/b]

  1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo - także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.
  2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się do pojazdu szynowego, który ma pierwszeństwo w stosunku do innych pojazdów, bez względu na to, z której strony nadjeżdża.

Po trzecie, przepisy ogólne działają zawsze, w każdej sytuacji spornej, niezależnie od tego czy pierwszeństwem przejazdu steruje sygnalizacja czy znaki pionowe. Zwróćcie uwagę jeszcze na fakt, że gdy na skrzyżowaniu sygnalizator kierunkowy pozwala skręcić w lewo, to pojazdy nadjeżdżające z przeciwka mają czerwone światło.

Dlatego choć przepisy ogólne mają tu wciąż zastosowanie, to kierowcy mogą skręcić w lewo, ponieważ nikomu pierwszeństwa nie wymuszą.

Po czwarte, nie ma czegoś takiego jak stopniowanie ważności sygnałów – działa albo sygnalizacja, albo znaki, a jeżeli jedno lub drugie nie rozstrzyga o pierwszeństwie, zawsze zastosowanie mają przepisy ogólne (art. 25).

Wybrane dla Ciebie
Komisja infrastruktury za zmianami, ale częściowymi. Bandyci z ekspresówek i autostrad bezpieczni? Niekoniecznie
Komisja infrastruktury za zmianami, ale częściowymi. Bandyci z ekspresówek i autostrad bezpieczni? Niekoniecznie
Tęskniliście za klasyką w Mercedesach? Vision Iconic ją przywraca
Tęskniliście za klasyką w Mercedesach? Vision Iconic ją przywraca
Świetny wynik Polaków. Zdobyli wicemistrzostwo w USA
Świetny wynik Polaków. Zdobyli wicemistrzostwo w USA
Poważny wypadek Xiaomi SU7. Kierowca był zakleszczony w płonącym aucie
Poważny wypadek Xiaomi SU7. Kierowca był zakleszczony w płonącym aucie
Urząd wysyła listy do właścicieli importowanych aut. O co tu chodzi?
Urząd wysyła listy do właścicieli importowanych aut. O co tu chodzi?
Kia EV5 wyceniona w Polsce. Wiemy, ile kosztuje elektryczny SUV z Korei
Kia EV5 wyceniona w Polsce. Wiemy, ile kosztuje elektryczny SUV z Korei
Znowu złapali 24-latka w BMW. Kwota mandatu jest ogromna
Znowu złapali 24-latka w BMW. Kwota mandatu jest ogromna
Koniec kultowego auta. Oto ostatni egzemplarz
Koniec kultowego auta. Oto ostatni egzemplarz
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Jest nowy projekt
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Jest nowy projekt
Stawiają je przy autostradach. Są kluczowe dla bezpieczeństwa
Stawiają je przy autostradach. Są kluczowe dla bezpieczeństwa
BMW oddaje hołd historycznemu 2002 turbo. Oto M2 Turbo Design Edition
BMW oddaje hołd historycznemu 2002 turbo. Oto M2 Turbo Design Edition
Pierwsza jazda: Tak jeździ 1000 KM po torze i w terenie. Na prawym fotelu w elektrycznym Porsche Cayenne
Pierwsza jazda: Tak jeździ 1000 KM po torze i w terenie. Na prawym fotelu w elektrycznym Porsche Cayenne