Pierwsza jazda: Volkswagen T-Roc drugiej generacji - lubimy to, co znamy
Po sprzedaniu dwóch milionów egzemplarzy, borykający się z wieloma zmiennymi Volkswagen musiał przygotować drugą generację swojego bestsellera. Postarano się zminimalizować ryzyko i zrobić T-Roca "po staremu".
T-Roc drugiej generacji przejął – zwłaszcza w pasie przednim – stylistykę z elektrycznej rodziny I.D. Podczas pierwszych jazd spotkałem się osobami postronnymi, które pytały, czy to elektryczny T-Roc. Nie, auto dalej można tankować, ale nowa platforma wprowadziła nieco elektryfikacji pod maskę. Oczywiście T-Roc urósł, aż o 12 cm względem poprzednika, ale tylko o trzy centymetry na rozstawie osi, co zauważycie głównie siedząc na tylnej kanapie. Bagażnik zwiększył się o kosmetyczne 30 l, do 475 l.
W kabinie za to zaszło nieco zmian – na lepsze. Choć dalej mamy do czynienia z dużym ekranem, to na tunelu środkowym mamy już pokrętło od głośności (choć wystarczy je wcisnąć i zmieniamy np. tryb jazdy). Wrócono do fizycznych przycisków na kierownicy (w końcu!), a sam wolant znamy z poprzedniego Golfa.
Pierwsza jazda: Volkswagen T-Roc drugiej generacji - lubimy to, co znamy
Ciekawie rozwiązano boczki drzwi, gdyż teraz klamkę zintegrowano z całym uchwytem, co pozwoliło kosmetycznie zwiększyć miejsce na łokieć, ale i zyskać nieco oszczędności dzięki krótszej wiązce elektrycznej. Widać też trend wykorzystywania zwykłych tkanin na desce, co doceniam. No i najważniejsze – T-Roc drugiej generacji nie będzie oferowany z manualną przekładnią, więc miejsce klasycznego drążka zajęła ładowarka bezprzewodowa.
Ofertę otwiera czterocylindrowa jednostka 1,5 l z miękką hybrydą opartą na układzie 48V. Dostępne są wersje mające 116 oraz 150 KM – ta ostatnia wydaje się być rozsądnym rozwiązaniem pod względem mocy i spalania. Później, w 2026 roku ma pojawić się dwulitrowy silnik o mocy 204 KM połączony z napędem na cztery koła 4Motion. Wisienką na torcie ma być wersja R o mocy 333 KM, choć na razie widziałem ją tylko w zakamuflowanej wersji.
Zapytacie – czyli nie ma hybryd? Na razie nie. Te dołączą do gamy w 2026 roku, opierając się na silniku 1,5l i mają generować około 130 i 160 KM. To wszystko, co wiemy. Choć przedstawiciele Volkswagena starali się milczeć na temat tych układów, już wiadomo, że wylądują one też w kolejnej generacji Volkswagena Golfa.
Co ciekawe, Volkswagen T-Roc drugiej generacji w ogóle nie przypomina swojego poprzednika pod względem prowadzenia. O ile nadwozie jest niezwykle sztywne, tak już zawieszenie w ogóle nie przywodzi na myśl typowego, twardego Volkswagena. Gdybym nie wiedział, w czym siedzę, podejrzewałbym, że to jakieś auto pokroju Citroëna. Ciekawa zmiana.
Zamówienia już ruszyły, a pierwsze egzemplarze mają pojawić się u dealerów pod koniec 2025 roku. Ceny startują od 122 tys. zł z uwzględnieniem rabatu w wysokości 8 tys. zł.