Oszczędny czy błyskotliwy? Włożył do Rolls-Royce'a silnik Toyoty
– Wiesz – zaczął pewnego razu znajomy – z łodziami to jest tak. Wielu stać na zakup. Mało kogo stać na pływanie.
31.08.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:30
Podobnie sprawa ma się co do samochodów. Zaraz po premierze Rolls-Royce'a Phantoma zawędrowałem na stronę z ogłoszeniami. Chciałem zobaczyć ile mi brakuje do używanego modelu poprzedniej generacji. Jedna pozycja wyróżniała się niską cenę, bo była to jedynie baza samochodu.
Sprzedawca zapewniał, że jeśli użyje się zamienników to taki własnoręcznie zbudowany Phantom będzie tańszą alternatywą dla prawdziwego Rolls-Royce'a. Jako przykład podawał silnik. Zamiast montować tradycyjną, 6,75-litrową jednostkę V12 proponował użyć silnika z BMW serii 7. Przerażające, prawda?
Dlatego włos (a mam ich sporo) mi się na głowie zjeżył, gdy zobaczyłem ten twór. Motor w opisywanym Phantomie miał problem z chłodzeniem i w końcu się przegrzał. Przed właścicielem stały dwa wyjścia: reperować silnik, albo wsadzić tam coś innego. Rozpoczął poszukiwania godnej jednostki.
Wybór padł na – nota bene świetny – silnik Toyoty. Wspominałem, że akcja działa się w Japonii? Do limuzyny trafiło legendarne już 2JZ. Dostał sprężarkę, dostał turbosprężarkę, by obecnie generować do 900 KM. Taka moc z pewnością wystarczy, by rozpędzić ten pałac na kołach. Tylko czy w Rolls-Roycie naprawdę o to chodzi?
900 HP 2JZ-Swapped Phantom Ride Along!
Wewnątrz pojawiły się dodatkowe wskaźniki za kierownicą. Zaskoczeniem jest tradycyjny lewarek wyboru przełożeń automatycznej skrzyni. Standardowy Phantom ma elegancką wajchę na kolumnie kierownicy. Moim zdaniem to wnętrze wygląda jak znakomicie przygotowana replika.
Jednak reakcje większości osób są pozytywne. Widziałem, że właściciel jest nawet nazywany bohaterem. Dla mnie wydarł z Rolls-Royce'a tę perfekcję i najwyższy poziom luksusu, z których słyną pojazdy tej marki. A co wy sądzicie o takim projekcie?