Organizatorzy "Blokujemy Orlen" jeszcze nie skończyli. Będą nowe protesty i nowe hasło

Organizatorzy akcji "Blokujemy Orlen" jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Wprost przeciwnie – dopiero się rozkręcają. Planują nowe protesty, ale i nowe hasła. Kolejna odsłona brzmi "Nie kupuję w sklepie na Orlenie".

Zdjęcie z akcji "Blokujemy Orlen" w Tomaszowie Mazowieckim
Zdjęcie z akcji "Blokujemy Orlen" w Tomaszowie Mazowieckim
Źródło zdjęć: © fot. blokujemyorlen.pl
Marcin Łobodziński

15.06.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:57

Akcja blokowania stacji pod szyldem PKN Orlen w miniony weekend 11 czerwca przebiegła pokojowo, a organizatorzy uważają, że początek był udany, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że nie wszystkie stacje były masowo oblegane przez kierowców. Trudno mówić o ogólnokrajowym paraliżu orlenów. Były jednak i takie miejsca, które wyglądały jak stacje zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, np. w Jeleniej Górze. Co ważne, policja nie utrudniała specjalnie działań uczestnikom:

"Policja, wbrew temu co wielu przewidywało, nie zorganizowała masowych nalotów tudzież kontroli lub akcji nakładania mandatów w miejscach, gdzie odbywały się protesty. We wszystkich lokalizacjach funkcjonariusze byli obecni, ale owa obecność ograniczała się jedynie do obserwacji" – opisuje organizator, który dodaje, że służby po prostu nie miały okazji do interwencji.

"Orlen tylko się pogrążył"

Poprosiłem organizatorów protestu o odniesienie się do stanowiska Orlenu w sprawie zarzutów, jakie padły pod ich adresem. Przedstawiciele "Blokujemy Orlen" nie przebierają w słowach.

"Jesteśmy zdania, że swoim tłumaczeniem Orlen tylko się pogrążył i pokazał jak bardzo jest oderwany od rzeczywistości. Zabawny, jeśli w ogóle tak to można ująć, jest fakt, że w 2020 roku ceny paliw dało się obniżyć, bo 'Orlen chce pomóc Polakom, by nie poruszali się komunikacją zbiorową, ale własnymi samochodami'".

Rzeczywiście są to słowa Daniela Obajtka, szefa PKN Orlen z marca roku 2020, czyli z czasu początku pandemii. Był to jednak moment, kiedy ceny ropy zaczęły spadać do takiego poziomu, że niektóre koncerny płaciły za jej odbieranie, co było sytuacją bezprecedensową w skali globalnej. Do tego miało to zachęcić do zmniejszenia liczby osób w pojazdach komunikacji miejskiej w czasie pandemii.

Organizatorzy protestów uważają, że Orlen nie poczuwa się do odpowiedzialności za wysokie ceny paliw i stara się zrzucić winę na inne czynniki. Jakby tego było mało, pojawiła się już narracja, głównie w TVP, że cała akcja nie jest oddolna, a organizatorzy to "agenci":

"Generalnie oświadczenie Orlenu niesie przekaz, w którym zrzucają winę za wysokie paliwa na wszystkich wkoło - na sytuację za granicą (wojna w Ukrainie), na domniemane obce wpływy (nie sposób zliczyć, ile razy czytaliśmy komentarze i wiadomości, gdzie oskarża się nas o bycie agentami wpływu Kremla) oraz naturalnie na Tuska i miałką czy wręcz bezradną opozycję, która zasadniczo nie reaguje na problem. Panuje narracja, jakobyśmy swoimi działaniami chcieli osłabiać państwo polskie, że jesteśmy wręcz terrorystami, a fakty są takie, że ludzie protestują bo benzyna jest za droga (…) Jedyne, do czego adwersarze potrafią się przyczepić, to fakt, iż zdjęcie organizatora jest wygenerowane automatycznie. Pozamerytoryczna krytyka to w takim TVP czy Polskim Radiu standard, więc w ogóle nas to nie dziwi".

Organizatorzy "Blokujemy Orlen" dodają, że priorytetem nie powinien być zysk PKN Orlen, lecz obywatele:

"Skoro Orlen to państwowa spółka, gdzie priorytetem jest państwo, a nie zysk kosztem państwa (obywateli), to ustawiła ceny tak wysoko, żeby ludzie mniej jeździli, bo inaczej zabraknie paliwa? Rekordowe wyniki finansowe państwowej spółki w czasach kryzysu są efektem drenażu kieszeni obywateli".

Będą kolejne protesty – dlaczego tylko na Orlenie?

Zapytani o kolejne działania organizatorzy akcji "Blokujemy Orlen" informują, że już w najbliższy weekend znów na stacjach pojawią się kierowcy. Będzie też akcja pod nowym hasłem:

"Już 18 czerwca robimy 'powtórkę z rozrywki' i ponownie zablokujemy orlenowskie stacje. Nie spoczywamy jednak na laurach, zainicjowaliśmy kolejną akcję – 'Nie kupuję w sklepie na Orlenie', która ma zachęcić ludzi, jak sama nazwa wskazuje, do nierobienia zakupów w sklepach przy stacjach Orlenu".

Organizatorzy odnoszą się do zarzutu, że blokowanie tylko Orlenu, a nie innych stacji jest bez sensu. Że jedynym słusznym protestem jest niekupowanie paliw na Orlenie lub w ogóle:

"Bojkot zakupu paliw i tak nie miałby sensu, bo rafinerie orlenowskie odpowiadają za 80 proc. surowca na rynku, który kupowany jest przez konkurencyjne firmy (np. CircleK czy BP), ale bojkot sklepów 'narodowego czempiona' może przyczynić się do spadku jego przychodów i zmusi właścicieli do pracy na granicy opłacalności – skoro my obywatele dostajemy po kieszeni to ww. również powinien".

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)