Określono, jak będą działać samochody autonomiczne. Prędkość do 60 km/h, a na pokładzie czarne skrzynki
Choć producenci od dawna eksperymentowali z technologią autonomiczną, nie mogli "wypuścić" jej na drogi. Teraz wiadomo, że auto będzie miało czarną skrzynkę i będzie monitorować stan kierowcy, ale poradzi sobie tylko w ściśle określonych warunkach.
06.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:00
Samochód w końcu będzie samodzielny, przynajmniej w pewnym sensie. 60 krajów zrzeszonych w organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło zasady, na jakich działać będą auta autonomiczne. Tylko ten dokument zbliża nas znacząco do pojazdów radzących sobie samodzielnie na drogach. Pierwsze cele może nie wyglądają jak sceny z filmów science-fiction, ale wskazują, że rewolucja na polu motoryzacyjnym jest możliwa.
Dlaczego to takie ważne (i czym różni się od Tesli)?
Producenci samochodów starali się tworzyć systemy autonomiczne na własną rękę. Jeszcze pod koniec 2017 roku jeździłem (wtedy) nowym Audi A8. Jak twierdzili twórcy, auto poradziłoby sobie samo w dowiezieniu mnie do celu, gdy ja np. czytałbym książkę. Prawo zabraniało jednak takich rozwiązań. Kto poniósłby odpowiedzialność za szkody? W teorii - system poziomu 3 oznacza, że nie muszę zwracać uwagi na decyzje auta. W praktyce - ciężko byłoby to wytłumaczyć ubezpieczycielowi.
Zapewne wiele osób zauważy, że Tesla ma swojego "autopilota", który robi to, co Audi obiecywało 3 lata temu. Nie do końca. Oprogramowanie Tesli jest uznawane za bardzo zaawansowany układ wspomagania kierowcy, który dalej wymaga od niego pełnej uwagi. To poziom 2 autonomii. Poziom 3 to właśnie zrzucenie – przynajmniej chwilowe – odpowiedzialności za zachowanie na auto (w bardzo dużym skrócie).
Jak to będzie działać?
Na pewno nie tak, jak sobie to wszyscy wyobrażamy. Ramy autonomii określone przez Narody Zjednoczone wskazują, że auto rozpędzi się tylko do 60 km/h, będzie musiało mieć "czarną skrzynkę" i będzie kontrolować zachowanie kierowcy, badając, czy w razie potrzeby jest on w stanie przejąć kontrolę. Tryb autonomiczny będzie działał tylko na trasach, gdzie auta jadące z naprzeciwka będą fizycznie oddzielone od naszego pasa ruchu, a obecność pieszych i rowerzystów będzie zabroniona. To ułatwi stawianie pierwszych kroków w dziedzinie autonomii, a przede wszystkim – staniu w korkach.
Kto zyska, kto straci?
Mercedes i BMW już potwierdziły, że w ich flagowych, dopiero nadchodzących modelach pojawi się 3 poziom autonomii.
Można odnieść wrażenie, że Audi przegrało sprawę, będąc jednym z pierwszych producentów pracujących nad takim wyposażeniem. Odwrócenie decyzji o pominięciu 3 poziomu autonomii w limuzynie A8 jest już zbyt kosztowne.
Ciekawy punkt widzenia przedstawił Hakan Samuelsson, dyrektor zarządzający Volvo. Stwierdził on, że nawet 10 sekund, które otrzyma kierowca do ponownego przejęcia kontroli nad pojazdem, to za mało, by mógł on ocenić sytuację na drodze. Na razie dokumenty UN nie określają ile czasu system da kierowcy. Dlatego też Szwedzi od razu przechodzą na poziom 4, gdzie samochód nie będzie wymagał interwencji człowieka (ale tylko przy spełnieniu określonych warunków).