Oczyść ze śniegu nie tylko szyby. Elektroniczne systemy bezpieczeństwa są wrażliwe
Rano przed odjazdem pospiesznie odmiatasz śnieg z szyb i z poczuciem zmarnowania minuty wsiadasz za kierownicę, a potem ruszasz. Właśnie tak wygląda poranek wielu kierowców. Ci, którzy mają nowsze auta, mogą drogo zapłacić za niedokładne odśnieżenie pojazdu.
31.01.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:47
W ciągu kilku ostatnich lat widoczny stał się trend rywalizacji o klienta oferowaniem w podstawowej cenie samochodu elektronicznych systemów poprawiających bezpieczeństwo. Aktywny tempomat, system monitorowania martwego pola lusterek, układ zapobiegający opuszczenia wybranego pasa ruchu, mechanizm, który podczas cofania sam zahamuje przed przeszkodą czy nadjeżdżającym samochodem. To wspaniałe wynalazki, które co roku potrafią ochronić zdrowie i życie wielu osób. Zimą jest jednak z nimi problem.
Samochód wyposażony w aktywne systemy bezpieczeństwa wymaga od użytkownika większej troski. Szczególnie zimą, gdy ze względu na padający śnieg czy marznący deszcz. Dlaczego? Wszystkie te systemy korzystają z kamer, czujników czy lidarów. Bez nich pozostają ślepe i nie mogą prawidłowo działać. By upośledzić ich działanie, wystarczy niewielka ilość nieodmiecionego śniegu czy szron. Dlatego kierowcy nowszych samochodów muszą dokładnie odśnieżać więcej elementów karoserii. Warto również stosować odmrażacz.
Na które elementy samochodu warto zwrócić szczególną uwagę? Kluczowym obszarem jest przednia szyba w okolicy lusterka. To tam umieszczane są kamery obserwujące sytuację drogową oraz odczytują wartość mijanych znaków ograniczenia prędkości i czujniki – na przykład zmierzchu czy deszczu. Sprawdzić trzeba też osłonę chłodnicy oraz zderzaki. Znajdują się tam czujniki, które pozwalają komputerowi pokładowemu określić odległość do innych pojazdów czy przeszkód, a także umożliwiające działanie systemu monitorowania martwego pola lusterek. Jeśli tych miejsc nie da się oczyścić samą szczotką, należy użyć odmrażacza. Mechaniczne usuwanie lodu może prowadzić do rozregulowania systemów i ich nieprawidłowego działania. Stąd już tylko krok do nieszczęścia, bo wielu kierowców przyzwyczajonych do pomocy ze strony elektroniki rezygnuje z zachowywania dodatkowych środków ostrożności.
Zgodnie z unijnymi przepisami od maja 2022 r. nowe modele i generacje aut sprzedawanych w krajach wspólnoty będą musiały być wyposażone w szereg elektronicznych asystentów bezpieczeństwa. Każde nowe auto w UE będzie musiało być w nie wyposażone od maja 2024 r. Zmiana w przepisach ma oczywiście przełożyć się na zmniejszenie liczby wypadków i ich ofiar. Wiele wskazuje jednak na to, że będą to również dodatkowe wydatki dla zmotoryzowanych. Nie chodzi tylko o sam fakt doposażenia aut przez producentów.
Aktywne systemy bezpieczeństwa to w motoryzacji wciąż stosunkowo młode rozwiązania. Dlatego branża dopiero nabiera wiedzy na temat ich eksploatacji w dłuższej perspektywie. Głosy kierowców wyposażonych w takie opcje aut jasno pokazują, że mrzonką jest wizja bezkosztowego funkcjonowania elektronicznych asystentów. Czujniki należy kalibrować po stłuczce, a nawet po dokonaniu procedury ustawienia zbieżności zawieszenia. To zaś może być konieczne nawet po wjechaniu z dużą prędkością w rozległą i głęboką dziurę w nawierzchni czy uderzeniu z większą prędkością w krawężnik, co łatwo może zdarzyć się zimą. Nie do końca wiadomo, jak na czujniki będzie oddziaływać kilka lat kontaktów z solą drogową. Tym bardziej więc warto regularnie i delikatnie oczyszczać ze śniegu i warstwy lodu te elementy.