O tym, jak pod torami kolejowymi odkryłem samochód za ponad milion złotych
Podczas mojej ostatniej wizyty w Londynie zupełnym przypadkiem trafiłem na auto wyjątkowe, bardzo rzadkie, wyglądające obłędnie i oczywiście bardzo drogie. Gemballa Avalanche była ucieleśnieniem tego, czego pragnęły szalone gwiazdy lat 80.
Na południowym brzegu Tamizy, obok wysokiego Sharda, znajduje się dworzec London Bridge, od którego na estakadzie przez dzielnicę Bermondsey ciągną się tory. Mimo bliskości centrum miejsce raczej spokojne, ot niczym niewyróżniająca się dzielnica mieszkalna brytyjskiej stolicy. Przez ostatnie lata się to nieco zmieniło i za sprawą powstających tam browarów rzemieślniczych okolica ożywa w weekendowe wieczory.
Gdy właśnie w takim czasie przechodziłem przez Bermondsey, szybko przekonałem się, że pod torami nie tylko robi się piwo, ale też myje i naprawia samochody. Mimo wieczornej pory dwa mijane warsztaty były otwarte. W pierwszym stał m.in. bentley continental GT, jednak to drugi miał mnie zaskoczyć i zapaść w pamięć.
Moją uwagę przykuło porsche 968 cabrio stojące w połowie w warsztacie, w połowie na zewnątrz. W środku dojrzałem kilka różnych generacji 911 i zacząłem robić zdjęcia. W tym momencie z małego biura wyszedł właściciel całego interesu – John. Po krótkiej wymianie zdań dowiedziałem się, że w tym miejscu naprawia porsche od ponad 20 lat. Prawie natychmiast powiedział – "chodź, pokażę ci coś wyjątkowego". I ruszył na tyły warsztatu. Zapalił światło i zobaczyłem kilka kolejnych samochodów, a wśród nich gemballa avalanche. John od razu wytłumaczył, że dostał samochód na serwis przed sprzedażą.
– Samochód za tydzień będzie wystawiony na sprzedaż przez RUF UK – wyjaśnił mi mechanik. – Takim modelem jeździł Vanilla Ice. Ten egzemplarz kosztuje ćwierć miliona funtów. Niestety nie jest mój – zakończył ze śmiechem.
Po krótkiej rozmowie pożegnałem się z Johnem i ruszyłem dalej, cały czas będąc w szoku. W małym, niezwiązanym z producentem i niepozornym osiedlowym warsztacie nie spodziewałem się spotkania takiego białego kruka. Samochodu, który nie tylko jest rzadki i wyjątkowy, ale też inny niż wszystko dookoła. Przyćmił dużo starsze 911 swoim wręcz karykaturalnym nadwoziem, które wygląda, jakby było stworzone do wciągania kokainy przez gwiazdy szalonych lat 80.
Dziś ta gemballa avalanche jest już wystawiona na sprzedaż przez RUF Automobile UK. Samochód, który czeka na nowego właściciela, to jedna z 15 takich maszyn. Za bazę posłużyło porsche 930 turbo, ale silnik, układ wydechowy i skrzynia biegów odwiedziły wcześniej specjalistów z firmy RUF. Efekt to imponujące w 1986 r. 375 KM, czyli o 75 więcej, niż w standardowym modelu z oznaczeniem Turbo.
Sprzedawany egzemplarz ma przebieg nieco ponad 22 tys. km i oryginalnie został dostarczony klientowi w Portoryko. Doświadczenie Johna jest gwarantem tego, że samochód jest w świetnym stanie. To świetny model dla kolekcjonera, gdyż trudno o bardziej ostentacyjny tuning z lat 80., który zarazem jest dziełem uznanej firmy gwarantującej jakość wykonania.
Londyn to świat w pigułce – również ten motoryzacyjny. W brytyjskiej stolicy można chyba spotkać każdy samochód. Natomiast przykład Johna pokazuje, że wieloletnie doświadczenie jest kluczowe. Nie trzeba mieć nowoczesnego warsztatu, aby sam RUF przekazał ci cenne auto do serwisu. Tym bardziej, że jest to mechanik z pasją do tego, co robi. To dla niego normalne, że siedzi w warsztacie do późnych godzin. Choć jak stwierdza – już nie codziennie.
– Nowe lokale w okolicy spowodowały, że w sobotnie wieczory robi się głośno, więc wtedy wcześniej wracam do domu – narzeka John na pożegnanie. Ale z drugiej strony, gdyby okolica nie stała się znana, to bym pewnie nigdy tam nie trafił i nie zobaczył na własne oczy niesamowitej gemballi avalanch w takim nietypowym miejscu – kącie warsztatu pod torami kolejowymi.